Artykuły

Pięciu niewidomych i pies przewodnik samodzielnie idą na próbę

- Bycie niewidomym to codzienne doświadczanie wyobcowania i samotności - mówi Adam Ziajski, reżyser spektaklu "Spójrz na mnie". Poznańska premiera - w piątek i w sobotę w CK Zamek.

Polska premiera najnowszego spektaklu poznańskiego reżysera, twórcy Sceny Roboczej, odbyła się 23 lutego w Teatrze Śląskim w Katowicach. Prezentacja w CK Zamek to kolejna odsłona cyklu Teatr Powszechny, poświęconego różnym obszarom społecznego wykluczenia. Cykl powstał w 2016 r., a jego współtwórcami są osoby, których potrzeb i talentów nie dostrzega się na co dzień w teatrach repertuarowych.

Kolory nie mają znaczenia

W spektaklu "Spójrz na mnie" gra pięcioro niewidomych i troje aktorów. Wśród nich trzy osoby, które nigdy nie widziały. - Od początku intrygowało mnie to, jak oni postrzegają świat - opowiada reżyser. - Dla nich kolory nie mają znaczenia bo nie istnieją. Góry mogą być stożkami a nawet kulą, morze zaś krainą wody otoczoną piaskiem. Dzięki nim całą sferę dobrze znanych nam pojęć możemy odczytywać na nowo - dodaje.

Podczas przygotowań do spektaklu Ziajski przeprowadził ponad dwadzieścia wywiadów. - Po wielu byłem zdruzgotany - wspomina. - Kontakt z niewidomymi nawiązuje się niezwykle łatwo bo są go złaknieni. Mimo tego pozostają poza nawiasem społecznym i zawodowym, niewyobrażalnie samotni i straumatyzowani przez swoją dysfunkcję - podkreśla reżyser.

"Spójrz na mnie" jest wołaniem. - O bliskość i zrozumienie. O to, abyśmy dostrzegli ich obecność - tłumaczy Ziajski. - To opowieść o utracie, codziennym zmaganiu z samotnością oraz wszystko wiedzących spojrzeniach. Podczas tych spotkań, ciągle powracały historie nadużyć, których są ofiarami. Wszystkie były związane z dofinansowaniami z PFRON-u. Publiczny system wsparcia osób niepełnosprawnych w Polsce jest zdegenerowany. Skala nadużyć jest wstrząsająca - mówi reżyser.

Zrozumieć stan ciągłego zagrożenia

By lepiej poznać świat, o którym opowiada spektakl, reżyser oddał się w ręce jednego z niewidomych aktorów i przez trzy godziny wędrował z nim, mając zasłonięte oczy. - Pojechaliśmy razem do jego domu, na kawę. Byłem zszokowany tym, co się ze mną działo. Bezustanny stan zagrożenia wywołał we mnie mechanizmy obronne. Moje ciało zamieniło się w pancerz - wspomina Ziajski.

Premiera spektaklu miała miejsce na jednej z czterech scen Teatru Śląskiego, znajdującej się w Galerii Katowickiej. - Aby dotrzeć na drugie piętro, musiałem przedzierać się przez galerię handlową. Kontekst tego miejsca nabierał dla mnie dodatkowych znaczeń. Z jednej strony pracujesz z osobami niewidomymi, a z drugiej - przechodzisz przez centrum handlowe, gdzie pod czujnym okiem kamer rządzi blichtr i powierzchowność. Wszystko tańczy, świeci i mami. Ma być pięknie. A ty czujesz, że to tylko wydmuszka. Zaczynasz rozumieć, że wzrok to podstawowe narzędzie wykluczenia - mówi reżyser.

Ludzie chcą ich słuchać

Spektakl, zamknięty w formę reportażu teatralnego, składa się z historii z życia niewidomych. Opowiadają o tym, jak utracili wzrok. Jak funkcjonują i jak postrzegają otaczający ich świat.

- Mietek nie określa, że coś jest piękne albo brzydkie, dobre albo złe. Dla niego wszystko jest twarde albo miękkie. Mówi: "ale twardo", kiedy mu czegoś odmawiam - opowiada Adam Ziajski.

Ania straciła wzrok, gdy miała pięć lat. Zawsze bała się zwierząt, szczególnie ich sierści. Tymczasem w spektaklu gra też pies Aliny, który jest jej przewodnikiem - Kora.

