Żyd a sprawa polska
"Żyd" Artura Pałygi w reż. Andrzeja Błażewicza w Teatrze Bagatela w Krakowie. Pisze Łukasz Gazur w Dzienniku Polskim.
Gdzieś na polskiej prowincji, w pokoju nauczycielskim, toczy się rozmowa o gościu, który ma się pojawić w miejscowości. Nie byłoby problemu, gdyby nie fakt, że jest Żydem. I dawnym mieszkańcem okolicy. A wkrótce wyjść mają na jaw kolejne fakty na jego temat... Tak streścić można spektakl "Żyd" według tekstu Artura Pałygi w reżyserii debiutującego studenta krakowskiej Akademii Sztuk Teatralnych, Andrzeja Błażewicza, na Scenie na Sarego 7 teatru Bagatela.
Tekst, nagrodzony na Festiwalu Polskich Sztuk Współczesnych R@port w Gdyni, powstał kilka lat temu, gdy jeszcze sprawy polsko-żydowskie nie pogalopowały tak daleko, jak dziś. I widać, że dramaturg spektaklu, Paweł Sablik, postanowił nieco inaczej rozłożyć akcenty i zniuansować tekst. Wyszło to całkiem sprawnie, choć wciąż momentami role wydają się zbyt oczywiste, charaktery postaci zbyt wyraźnym i jednokolorowym konturem zaznaczone. Uduchowiony erudyta-polonista (Paweł Sanakiewicz), niezbyt bystry wuefista (Wojciech Leonowicz), dziewczyna ucząca angielskiego, a tak naprawdę marząca o wielkim świecie, należąca do pokolenia, które wyżej od historii ceni fitness (Magdalena Piskorz), dyrektor-karierowicz (Michał Kościuk). Tylko ksiądz (Dariusz Starczewski)jest w sposób nieco mniej oczywisty zarysowany, choć i w tym wypadku wpakowano w tę postać sporo stereotypu.
Do tego tekst miewa dłużyzny, jak choćby monologi bohaterów, które mają doprecyzowywać ich motywacje. Mimo tych zarzutów jednak wypada pracę z tekstem i spektakl jako całość uznać za całkiem udane. Zarówno gra aktorska, jak i warstwa wizualna (fenomenalna scenografia Aleksandry Grabowskiej, poskładana ze stosów archiwalnych pudeł) sprawnie prowadzą opowieść. Nie brakuje błyskotliwych tekstów i spostrzeżeńnie tyle na temat prowincji, co Polski w ogóle. Tytułowy Żyd staje się papierkiem lakmusowym postaw i podejścia. Nawet jeśli spektakl nie daje jednoznacznych odpowiedzi, to wybija widza z dobrego samopoczucia, że "Żyd a sprawa polska" nas nie dotyczy.