Artykuły

Kazik Staszewski polskiego teatru

"Wielki Fryderyk" Adolfa Nowaczyńskiego w reż. Jana Klaty w Teatrze Polskim w Poznaniu. Pisze Witold Mrozek w Gazecie Wyborczej.

Warto było przypomnieć ciekawy i błyskotliwy tekst Adolfa Nowaczyńskiego. Dobrze jednak byłoby, żeby aktorzy Teatru Polskiego w Poznaniu się go porządnie nauczyli. W spektaklu brylują Jan Peszek i Michał Kaleta.

Jan Klata - skreślony przez ministra Glińskiego dyrektor Narodowego Starego Teatru - po niespełna roku wraca do reżyserowania w Polsce. Tym razem w Poznaniu wystawia zapomniany tekst Adolfa Nowaczyńskiego, endeckiego publicysty i satyryka.

"Wielki Fryderyk" (z roku 1903) to jednak - jak na endeka - "dramatyczna powieść", dość przewrotna. Rozgrywa się wśród intryg na poczdamskim dworze, w okresie między rozbiorami I Rzeczypospolitej. Marginalny wątek miłosno-komediowy między młodym junkrem (Konrad Cichoń) a dworską szlachcianką (Monika Roszko), którzy potrzebują od króla Fryderyka II zgody na małżeństwo, jest tu jedynie pretekstem do politycznych rozważań.

Czy Ziemkiewicz szanuje własny naród

Endeckie ideały reprezentuje tu stary niemiecki satrapa Fryc (Jan Peszek). Myśli on o gospodarce (przelicza talary wpływów z wełny na pojedyncze owce, jak później Gomułka samodzielnie liczył będzie tony węgla i areały) i troszczy się o zachowanie państwowej substancji. Podziwia Anglików i obawia się wolnego handlu, który zagrażałby peryferyjnemu rynkowi młodych Prus. Wreszcie wyraża etniczną pogardę nie tylko dla zacofanych i nieracjonalnych Polaków, ale nawet dla własnego pruskiego narodu. Ten ostatni dopiero w przyszłości ma się urzeczywistnić jako europejska potęga i dorównać podziwianym przez Fryderyka "starszym" narodom.

Projekt mocarstwowy Fryderyka jest projektem kolonialnym - władca mówi o Polakach najczęściej jako o "Irokezach", ewentualnie "Hotentotach". Opowiada, jak pod jego panowaniem rozwinęły się przejęte przez Prusy polskie ziemie. Dziś, gdy polscy humaniści, jak Andrzej Leder czy Jan Sowa, zabory interpretują nie tylko jako założycielską traumę naszej XIX-wiecznej kultury, ale też modernizacyjny impuls, brzmi to bardzo współcześnie.

Prawicowa pogarda dla własnego narodu również wybrzmiewa aktualnie - zauważmy, że tytuł "Polactwo" nadał swojej książce neoendek Rafał A. Ziemkiewicz, a nie np. socjalliberał Sławomir Sierakowski. O "ciemnym ludzie" mówił zaś Jacek Kurski, a nie Jacek Kuroń.

Opowieść o zaborcy jest zarazem satyrą na polskie narodowe wady. Reprezentuje je m.in. biskup Ignacy Krasicki, którego warmińska diecezja leży na terenie Prus. Fryderyk Nowaczyńskiego lubuje się np. w egzotycznych opisach birbanctwa ("Naprawdę ktoś tyle może wypić?" - pyta ascetyczny władca biskupa sybarytę). Piętnuje sentymentalizm pozbawiony pragmatyzmu i patriotyczne frazesy połączone z indywidualną korupcją, serwilizm wobec silniejszych, czerpanie korzyści z bycia na dworze - a zarazem godnościowe uniesienia. W końcu dewocję - luterańscy Prusacy umieją zrobić interes nawet na świętych obrazkach narodowych patronów, które sprzedają religijnie wzmożonym tubylcom.

Peszek, ten wiecznie młody wyga

"Wielki Fryderyk" to powrót Klaty do reżyserowania w Polce (ostatnim jego spektaklem było "Wesele" z czerwca 2017 r. w Starym Teatrze) i do pracy u dyrektora Macieja Nowaka, obecnego szefa artystycznego Teatru Polskiego w Poznaniu. Ten jest jedną z najbarwniejszych postaci polskiego środowiska teatralnego. 14 lat temu, gdy Nowak kierował Teatrem Wybrzeże, Klata zrealizował u niego jeden ze swoich pierwszych głośnych spektakli: "H.", czyli "Hamleta" granego w przestrzeni Stoczni Gdańskiej.

Także Jan Peszek jest wieloletnim towarzyszem drogi Klaty w Starym Teatrze. 74-letni aktor to wiecznie młody wyga, który odnajdzie się w każdej sytuacji i konwencji. Jest błyskotliwym i precyzyjnym weteranem awangardy, ale także farsowym aktorstwem strzelić potrafi z biodra celnie i bez widocznego wysiłku - ta ostatnia umiejętność bardzo mu się w "Wielkim Fryderyku" przydaje.

Spośród miejscowych aktorów prym wiedzie w Poznaniu Michał Kaleta w roli biskupa Krasickiego, głównego antagonisty Fryderyka. Choć "antagonista" to może złe słowo - zakłada względną przynajmniej równorzędność oponentów. Nowaczyński pokazuje jednak duchownego jako gracza znacznie słabszego od króla. Kaleta jest świetnie przygotowany, jako bodaj jedyny w scenicznym zespole z wielką lekkością bawi się rolą.

Proszę państwa, oto prompter

Tak, tekst Nowaczyńskiego jest ciekawy i błyskotliwy, warto było go przypomnieć. Dobrze jednak byłoby, żeby aktorzy się go porządnie nauczyli - a w "Wielkim Fryderyku" bywa z tym różnie. Pewnie dlatego, że trudno było z gigantycznej stuletniej kobyły wykroić esencję, a do skrótów nie zatrudniono dramaturga.

Znaleziono pół sposobu na wyjście z twarzą z tego problemu. Scena najeżona jest ekranami prompterów zwróconymi w różne strony, także do widowni. Artyści zdają się mówić: gramy w otwarte karty, korzystamy z podpowiedzi, widz może sprawdzić, kiedy aktor rozjeżdża się z oryginalną kwestią. Co więcej, parę scen odbywa się w konwencji "niemego kina" - gra się "gestycznie", a dialogi widzowie czytają z napisów.

Gorzej, że w pozostałych scenach aktorzy nie umieją zdecydować, czy otwarcie pokazują czytanie z promptera, czy tylko ukradkiem posiłkują się elektronicznym suflerem. To utrudnia granie z klasycznym tekstem, z jego rytmami i niuansami, na czym finalnie spektakl traci. Z kolei choreograficzne wstawki współpracującego od zawsze z Klatą Maćka Prusaka stają się manieryczne - czteroipółgodzinny spektakl zyskałby bez nich na dynamice, rytmie, mniej by się dłużył. Widzowie oszczędziliby jakieś pół godziny życia. Ale taki już styl reżysera.

Bo Jan Klata to trochę Kazik Staszewski polskiego teatru. Wszyscy go znają. Trochę anarchista, trochę konserwatysta. Odwołuje się do sprawdzonych rozwiązań i powszechnie znanych toposów, zawsze coś nam powie o Polsce, czasem o Bogu. Bezsprzecznie zasłużony w swojej działce, zrobił sporo dobrych kawałków ("Sprawa Dantona", "Trylogia", "Utwór o Matce i Ojczyźnie") - ale dzisiaj raczej już nie zaskakuje. Cały czas jednak potrafi dać koncert, który ściągnie fanów, a o jego wypowiedziach będzie się mówiło.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji