Artykuły

Przekładane festiwale, odwołane imprezy, ludzie bez pracy?

Kwiecień za rogiem, a twórcy festiwali, animatorzy kultury, urzędnicy z samorządów i artyści wciąż nie są w stanie zaplanować działań na 2018 r. Ręce wiąże im ministerstwo Piotra Glińskiego, które spóźnia się z rozdaniem dotacji. Najwięcej tracą najsłabsi - pisze Witold Mrozek w Gazecie Wyborczej.

Przez lata Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego ogłaszało wyniki większości konkursów grantowych na dany rok w lutym. To i tak bardzo późno - rok już przecież trwa i część projektów trzeba potem realizować na ostatnią chwilę. Z prawdziwymi kłopotami twórcy polskiego życia kulturalnego zmierzą się jednak w tym roku. Wyników wciąż nie ma. Ministerstwo tłumaczy opóźnienie dostosowywaniem przepisów do europejskich przepisów o pomocy publicznej.

Organizacje pozarządowe i instytucje kultury nie wiedzą więc, czy i na jakie pieniądze z MKiDN mogą liczyć. A to często znaczna pozycja w budżetach planowanych przez nie przedsięwzięć.

Biuro rzecznika Ministerstwa Kultury zapewniło "Wyborczą", że wyniki konkursów ogłosi do końca marca (w piątek wyników wciąż nie było). Na rozpatrzenie odwołań przyjdzie poczekać co najmniej kolejny miesiąc.

Jakie kwoty dzieli ministerstwo? Na program "Kultura dostępna" w zeszłym roku ministerstwo przeznaczyło 5,75 mln zł. Na edukację kulturalną - 14,9 mln, a na wydarzenia dla dzieci i młodzieży - 4 mln. Z kolei np. na teatr i taniec - 11,5 mln, na sztuki wizualne - 5,75 mln, a na wydarzenia muzyczne - 25 mln zł.

Wnioski o dotacje oceniają zewnętrzni eksperci. W ramach tych samych konkursów rywalizują ze sobą instytucje kultury o wielomilionowych dotacjach i niewielkie NGO-sy. PiS nie zmienił tego systemu, choć zmienił skład komisji eksperckich, które mniej lub bardziej przesunęły się "w prawo". Finalny wynik i tak zależy od "oceny strategicznej" projektu dokonywanej przez ministra.

Piotr Gliński w zeszłym roku pokazał jednak, że nawet organizatorzy, którzy zdążyli otrzymać z jego resortu dotacje, nie powinni spać spokojnie. Wicepremier nie dał przyznanych wcześniej pieniędzy festiwalom Malta w Poznaniu i Dialog we Wrocławiu, gdy zorientował się, że te zaprosiły reżysera głośnego spektaklu "Klątwa" Olivera Frljicia (mimo że wrocławski festiwal nie finansował spektaklu Frljicia z dotacji). To działanie bez precedensu w III RP.

Szybko idzie tylko wycinka

Wahania w resorcie uderzają nie tylko w teatry, domy kultury czy fundacje, ale też w kulturalny prekariat: artystów realizujących projekty dla organizacji składających wnioski czy edukatorów współpracujących z nimi na "śmieciówkach". To tysiące ludzi, na których opiera się ta cała machina.

Wnioskodawcy i współpracujący z nimi twórcy boją się komentować działania ministerstwa pod nazwiskiem przed ogłoszeniem wyników. Chyba że - jak niezależny teatr Komuna Warszawa - zrezygnowali ze startowania w konkursach, uważając, że i tak eliminują ich zbyt lewicowe poglądy. - Skąd naprawdę te opóźnienia? Ręczne sterowanie zajmuje dużo czasu. Tak działa PiS, szybko idzie tylko wycinanie drzew - uważa liderka organizacji Alina Gałązka.

- Nawet jeśli ministerstwo rzeczywiście ogłosi wyniki 31 marca, to wnioskodawcy dostaną pieniądze najwcześniej za 2-3 miesiące - komentuje dr Mikołaj Iwański, ekonomista z Obywatelskiego Forum Sztuki Współczesnej.

I dodaje: - A potem będą mieli parę miesięcy na ich wydanie i rozliczenie. To uniemożliwia realizację wielu pomysłów, zwłaszcza np. w przypadku projektów wydawniczych. Jeśli to wszystko ma mieć sens, warto byłoby przesunąć na później termin rozliczenia.

Zimowy sen kultury

Opóźnienia komplikują też sytuację samorządów. Choć o codzienną działalność teatrów czy centrów kultury powinny dbać władze lokalne, to np. festiwale współfinansowane są, często w sporym stopniu, z pieniędzy ministerstwa. Efekty już są. Warszawskie Spotkania Teatralne, które odbywały się w kwietniu, przesunięto na drugą połowę maja.

Jak z opóźnieniami radzą sobie w innych częściach Polski? - Ambicją samorządu Poznania jest uchronienie lokalnych podmiotów kulturalnych przed negatywnymi skutkami tej praktyki, która miała już zresztą miejsce w 2017 r. - tłumaczy Hanna Surma, rzeczniczka prezydenta Jacka Jaśkowiaka. - Zdajemy sobie sprawę z obaw organizacji pozarządowych. Dlatego rozpisujemy miejskie konkursy, obniżyliśmy też do 3 proc. poziom własnego wkładu finansowego ze strony NGO-sów. Dzięki temu nie są one uzależnione od decyzji ministerstwa oraz czasu jej podjęcia.

Surma chwali się, że Poznań pomaga też, coraz mocniej wspierając NGO-sy. W tym roku przekaże im 14 mln zł, a pięć lat temu było to 4,2 mln.

- Największe problemy mają organizatorzy wydarzeń planowanych w pierwszej połowie roku - dodaje rzeczniczka. - Gdyby nie pieniądze z miasta, pozarządowa kultura ze snu zimowego budziłaby się w maju.

Mniejsi mają trudniej

Z kolei Anna Iwanowska z biura prasowego gdańskiego ratusza mówi nam, że instytucje miejskie z góry zakładają opóźnienia i po prostu wnioskują o dofinansowanie wydarzeń zaplanowanych z dużym wyprzedzeniem.

Tak robi też Wojewódzka i Miejska Biblioteka Publiczna w Gdańsku: - Nasze wnioski dotyczą wydarzeń zaplanowanych na drugą połowę roku - mówi Przemysław Czaja z WiMBPG.

Ale wiele instytucji i tak czeka galimatias. Agnieszka Kochanowska z gdańskiego Teatru Miniatura zauważa bowiem, że opóźnienie w rozstrzygnięciu konkursów skutkuje problemami w planowaniu repertuaru teatralnego. A to ze względu na prawdopodobne kolizje terminów repertuarowych spektakli z ogólnopolskimi festiwalami, których odbycie się uzależnione jest właśnie od dotacji z ministerstwa.

Zimowa przerwa jest też problemem w Łodzi. - Instytucje, które organizowały wydarzenia w pierwszym kwartale, w ogóle nie ubiegały się o ministerialne dofinansowanie, wiedząc, że nie mają szans go uzyskać. Opóźnienie wpływa też na miejskie dotacje na organizację festiwali czy premier - niektóre z grantów muszą być zwiększane przez miasto - mówi Grzegorz Gawlik z Urzędu Miasta Łodzi.

- Duże przedsięwzięcia nie zostały jak na razie z powodu ministerialnych opóźnień odwołane czy przesunięte, bo posiadają częściowe zabezpieczenie w budżecie miasta oraz sponsorów - informuje Maciej Grzyb z krakowskiego magistratu.

- Za to realizacja mniejszych imprez na razie stoi pod znakiem zapytania - dodaje.

Czy sytuacja zmieni się za rok? To zależy od tego, czy kalendarz rozdawania dotacji dostosuje się do realiów, czy może odwrotnie - normą stanie się przesunięta data rozstrzygnięcia.

"Przyszłoroczny termin nie jest jeszcze określony" - odpisało "Wyborczej" Ministerstwo Kultury.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji