Artykuły

Satyryczka z zarzutem popełnienia przestępstwa

- Mój Kaczyński powstał za pieniądze Polaków. Ale zauważyłam, że na demonstracjach budzi dużo agresji - mówi satyryczka Klaudia Jachira w Gazecie Wyborczej, dodatku Duży Format.

- W Amsterdamie zrobiłam prezesowi PiS zdjęcie, jak palił w coffee shopie skręta, w Berlinie, jak witał się z uchodźcą. Na demonstracjach opozycji bronię go przed tłumem, gdy próbują mu wyrywać włosy. Rozmowa z Klaudią Jachirą, aktorką i satyryczką.

Grzegorz Szymanik: Z czego zrobiony jest Jarosław Kaczyński?

Klaudią Jachira: Jest zlepiony z masy papierowej i kleju do tapet. Rozdrobniony wodą. Zastanawiałam się, czy nie lepszy byłby jednak prezes z gąbki, bo wyglądałby jak mapet. Ale byłby wtedy też bardziej kruchy. A najlepszy prezes byłby z sylikonu, ale sporo to kosztuje. Zobacz, tu, z tyłu, wkłada mu się rękę. Tak poruszasz oczami, a tak ustami.

Skąd go masz?

- Zrobiłam go za pieniądze Polaków. Ogłosiłam narodową zbiórkę na Jarosława Kaczyńskiego i udało się zebrać 6,5 tysiąca. Ulepiła go konstruktorka lalek, pani Iwonka. Długo szukałam odpowiedniej osoby. Najpierw był konstruktor z Bielska-Białej, bardzo dobry, ale wymigał się, bo zlecenie nie pasowało mu politycznie.

Jak ty czule go traktujesz!

- Jak to?

Głaszczesz go po twarzy, mierzwisz włosy, a przed chwilą wytarłaś mu plamkę z policzka.

- Jestem miła dla mojej lalki. Czuję się za niego odpowiedzialna. Nocami śpi sobie w żółtej walizce. Zimą zakładam mu na dwór kurteczkę i czapkę Unii Europejskiej. Trzeba go też czyścić, a czasem gumkować twarz. Garniturek ma dziecięcy, do komunii, tylko przerobiony, bo bary miał jednak większe od dziecka. Moi sympatycy są na mnie źli, że buty ma zawsze zbyt czyste. W ogóle na demonstracjach, na przykład KOD-u, to mój prezes wzbudza dużo agresji. Nie mogę go spuszczać z oczu. Szarpią go za włosy. Dorośli ludzie! Bez opieki zostawiam go tylko zaufanej osobie. "Błagam, pilnuj go, bo będzie po nim". Raz nie zauważyłam, to wpięli mu do kurteczki cyrylicą po rosyjsku plakietkę "Jebać PiS". Nie znam rosyjskiego i chodziliśmy razem z tą plakietką. Innym wystarczy, że z prezesem porozmawiają.

Co mu mówią?

- "Powiedz mi szczerze, jak możesz tak kraj niszczyć?". Czasem bardziej złośliwie: "Widzę, że zrobili cię w skali 1:1". Wołają też: "Nie patrz tak na mnie". Bo wydaje im się, że on się w nich wpatruje. Popatrz, potrafi prześwidrować oczami.

Rzeczywiście.

- Jarek, uspokój się!

Klaudia Jachira: Skoro Jarosław Kaczyński jest politycznym lalkarzem, to ja będę nad nim. Jestem nadmarionetąKlaudia Jachira: Skoro Jarosław Kaczyński jest politycznym lalkarzem, to ja będę nad nim. Jestem nadmarionetą Fot. Łukasz Giza

Mój Jarosław niewiele się odzywa. Tak go czytam: że on w ogóle nie bardzo lubi rozmawiać z ludźmi. Wie, co powiedzieć, ale mówi niechętnie i z ukosa, bardziej mruczy. Łatwiej przychodzą mu inwektywy, wtedy słowa wylatują z niego wyraźne i dobitne. Nagrywamy sobie tak z Jarosławem filmiki do internetu, robimy stand-upy, chodzimy na demonstracje. Jeździmy też po Polsce i Europie.

Gdzie byliście?

- Na przykład w Toruniu. Pojechałam tam z programem satyrycznym, zaproszona przez środowisko opozycyjne. Odwiedziłam przy okazji włości ojca dyrektora. Robiliśmy zdjęcia. W kilku pozach Jarek trzymał w dłoni pieniądze, że niby przyniósł datek. Nie wrzuciłam ich do sieci, uznałam, że to zbyt dosłowne. Ale wszystkiemu przyglądał się jakiś ksiądz, też robił nam telefonem zdjęcia, w milczeniu.

Wieczorem Telewizja Trwam zamieściła duży materiał w wiadomościach, że skandaliczna prowokacja pod siedzibą Radia Maryja! "Widziano, jak kukła miała w rękach pieniądze!".

Potem pan Ryszard Nowak z Komitetu Obrony przed Sektami zgłosił zawiadomienie do prokuratury, że obrażam wielkich Polaków: Jarosława Kaczyńskiego i ojca Tadeusza Rydzyka. Wyobrażasz sobie? Prezes poleciał też ze mną samolotem do Amsterdamu. Zrobiłam mu zdjęcie w coffee shopie, jak pali skręta. Był też w Berlinie. Byłeś w Berlinie, nie? Witał się tam z uchodźcą.

A na demonstracjach co robicie?

- Mówimy na przykład wierszyk "Karakan", znalazłam w internecie. Powiedzieć? "Pewien karakan, wstrętny gość, uparcie lazł po władzę, lecz naród konsekwentnie dość w ryj dawał tej łamadze. Więc się karakan w norze skrył, słysząc narodu gwizdy. I zamiast siebie, sprytny był, wziął dwie obślizgłe glizdy".

Jarosław pozdrawia też wiernych, komunistów i złodziei. Potem razem z tłumem mówimy mu rymowankę. Jak Jarku mówimy? "Na kolana, gorszy sort!". I teraz razem: "Dziękujemy ci, Jarku, za twoje podarki".

No, powtórz.

Nie, no proszę cię.

- Musisz powtórzyć.

Dziękujemy ci, Jarku, za twoje podarki.

- Zbierz je w kupę i wsadź sobie w dupę.

I po co to wszystko razem robicie?

- Skoro Jarosław Kaczyński jest politycznym lalkarzem, to ja będę nad nim. Jestem nadmarionetą. Wykorzystuję umiejętności, których nauczyłam się na Wydziale Lalkarstwa PWST we Wrocławiu. Ale przede wszystkim jest to forma odreagowania, śmiech przez łzy. Wyrzucam emocje, które się we mnie gromadzą podczas rządów PiS-u. Jest we mnie ogrom złości i smutku.

Na początku nie miałam lalki. Pierwszy filmik nakręciłam w swojej kuchni. Przestrzegałam, co się stanie, gdy Jarosław Kaczyński dojdzie do władzy - przestrzegałam po swojemu, czyli aktorsko - myłam podłogę i śpiewałam "Tango kat" Kabaretu Starszych Panów: "Katuj, tratuj...".

Byłam wtedy kandydatką do Sejmu z wrocławskiej listy Nowoczesnej i była to również moja kampania wyborcza.

Jak aktorka po lalkarstwie trafia do polityki?

- Po studiach najpierw grałam w Gliwicach, potem w spektaklu dla dzieci. Prowadziłam warsztaty teatralne i eventy w galeriach handlowych. Na podwórku robiłam z koleżankami projekt teatralny na podstawie przypowieści Kołakowskiego, dla sąsiadów.

Może nie pracowałam w instytucjonalnym teatrze, ale robiłam fajne projekty, zaangażowane społecznie, spektakle o schizofrenii i przemocy w rodzinie.

Ale miałam niedosyt działalności publicznej. Bo mi się zawsze tak wydawało: że jestem coś światu winna. Od dziecka chciałam być aktorką, ale chciałam też działać publicznie i politycznie.

Mam to po rodzicach. Mama z wykształcenia jest nauczycielką, potem zajęła się ubezpieczeniami, bardzo się angażowała. Tato, już nie żyje, był adwokatem, chodził ze mną na spacery i opowiadał bajki o Unii Wolności. "Zobacz, jacy tam piękni ludzie. Popatrz na posła Geremka". "Tak, tato, ma bródkę jak koziołek". "To dzięki nim mamy wolną Polskę". Może ktoś powie, że to indoktrynacja. Dla mnie to było naturalne. Tylko że przez te opowieści bardzo brakowało mi jako nastolatce walki o wolną Polskę.

Przepraszam, czego ci brakowało?

- Nie śmiej się. Naprawdę, chciałam być opozycjonistką z czasów PRL. Jak tata, który działał w NZS-ie. Szkoła też zrobiła swoje, naczytasz się Mickiewicza, na historii o nieudanych powstaniach i zaczynasz zazdrościć, że oni mieli o co walczyć. A ja nie mam, bo wszystko mam. Pewnie jakbym dzisiaj miała 16 lat, to byłabym niezłym kąskiem dla nacjonalistów.

Potem mi przeszło. Nie przeszła mi tylko fascynacja na punkcie Piłsudskiego. Historyk mnie nim zainteresował. W pokoju zamiast plakatów zespołów wisiały u mnie plakaty z 3 maja i 11 listopada. I zdjęcie Piłsudskiego. Młody, taki przystojny, w bryczesach!

To masz coś wspólnego z Jarosławem Kaczyńskim.

- Jest mi bardzo przykro, że prezes tak zawłaszcza Piłsudskiego. Marszałek miał poczucie humoru, dystans. Zapraszał artystów, żeby robili szopki polityczne na temat ministrów i zobaczyli, jak ich postrzega lud.

Konferencja prasowa Prezesa

To jak wystartowałaś do Sejmu z Nowoczesnej?

- Próbowałam być aktorką, a z drugiej strony miałam kontakty wśród działaczy Palikota. Wspomnieli, że startuje nowa partia z Balcerowiczem. Cudownie, bo Balcerowicza też uwielbiam. Potem się okazało, że nie do końca partia Balcerowicza, tylko jego ucznia. Ale zaczęłam chodzić na spotkania, spodobało mi się. Mówili o kulturze, że trzeba przeprowadzić reformę, mieli wolnorynkowe poglądy. Odpowiadało mi to. Jeździłam z Ryszardem Petru po Polsce i robiłam mu konferansjerkę. Zapytali, czy nie chciałabym startować. Jasne!

Wiesz, bardzo dziwnie wyglądało układanie listy u nas, w dolnośląskim. Powołano komisję rekrutacyjną, nazywała się Grupa Wielkich Elektorów czy jakoś tak. Osoby z "doświadczeniem życiowym i dorobkiem zawodowym" robiły przesłuchania kandydatów, jak w korpo, i decydowały o miejscu na liście. Dostałam szóstkę.

Nie miałam kasy na kampanię wyborczą, nie stać mnie było nawet na jeden billboard. Więc rozmawiałam z ludźmi na ulicy, a potem stwierdziłam, że dotrę do nich przez internet. Jestem aktorką, więc zaczęłam kręcić satyrę, piosenki. Filmiki zaczęłam kręcić dzięki Nowoczesnej, ale też rozstałam się przez nie z Nowoczesną. Po tym pierwszym dostałam ogromną ilość hejtu i negatywnych komentarzy. Posłuchałam wtedy życzliwych osób od PR-u i SMS-ów od prowadzących kampanię Nowoczesnej: "Usuń to".

Ile dostałaś głosów?

- 629. Ale po wyborach zaczęło się tak dużo dziać, a ja byłam tak bardzo wkurzona, że nie przestałam nagrywać. Najpierw piosenkę "Prezes to ma klawe życie". Że "Dobrze, dobrze być prezesem, choć to świnia i krwiopijca". Po tym skończyła się moja praca we Wrocławskim Centrum Twórczości Dziecka.

Wyrzucili cię?

- Nie przedłużyli umowy. Pani dyrektor spytała, jak mogę obrażać człowieka, który stracił brata. Teraz staram się oddzielać pracę od satyry, nie wymieniam miejsc, w których pracuję. W Nowoczesnej też mi powiedzieli, że ośmieszam wizerunek partii, że to niepoważne i nie chcą być powiązani. I nie chcieli mnie przyjąć w szeregi.

Ale ostatnio, a minęły dwa lata, sami zaczęli udostępniać moje filmy. Nie mam urazy, raczej sentyment do nich. Tylko wkurzają mnie te PR-owe standardy, że trzeba tak ruszać rękami i być na niebiesko ubranym, inaczej wypad z polityki. Ja wolałam to robić po swojemu.

To opowiedz, jak to robiłaś.