- Obserwowałem, jak obecność psa oswajała Anię. Podobnie jak scenografia, która też jest częściowo zrobiona z sierści. Mietek, który jest niezwykle inspirującym, ale też rozbieganym i rozemocjonowanym człowiekiem, zaczął się podczas pracy dyscyplinować. Widziałem, jak szuka w sobie równowagi i koncentracji. Grzesiek boi się wystąpień, ale w spektaklu mówi w porywający sposób. Podobnie Mikołaj i Alina. W każdym z nich doświadczenie pracy w teatrze coś zmieniło. Po premierze byli niezwykle poruszeni. Czuli, że ludzie wreszcie chcą ich słuchać. Maciej, który stworzył muzykę do spektaklu, kolejne utwory dedykował każdemu z nich. To dało im poczucie, że są ważni, nie tylko dla mnie - opowiada Ziajski.

Jak wytłumaczyć ruch komuś, kto nie widzi?

W warstwie wizualnej "Spójrz na mnie" to spektakl, który w teatralnej umowności zamyka świat osób z dysfunkcją wzroku w graficznym konstrukcie anonimowych kształtów. "Niewidzenie" w ten sposób staje się również udziałem publiczności. - Bardzo ważne jest dla mnie to, aby ich doświadczenie zmieniło nasze rozumienie świata ukazując jego złożoność. Niewidomi za każdym razem budzą w nas skrajne emocje. Podziw i lęk. Nie potrafimy sobie wyobrazić poruszania się ulicami bez towarzyszących nam na co dzień obrazów. Boimy się tego czego nie znamy - zwraca uwagę reżyser.

Niepełnosprawni aktorzy, jak mówi, zmienili swoją obecnością Teatr Śląski. - Przez dwa miesiące mieszkali w nim i za każdym razem przemierzali administracyjne korytarze. Budzili sensację wśród pracowników teatru: pięciu niewidomych, pies przewodnik, samodzielnie idą na próbę. Jeden z pracowników został poproszony o to, by ich zaprowadzić dwie ulice dalej. W pierwszej chwili był przerażony. Gdy wrócił bogatszy o to doświadczenie, stwierdził, że miasto jest źle zaprojektowane, a ludzie mało życzliwi. Udało się nam zbudować wokół ich obecności fantastyczny zespół - opiekunów, aktorów i obsługi technicznej - zaznacza reżyser.

Autor spektaklu podkreśla, że spektakl jest paradoksalnie bardzo wizualny. Ziajski: - Postawiłem sobie cel, aby za pomocą obrazów opowiedzieć o świecie, który jest ich pozbawiony. Kluczem stała się abstrakcja i anonimowość. Do jego osiągnięcia potrzebny był ruch. Jak wytłumaczyć ruch komuś, kto nie widzi? Pomagał nam w tym wzajemny dotyk i głos jako narzędzie echolokacji. W spektaklu nie ma żadnych znaczników na podłodze. Niewidomi poruszają się na scenie samodzielnie, aktorzy są tylko ich nawigatorami. Niewidomi to "twardzi" ludzie. Byłem z nich dumy, kiedy na próbie czytanej cała piątka swoje teksty mówiła z pamięci. Zawodowi aktorzy w tym czasie posiłkowali się jeszcze kartkami.

To jest szczególna narracja

By obejrzeć spektakl, trzeba założyć słuchawki i wybrać jeden z kanałów. Jest możliwość odsłuchu dla osób, które widzą. Ale jest też kanał z audiodeskrypcją. - Starałem się tak napisać tekst, aby podnieść rangę audiodeskrypcji. Pokazać, że to może być autonomiczna narracja, że może wyjść poza fizykalny opis i dotykać spraw metafizycznych. W spektaklu są dwie sceny, w których światy - widzących i niewidzących - spotykają się właśnie dzięki niej - zdradza Adam Ziajski. - Uzmysławia to odbiorcy, że nie wszystko, co widzimy, jest tym, czym jest. Że czasem warto zamknąć oczy i wyostrzyć inne zmysły - przekonuje.

Przypomina, że jest wiele aspektów, które diametralnie odmieniają los niewidomych we współczesnym świecie. To m.in. nowe technologie. - Są urządzenia do pomiaru temperatury, do mierzenia zawartości wody w szklance, czytniki kolorów, aplikacje lektorskie, smartfony, które są w stanie prowadzić ich przez miasto. I to jest fantastyczne.

Tyle że to wszystko nie zastąpi obecności drugiego człowieka. Naszej uwagi, życzliwości i empatii - mówi reżyser.

"Spójrz na mnie" to druga część teatralnego dyptyku w reżyserii Adama Ziajskiego. W pierwszej, zatytułowanej "Nie mów nikomu", zagrali aktorzy niesłyszący. Premiera odbyła się w Scenie Roboczej w 2016 r.

Spektakl "Spójrz na mnie" zobaczymy w piątek i w sobotę o godz. 19 w Sali Wielkiej.

W środę o godz. 19 w ramach cyklu Teatr Powszechny będzie można obejrzeć gościnny spektakl C.O.R.P.uS. Compagnie de l'Oiseau-Mouche, poświęcony historii tańca.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji