Artykuły

Liryka, epika, DRAMAT

Czegoś Wam brakuje wśród nominowanych do nagrody Gdynia i nagrody Nike, dwóch najważniejszych polskich nagród literackich? Masłowska, Witkowski - jest, są eseje, non-fictiony, wiersze i opowiadania, i dużo Czarnego. Kobiety są, lesbijki też, nawet tłumaczenia. Może się czepiam albo czegoś nie wiem, ale ja tu nie widzę żadnej sztuki teatralnej - pisze Maciej Stroiński w Przekroju.

To nie jest normalne! Nagroda literacka - ogólnoliteracka, nie że za prozę albo za poezję - nieobejmująca swojego przedmiotu w, że tak powiem, jednej trzeciej. Chyba że już tylko w szkole literatura dzieli się na TRZY rodzaje.

Dramat jest jak służba w czasach kolonialnych: może jest w salonie, a jakoby go nie było. Bo czyta się książki, czyli z grubsza, powieści, poradniki i wywiady rzeki. Poezji się nie czyta, tylko ją wydaje, a dramatów nawet to nie. "ej no bo wszyscy wódkę piją/a my jak te brzydkie wyrazy co to nas niby się nie używa a w prywatnych rozmowach to wiadomo że jesteśmy" (Paweł Demirski, "Bitwa Warszawska 1920").

Właśnie: w prywatnych rozmowach. Dramat, proszę Państwa, jest najnaturalniejszym rodzajem literackim, uprawiacie go codziennie, chyba że należycie do zakonu kamedułów i jest po szesnastej. Pan Jourdain, jak wiecie, kiedyś nagle odkrył, że przemawia prozą, choć równie dobrze mógł był się skapnąć, że mówi dramatem.

Dramatów się nie nagradza w "normalnych" konkursach (wyjątek: "Nasza klasa" Słobodzianka, Nike 2010), bowiem dramatów się nie wydaje. A nie wydaje się, bo się nie nagradza. Nie ma ich w księgarniach, chyba że Szekspir albo Sofokles, krążą głównie w docach albo pdfach. Szczytem marzeń jest dać się wydrukować w "Dialogu" albo w jakiejś antologii. A Anglicy jakoś mogą, por. Oberon Books.

Inna sprawa, że większość polskich dramatów najnowszych jest totalnie żadna. Narobiwszy się przy Konkursie na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej, obejrzawszy pierdyliard spektakli według nowych polskich tekstów, moja koleżanka powiedziała tylko: zamknąć, spalić i zaorać.

Mimo wszystko nie jest tak, że nie ma kogo. Nominowałbym na przykład: Dudę-Gracz za "Kamyk", Demirskiego za "Triumf woli", Demirskiego za "Ciemności", Agnieszkę Piotrowską za przekład "Trzech sióstr" i Agnieszkę Jakimiak - dla beki.

Dramat jest, niestety, sprawą branżową i środowiskową i ma swoją Gdynię dla tekstów specjalnej troski. "Z głębokiej troski o jakość najnowszej polskiej dramaturgii zrodziła się inicjatywa honorowania co roku jej najwybitniejszych osiągnięć Gdyńską Nagrodą Dramaturgiczną. O wyodrębnieniu jej z - powołanej wcześniej - Nagrody Literackiej Gdynia zadecydowały między innymi odmienne kryteria, które muszą spełnić utwory uczestniczące w konkursie. Mogą w nim brać udział wyłącznie sztuki przed debiutem, czyli takie, które nie były wcześniej ogłaszane drukiem ani wystawiane na scenie" (Joanna Chojka, 2007). Wymóg dziewiczości już nie obowiązuje, bo był dość niemądry. Dopuszczał tylko teksty klasycznie biurkowe, które - broń Boże - nie miały kontaktu ze sceną, widzem albo czytelnikiem. To jakby nagradzać piosenkarzy za nieśpiewanie i lekarzy za brak kontaktu z pacjentem. A ile wspaniałych dramatów powstaje na próbach!

Zresztą o co ja się biję, skoro mamy postdramatyzm? Teraz się pisze "płaszczyzny tekstowe" i "stelaże na aktorów". Czyli równie dobrze można by do Nike nominować paski w TVN-ie i gazetki cenowe.

"Dramat jako gatunek graniczny, zawieszony pomiędzy literaturą a sceną, wymaga oceny nie tylko pod kątem jego walorów literackich, ale również zawartego w nim projektu teatralnego. Stąd konieczność powołania osobnej Kapituły, złożonej z wybitnych dramatologów, teatrologów i ludzi sztuki" (Chojka cd.).

Boże, nie! Nie zostawiajmy tekstów teatralnych na pastwę teatrologów, którym potrzebne są tylko na przerób na punkty. Oni gówno wiedzą, albo raczej wiedzą wszystko, niczego nie czują. I potem wygrywa "Sprawa Gorgonowej" albo "W środku słońca gromadzi się popiół", dramaty idealnie pasujące do prac magisterskich.

Wydawajmy dramaty. Widzów teatralnych jest na pewno więcej od czytelników wierszy, jeśli trzeba do Was argumentem ilościowym. Warto by dowartościować target teatralny - nakładem, przekładem, nagrodą. Skoro na scenie reżyserzy szarpią tekst na strzępy, niech przynajmniej w druku tekst zachowa integralność. Przynajmniej w e-bookach, jeśli szkoda Wam papieru.

--

Na zdjęciu: okładka dramatu Pawła Demirskiego "Śmierć podatnika", Wydawnictwo Krytyka Polityczna

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji