Małgorzata Gorol: Krętą drogą do sukcesu
Właśnie zbiera pochwały za rolę w "Twarzy" Małgorzaty Szumowskiej. Przedsmak, co ją może czekać, poznała w Berlinie, gdzie film zdobył Srebrnego Niedźwiedzia. Wcześniej spadł na nią deszcz nagród teatralnych. Od początku była doceniona. Najpierw w Teatrze Polskim we Wrocławiu, potem Starym w Krakowie, dziś dołączyła do gwiazdor-skiej ekipy TR w Warszawie.
Urodziła się w 1986 roku w Katowicach, czyli samym sercu Śląska. Ale jej nazwisko znaczy tam przybysz spoza, obcy, inny, nie nasz.
A jej rodzina to Ślązacy od pokoleń. Tradycyjna, katolicka. Tata górnik, mama ekonomistka. Nie dziwi, że i ona jest niesamowicie pracowita i solidna. Na Śląsk wraca chętnie, bo daje jej energię.
Do 12 roku życia uprawiała gimnastykę artystyczną. Gdy nagle miała dużo czasu, zapisała się na wszystkie możliwe zajęcia. Aż pozostał tylko teatr. Do szkoły teatralnej zdawała 3 lata z rzędu. Z roczną przerwą, bo po maturze nie odważyła się podejść do egzaminów. W międzyczasie skończyła studium aktorskie przy Teatrze Śląskim i rok studiowała polonistykę.
Wspomina, że kiedy dzwoniła zapłakana, po kolejnej porażce, mama ją pocieszała "Gosia, nie przejmuj się, to jest tylko przygoda". Dziś reżyserzy prześcigają się w komplementach. Cenią nie tylko jej otwartość, profesjonalizm, ale też poczucie humoru. A koledzy dodają, że nie stroi fochów. Ma do siebie dystans, i zawsze można liczyć na to, że czymś szalonym ich zaskoczy. - Gośka lubi ludzi.