- Pierwszy raz podczas rządów PiS-u popłakałam się, jak powiedzieli, że nie wydrukują wyroku Trybunału Konstytucyjnego. Nagrałam wtedy filmik "Pogrzeb konstytucji", w którym opłakiwałam ją na cmentarzu. Ale mnie zalał hejt! Potem do filmów dołożyłam wycinane z papieru kukiełki polityków. A potem zrobiłam prezesa z masy papierowej. I tak poszło. Dziś mam 105 filmów i 46 tysięcy fanów na Facebooku. I jeżdżę z programem satyrycznym po Polsce "Satyry Klaudii Jachiry".

Patrz, tu, w moim 34-metrowym mieszkaniu, jest całe moje studio filmowe, wszystko jest pod łóżkiem zawieszonym na antresoli. Tu jest tło, tam światła. Żółta walizka, w której mieszka Jarek. Tu Soros na patyku, a tu Duda wycięty. Tu głowa prezesa przyklejona do Pikachu. Dalej papież Franciszek. Tam mam kącik plastyczny, drukuję i wycinam, taśmy, kleje. Jakbym się cofnęła w czasie na lekcje plastyki. O, jeszcze Piotrowicz. Flaga Unii. A to uszy króliczka. Zrobiłam prezesowi zdjęcie z kapustą, z króliczymi uszami i napisem "Rozmnażajcie się jak króliki".

Jak mi coś przychodzi do głowy, drukuję, wycinam, biegam po lumpeksach, zbieram materiały i nagrywam. Pomaga mi kolega. A to kopia mikrofonu Telewizji Trwam.

A za film z kopią mikrofonu TVP 1 grozi ci teraz więzienie.

- Rok temu na dwóch nagraniach udawałam reporterkę TVP. Mikrofonową kostkę zrobiłam z lakieru do włosów, gąbki i kartonu. W Radomiu nagrałam film "Stocznia imienia Jarosława Kaczyńskiego w Radomiu". A potem jeszcze jeden "Pała +". Po "Pale" dostałam informację od kogoś z TVP, że nie mam prawa do ich znaku graficznego i proszą o usunięcie. To usunęłam i wrzuciłam filmy z zakrytym logo. A jednak po kilku miesiącach, w październiku, przyszło zawiadomienie. Że mam stawić się na komendzie. "Proszę przyjść, bo doprowadzimy panią siłą".

Wtedy zostałam wezwana jako świadek. Zabawne, bo akurat przez kilka miesięcy nic nie nagrywałam. Moja babcia była w coraz gorszym stanie i zajmowaliśmy się nią z bratem. Ale jestem osobą przekorną, więc jak tylko dostałam wezwanie, to zaczęłam znowu trzaskać filmy na potęgę.

W lutym dostałam kolejne wezwanie, tym razem już jako podejrzana.

Jakie masz zarzuty?

- Z artykułu 116, ustęp 1. Podobno ukradłam cudzy utwór, czyli logo TVP 1. Skarży prawdopodobnie Telewizja Polska. Dziwne, że nie doczytali ustawy, bo wyżej, w artykule 29, stoi, że można korzystać z cudzych utworów do działań parodystycznych. Koleżanka mnie pyta: "Ale jak udowodnisz, że to jest satyra?".

Teoretycznie grozi mi za to nawet do dwóch lat więzienia. Kusi mnie, żeby pójść, choć chyba wolałabym nie. Dużo emocji kosztowało mnie już pójście na komisariat, za pierwszym razem, bo musiałam się trochę wcielić w inną osobę.

Słucham?

- Jestem trochę nadpobudliwa, pewnie zauważyłeś? Włosy przeczesuję, bardzo się wiercę.

Jesteś trochę elektryczna.

- W szkole aktorskiej mnie za to gonili! Dużo energii mnie kosztuje, żeby to ściągnąć. Ale bardzo nie chciałam, żeby policjantce wydawało się, że jestem zdenerwowana. Zrobiłam sobie zadanie aktorskie: będę bardzo spokojna, aż prawie nie będę się ruszać. Ona też siedziała jak sopel. Więc siedziałyśmy tak razem jak tyczki.

Ona pytała: "Czy prawdą jest, że opublikowała pani film Stocznia imienia Jarosława Kaczyńskiego , a jeśli tak, to kiedy pani to zrobiła?". "Odmawiam odpowiedzi".

Ona: "Czy prawdą jest, że w filmie Pała plus wykorzystała pani znak słowno-graficzny logotyp TVP 1, a jeżeli tak, czy miała pani prawa do eksploatacji tegoż znaku?". "Odmawiam odpowiedzi".

Sprawę prowadzi wydział do walki z przestępczością gospodarczą Komendy Rejonowej w Warszawie. Prokurator to bliski współpracownik Stanisława Piotrowicza Grzegorz Kazimierski. Mama się śmieje: "Nie przejmuj się, politycznych w więzieniu się inaczej traktuje". Ale u nas chyba jeszcze nie ma politycznych? To skąd będą wiedzieli, jak mnie traktować? Nie wiem, po co to robią. Dla mnie to świetna promocja, ale przecież o to nie prosiłam.

Bo zwolennicy PiS-u raczej cię, delikatnie mówiąc, nie lubią. Widać to pod twoimi filmami. Podobnie prawicowe media, które o tobie piszą.

- Dużo, bardzo dużo wyzwisk, wiem. Ale również dlatego, że postanowiłam w ogóle nie usuwać hejtów. Trochę z lenistwa. Nie chce mi się zastanawiać, czy "jesteś głupia" jest jeszcze OK, a czy "ty kurwo niech cię zgwałcą Arabowie" trzeba już usunąć. Zostawiam więc wszystko. Oni piszą, niech oni się wstydzą. Wkurza mnie tylko, że są takie seksistowskie. Ale w statystykach 80 procent oglądających to mężczyźni.

Na początku bolała mnie trochę ich bezkarność. Nawet zgłosiłam kilka wpisów policji, konkretne groźby, że znajdziemy cię, że ogolimy na łyso i wiemy, gdzie mieszkasz. Wysyłane w prywatnych wiadomościach. Policja odpowiedziała, że jestem osobą publiczną i nie wszystkim może się podobać, co robię.

Z tych hejtów nagrałam też film, wyśpiewałam je do kamery na melodię drogi krzyżowej. Czasem jest ich mniej, a czasem spływa cała fala. Najwięcej chyba było po filmiku "TW Kaczyński", o tym, że znalazłam u siebie w kamienicy teczkę prezesa.

Żałujesz, że zaczęłaś je nagrywać?

- Co ty, to zmieniło moje życie. Przedtem byłam absolwentką szkoły teatralnej, która szukała drogi w swoim życiu i nie chciała wyjeżdżać z Wrocławia. Jak 70 procent moich znajomych z roku, którzy szukają szansy w Warszawie, siedząc od rana do wieczora na castingach. Nie byłam nieszczęśliwa. Robię dużo eventów jako konferansjerka, imprez, bali karnawałowych. Czasem pracuję według kalendarza kościelnego, bo najwięcej w karnawał i mikołajki. Komercha, ale taki jest rynek. Lubię to, to też praca w zawodzie. Ale tu nagle zobaczyłam, że mogę połączyć moje dwie pasje, aktorstwo z polityką. I zrobić z tego moją drogę. Na razie robię społecznie i w wolnych chwilach, nie zarabiam na tym za bardzo.

To ile zarabiasz?

- Przez dwa lata dostałam od YouTube'a 300 złotych. Zrobiłam zbiórkę, ale poszła na lalkę. Na Patronite dostaję 735 złotych miesięcznie od sponsorów, ale dużo schodzi na materiały. Czasem jeżdżę z programem i prezesem do miast, na przykład na zaproszenia z KOD-u. W poniedziałek jadę do Gorzowa. Najczęściej za zwrot kosztów podróży i za nocleg. A czasem za cegiełki - można coś wrzucić do puszki albo kapelusza, nie biletuję spektakli, bo nie chcę. Czasem złoży się grupa, która mnie zaprasza. Najwięcej jeździłam w 2016 roku, miałam 20 występów. Teraz już rzadziej, raz na dwa miesiące.

Moja satyra jest zbyt ostra na festiwale kabaretowe. Muszę się czuć bezpiecznie. Być wśród ludzi z dużym dystansem albo o tych samych poglądach. Zapraszają mnie trochę ku pokrzepieniu serc. Oni myślą podobnie, chcą coś robić, ale nie wiedzą co. Lubię do nich jeździć, zaprzyjaźniłam się.

Tadek z Elbląga, działacz KOD-u, jest w wieku mojego taty, gdyby tato żył. Prawdziwy przyjaciel. Jak usłyszał, że mnie ganiają po sądach, od razu zadzwonił. Monika z Siedlec, działaczka opozycyjna, w zeszłym roku zaprosiła mnie w karnawale na imprezę "San Escobar". Czuję z nimi wspólnotę. Ale zauważam, że najczęściej są starsi ode mnie i czasem mi się wydaje, że nie wstrzeliłam się w moje pokolenie.

A może nie chcesz, żeby PiS przestał rządzić? Bo się to skończy.

- Dużo ludzi mi tak mówi. Ale ja chcę. Łapię czasem doły i czasem chciałabym stąd wyjechać. Nie mogę patrzeć na tę beznadzieję. Chodzenie na komisariat też nie jest przyjemne. Ale wiem, że nie można im odpuszczać.

Co cię śmieszy?

- Najbardziej język. Mam kryzys polskości przez to, z jaką siłą wybuchła nam teraz polskość zamknięta - ale polski język kocham. To najpiękniejszy język na świecie i uważam, że wszyscy powinni mówić po polsku. Lubię "Kabaret Starszych Panów", kabaret Elita, tu od nas, z Wrocławia.

A Jan Pietrzak?

- Może jako dziecko, teraz to nie moje klimaty. Ale wiem, o co ci chodzi. Druga strona może tak powiedzieć o mnie?

Ryszard Makowski, kiedyś w OT.TO, śpiewał przed zwycięstwem PiS-u "Bronek to ma klawe życie". Ty "Prezes to ma klawe życie". Ty na demonstracjach KOD-u, on na marszach prawicy.

Satyryk powinien się angażować?

- Mówię o tym, co mnie rusza. A w tym momencie rusza mnie to, co robi PiS. To jest inna liga niszczycielstwa i nie mam ochoty w tym momencie śmiać się z czegoś innego.

A lubisz dokopać? W filmie "Listy do B." na melodię kościelnego psalmu wyśpiewujesz: "Beato, wysłuchaj nas, pokornie prosimy. My, inkubatory". A także, że możesz być "inkubatorem na prawdziwego Polaka, który może zostanie duchownym albo pedofilem w sutannie". I "Ile trwa pani miesiączka? Pokaż nam swoją podpaskę na dowód, że nadal masz okres. Chyba że partyjni koledzy z PiS zabrali ci go, tak jak zabrali ci rozum".

- To było w ramach kampanii po decyzji premier Szydło, że nawet martwe dziecko trzeba donosić do końca. Organizacje kobiece wpadły na pomysł, by pisać o okresach. I do tego odnosił się ten film. Lubię, jak filmik wywołuje emocje, lubię prowokację. Chcę, żeby miał dużą oglądalność, nie był nudny. Ale to - jak już mówiłam - śmiech przez łzy. Moja satyra jest ostra, bo dostosowuję się do przeciwnika. Tylko mocna satyra jest dziś zasadna.

Ale nie tylko te są popularne. Dużą oglądalność ma filmik, w którym opowiadam o skoku na SKOK-i i o Polsce w ruinie. Jechałam rowerem wzdłuż Odry i zatrzymałam się w Nowej Soli. Przypomniało mi się, że w ruinach fabryki Szydło kręciła klip o zrujnowanej Polsce. No i te ruiny wtedy dalej tam stały - bo podobno niedługo po moim filmie je zlikwidowali - dokładnie w tym samym stanie. Nagrałam więc: "Widać uśmiechniętych robotników, którzy zostali zwolnieni za rządów PO, teraz pracują za godziwe pieniądze. Ogłusza mnie huk maszyn przędzalniczych, a pod fabrykę podjeżdżają tiry, które wiozą polskie nici...".

Masz wśród przyjaciół wyborców PiS-u?

- Mam przyjaciółkę, znamy się 22 lata, od ósmego roku życia. Przez chwilę nawet przestałyśmy rozmawiać. Ale chcemy mieć kontakt, więc po prostu nie gadamy o polityce. Z mojej strony to ciężkie. To jednak dziś spora część mojego życia. Pyta, co u mnie, a ja się cenzuruję, żeby nie przestało być miło.

Ogląda cię?

- Nie wiem. Raz mi opowiadała, że musiała złożyć zeznania na policji, bo ukradli jej telefon. Mówię: "Też byłam na policji". "Tak, dlaczego?". "Poszłam zgłosić hejty, grozili mi". "Zasłużyłaś sobie", odpowiedziała. Udałam, że nie słyszę. Większych kłótni nigdy nie było, bo ona jest dobrym, naprawdę przecudownym człowiekiem. Tylko jest bardzo mocno wierząca, zaangażowana w Kościół. A ja myślę, że Kościół mocno przyciąga do PiS-u.

Ja rok temu, w ramach "czarnego protestu" i tego, że Kościół zajmuje się zaglądaniem kobietom w majtki, dokonałam apostazji. Ksiądz zapytał, czy zdaję sobie sprawę z konsekwencji, że jest ekskomunika. I dodał, że jestem niekulturalna, że mówię do niego proszę pana. No, ale jak mam mówić? Uważam też, że wyborcy PiS-u zostali kupieni za 500+. Co jest oszukiwaniem ich, bo jednocześnie przez ostatnie dwa lata podrożała żywność. Nie zarabiam tyle, żeby tego nie poczuć. PiS korzysta na tym, że społeczeństwo jest niewyedukowane.

Trochę obrażasz tych wyborców.

- Nie. Obrażam zaniedbania edukacyjne. Nie mam pretensji, że ulegają populistom. Jest mi przykro, bo nie zostali nauczeni mechanizmów rządzących takimi partiami jak PiS. Dzieci od pierwszej klasy powinny mieć nauczanie ekonomiczne. Myślę teraz o tym, żeby zrobić spektakl dla dzieci o ekonomii. Na przykład na podstawie książki Grzegorza Kasdepke i Petru "Zaskórniaki i inne dziwadła z krainy portfela". Nie znoszę też rozdawnictwa socjalnego, państwowych dotacji i wysokich podatków.

Poczekaj. Jesteś pokoleniem prekariatu. Robisz w kulturze, w teatrze, który bez dotacji usycha, i wtedy trzeba robić w reklamach proszków. Nie zarabiasz kokosów. Ale narzekasz na rozdawnictwo i dotacje dla kultury?

- Uważam, że mocne dotowanie prowadzi do rozpasania kultury. We Francji mało jest teatrów państwowych. Lepszym rozwiązaniem jest 1 procent na kulturę. Dla młodych aktorów lepiej jest, gdy pracują na umowach o dzieło. W Polsce aktor idzie na etat na 40 lat i zespół w teatrze jest zamknięty, mała jest szansa, żeby dostać tam rolę. Nie lubię określenia "śmieciówki". Wolę umowy o dzieło, nie wyobrażam sobie etatu. To zbyt zobowiązujące, a ja chcę czuć się wolna. Poza tym to chyba trochę dziwne, że ktoś ci płaci w urlop, gdy nie pracujesz? Tylko trzeba mieć świadomość i odkładać sobie samemu na emeryturę. I nie chcę dawać ani złotówki ZUS-owi. Bardzo nie lubię, jak się obywatela do czegoś zmusza.

Jeszcze raz, poczekaj. Czy przypadkiem nie robisz teraz podwójnej satyry? I z PiS-u, i z opozycji?

- Dlaczego?

Wyborcy PiS-u kupieni za 500+, śmieciówki są fajne. Mam wrażenie, że tu jest jakaś ukryta satyra na opozycję, która niczego nie zrozumiała i niczego się nie nauczyła.

- Nie. Naprawdę tak myślę. Uważam, że najlepiej wiem, co zrobić z pieniędzmi, które zarobiłam. A rezultatem 500+ będzie ogromna inflacja. Dlatego opozycja powinna edukować na ten temat do skutku.

Piłsudski, Balcerowicz - kogo jeszcze podziwiasz?

- Margaret Thatcher - kocham! A z obecnych polityków - Niesiołowski. Nie bawi się w niuanse, jest prawdziwy i jest sobą. Mam podobnie jak on, uważam, że dziś należy uprawiać terapię szokową i jak najszybciej pokazać, jak bardzo jest źle. W ogóle kocham twardych polityków.

Jarosław Kaczyński jest twardy, potrafi ciąć po nogach.

- Ale nie czujesz tej różnicy, że tamci to robili w trosce o naród? A ten, żeby nam wszystko rozwalić?

Co byś mu chciała powiedzieć?

- Prezesowi? Gdybym go tu zobaczyła, przed stolikiem? To chyba szybciej bym rozpłakała się z bezsilności. Żarty by się skończyły. Może bym tylko włączyła kamerę i czekała, co sam ma do powiedzenia Polakom, nie tylko tym swoim.

A Jarosław z masy papierowej co by mu powiedział?

- Pewnie by go zwymyślał. Bo mój Jarosław może jest mrukliwy i trochę złośliwy. Ale da się też schować do walizki, gdy trzeba, i odpuszcza, kiedy trzeba. Jest sto razy fajniejszy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji