Artykuły

Miłość, przemoc, instynkty. Premierowa "Nema" w Zabrzu

W zabrzańskim teatrze prapremiera. Sztukę "Nema", której autorem jest nieznany dotąd w Polsce pisarz Koffi Kwahulé, reżyseruje Katarzyna Deszcz. Z Rezyserką rozmawia Marta Odziomek w Gazecie Wyborczej - Katowice.

Marta Odziomek: Koffi Kwahulé to pisarz mało znany w Polsce, prawda?

Katarzyna Deszcz, reżyserka: Tak, sztuka "Nema", nad którą pracuję z aktorami Nowego, to jedyny jak dotąd tekst tego autora przetłumaczony na język polski. Ukazał się stosunkowo niedawno (2015 r.). Będziemy mieć więc w Zabrzu polską prapremierę. Natomiast we Francji Kwahulé jest pisarzem uznanym, czytanym i nagradzanym. Mieszka w Paryżu, jest doktorem wiedzy o teatrze na Paryskiej Sorbonie. Pochodzi z Wybrzeża Kości Słoniowej.

O czym jest jego "Nema"?

- Nema to zasymilowana imigrantka, która mieszka i pracuje we Francji razem ze swoim mężem Nicolasem, też imigrantem. Ona jest pomocą domową w rodzinie z tzw. wyższej klasy średniej. Nicolas prowadzi sklep z kwiatami.

Pracodawcy Nemy są szefami agencji reklamowej. Są jak rodzina z obrazka, ale to tylko pozory - jak się wkrótce okaże.

Jak pojawia się rysa na tym obrazku i co ma do tego Nema ?

- Idalia, pracodawczyni Nemy, orientuje się, że Nema jest molestowana przez swojego męża. Próbuje jej pomóc, choć Nema tej pomocy nie oczekuje, ponieważ ona godzi się na taki stan rzeczy. Co więcej, Nema uświadamia Idalii, że też jest molestowana przez męża, tylko że w inny sposób. Idalia nie chce się do tego przyznać, wypiera ten fakt ze swojej świadomości, dalej próbuje wpisać się w ramy "małżeństwa idealnego". Mamy więc awers i rewers tej samej sytuacji.

Z kolei mąż Idalii, Beniamin, czuje się odsunięty przez żonę na drugi plan, bo ta robi karierę. Coraz bardziej fascynuje go mąż Nemy, który ma w sobie jakąś pierwotną siłę.

Zatem pojawia się opozycja kultura - natura.

- "Nema" jest sztuką o przemocy, ale nie tylko. Jest też o przekraczaniu granic, ciemnych pokładach tkwiących w ludzkiej duszy. O ludziach uwikłanych w cywilizacyjne normy, w praktykowanie zachowań, których wymaga od nas współczesny świat.

W tej francuskiej, pozornie dobrze ułożonej rodzinie do głosu dochodzą mroczne instynkty. Dlaczego? Wyzwalają je w nich właśnie Nema i Nicolas, którzy - choć od lat zadomowieni w Europie - mają w sobie wiele naturalnej pierwotności.

W Beniaminie uruchamia się potrzeba pozbycia się różnych kulturowo-cywilizacyjnych nawyków i ograniczeń. My, Europejczycy, żyjemy w poczuciu, że jesteśmy lepsi, bardziej cywilizowani, zaawansowani technologicznie. I wypieramy z siebie wiele emocji, których się obawiamy. Ale, jak się okazuje, one potrafią się w nas uruchomić.

W spektaklu z ust jednego z bohaterów pada znamienne zdanie - "jak raz przekroczysz granicę, to widzisz, jakie to jest banalnie proste".

O jakich sytuacjach mowa?

- O emocjach, uczuciach, miłości, przemocy. Miłość w Europie to miłość "zadana" sobie samemu, nie jest organiczna, zwierzęca, naturalna

Bohaterowie to dwa małżeństwa, ale w obsadzie jest sześciu aktorów.

- Jest jeszcze postać sekretarki Idalii. Spędza cały czas przed laptopem. W internecie szuka partnera na jedną noc. Kolejną postacią sztuki jest matka Beniamina, która uważa, że żadna kobieta nie jest warta jej dziecka. Przyczynia się poważnie do kryzysu, który nastąpi w małżeństwie syna. Na co dzień żyje obsesją znalezienia pięknego miejsca na cmentarzu dla siebie i swojego synka.

Dlaczego - jak czytamy w zapowiedzi - Nema chowa się za murem milczenia?

- Ona, w przeciwieństwie do europejskiej "mody", nie chce dzielić się emocjami z innymi, np. psychologami. Godzi się na swoją sytuację, nie widzi możliwości wyjścia z niej, a jak raz próbuje, to zakłada już na wstępie, że się jej nie uda. Jest maltretowana przez męża, ale kocha go szaloną miłością. I to nie pomimo, ale między innymi za to właśnie!

Mamy zatem w tym spektaklu portrety zupełnie różnych kobiet. Wraz z rozwojem akcji okazuje się, że są do siebie podobne. One jedynie inaczej postrzegają to, co im się przytrafia. W Europejce jest głęboko zapisany mechanizm wyparcia - w imię szlachetnych europejskich idei.

Umieszcza pani aktorów w przestrzeni symbolicznej czy realistycznej?

- Chcę zderzyć brutalizm, czyli realizm, z metaforą - w przestrzeni, muzyce, formie, aktorstwie. Na przykład wykorzystujemy symbolikę kwiatów, które są obsesją Nicolasa. Nie braknie też muzyki Mozarta, którą ten uwielbia, i III Symfonii "Symfonii pieśni żałosnych" H.M. Góreckiego, o której mówi się w sztuce.

Poprzez kostium i tatuaże inspirowane tatuażami z północnej Afryki pokażemy odmienność Nemy i Nicolasa. Tatuaż jest przecież rodzajem stygmatu kulturowego.

Na pewno nie będzie to teatr realizmu psychologicznego, jeśli chodzi o język przedstawienia, aczkolwiek nurzamy się w emocjach i psychologii. Nie chcę pokazywać jedynie tzw. żyćka. Bohaterowie znajdą się raczej w zimnej, laboratoryjnej przestrzeni, a nie w salonie. Chcę tu wyciągać ich emocje, a nie meble.

Czy Europejczycy mogą wyciągnąć coś dobrego z tej inności?

- Możemy być mniej ugrzecznieni w relacjach międzyludzkich. Nie krygujmy się tak, nie zamiatajmy problemów pod dywan. Nasze małżeństwa byłyby lepsze, gdybyśmy się nie chowali za schematami, mówili wprost, o co nam chodzi.

Z drugiej strony - pozwolenie sobie na pójście w takie nierozpoznane obszary, których się boimy, może mieć destrukcyjny efekt dla nas wszystkich. Ja poprzez ten spektakl pytam o granicę - jedna jej strona to zakłamanie, druga - destrukcja. Fascynuje mnie to. Nie nazywam tego złem. To rodzaj mrocznego instynktu, który zaprzecza wyznawanym przez nas wartościom. Nie przyznajemy, że czasem chcielibyśmy się mu poddać i unurzać w tych mętnych obszarach. To jest sztuka także o szantażu emocjonalnym, niezdolności do asertywności. Przemocy owijanej w dobre słowa, nienazywanej po imieniu. W przeciwieństwie do tej dwójki "obcych", którzy nazywają rzeczy wprost.

Chcę, aby był to spektakl, który skupia się na naszej podświadomości, instynktach, wyparciach. To nie jest łatwe, ale fascynujące.

Premiera "Nemy" w sobotę 28 kwietnia o godz. 18. Kolejny pokaz w niedzielę. Bilety: 35 zł.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji