Artykuły

Biedni irokezi patrzą na cywilizację europejską

A nie myślisz czasem, elito platformerska, że to o was? Że ten butny głos sprzed stuleci was opisuje, z was szydzi, wami pomiata? Że polonofobia, której nie widzą naiwni, prostoduszni Polacy, a która udziela się Polakom przekupnym i wiszącym u cudzej klamki, to wasza polonofobia i z samych siebie drwicie? - przy okazji wystawienia przez Jana Klatę "Wielkiego Fryderyka" Adolfa Nowaczyńskiego pyta Maryna Miklaszewska w Gazecie Polskiej.

Nie bez powodu w PRL nie wystawiano sztuki Adolfa Nowaczyńskiego "Wielki Fryderyk". Pisarz nie był dobrze widziany, a wspólne działanie zaborców zmierzające do unicestwienia Polski nazbyt przypominały pakt Ribbentrop-Mołotow. Właściwie dopiero teraz, kiedy Polska naprawdę próbuje odzyskać suwerenność, a opozycja sięga po ulicę i zagranicę, tekst Nowaczyńskiego nabiera nowych sensów. Pojawia się szansa, żeby te sensy odczytać, bo w minioną sobotę w Teatrze Polskim w Poznaniu odbyła się premiera "Wielkiego Fryderyka" [na zdjęciu].

Przedpremierowe wywiady z reżyserem Janem Klatą i odtwórcą roli tytułowej Janem Peszkiem dają pojęcie o tym, jak odczytany będzie ten tekst. Wprawdzie Klata uwzględnia fakt, że król pruski z polskiej perspektywy "był potworem" i że stał za zagładą polskiej państwowości na 123 lata, ale cieszy go, że "możemy się wspólnie zastanowić nad tym, jak mądre rzeczy Wielki Fryderyk ma ciągle o nas do powiedzenia".

A oto, co o Fryderyku pisał przedwojenny historyk Władysław Konopczyński: "Nie każda wojna dąży do zagłady strony pokonanej; można niszczyć obce plemię także bez wojny. Otóż historia nie zna przykładu, aby jeden człowiek włożył tyle nienawiści w swój stosunek do sąsiedniego narodu, ile jej przez pół wieku wydzielił z siebie Fryderyk zwany Wielkim. Fryderyk jako niszczyciel Polski, która mu nic nigdy złego nie zrobiła, stanowi zjawisko jedyne w dziejach". Już za młodu, jako następca tronu, tak opisywał przebywających w Prusach Wschodnich Polaków: "Były to największe brudasy na świecie..." A naiwni Polacy wpatrzeni byli w niego niczym dzisiejsza opozycja w Angelę Merkel czy marksistę Junckera: "My tu rozerwani prezencją królewicza jmci pruskiego, i całego ukochał nasz naród z jego ludzkości, obligujących manier i przywiązanego serca do interesów naszych, że ledwo nie na rękach go nosimy".

Głupota czy wyrachowanie? Odpowiedzi szukajmy dzisiaj, kiedy z jednej strony na Polskę wylewa się ściek nienawistnych pomówień o mordowanie, z drugiej zaś, pod płaszczykiem przyjaźni i wspólnej idei, prowadzona jest nieugięta, długofalowa, iście w duchu Fryderyka, taktyka paraliżowania polskich reform. A o Polakach zamieszkujących terytoria włączone do Prus po I rozbiorze, w liście do d'Alemberta, Fryderyk napisał: "Biednych tych Irokezów będę się starał oswoić z cywilizacją europejską". Wpadł też na pomysł oskarżenia Rzeczpospolitej o prześladowania mniejszości religijnych, nietolerancję...

Nic dziwnego, że reżyser Klata popada w zachwyt, mówiąc, że to wielka postać, bezprecedensowa w historii, wizjoner, wódz, intelektualista etc. Każde złe zdanie o Polakach, które padnie ze sceny, jest oczywiście krytyką Polski "pisowskiej". Tak ma to odbierać widownia i tak zapewne uczyni: ale przyłożył tym pisowcom.

A nie myślisz czasem, elito platformerska, że to o was? Że ten butny głos sprzed stuleci was opisuje, z was szydzi, wami pomiata? Że polonofobia, której nie widzą naiwni, prostoduszni Polacy, a która udziela się Polakom przekupnym i wiszącym u cudzej klamki, to wasza polonofobia i z samych siebie drwicie?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji