Artykuły

Dramat bez bohatera

Tadeusz Różewicz jest dziś najczęściej grywanym dramaturgiem polskim. Wciąż z różnych stron kraju dochodzą wieści o kolejnej realizacji którejś ze sztuk Różewicza. Jest to oczywiście zjawisko pozytywne, ale kryją się tu również niebezpieczeństwa: po pierwsze świadczy to o niechęci do poszukiwań i braniu na teatralny warsztat tego, co biorą wszyscy inni, a po drugie - o przeświadczeniu. że sztuki Różewicza są łatwe, i każdy może sobie pozwolić na ich wystawianie. O ile pierwsza wątpliwość da się łatwo rozwiać, gdyż w teatrze - jak w każdej ze sztuk - przede wszystkim decyduje jakość, a nie .statystyka, i jak dotąd nikt nie jest od Różewicza lepszy, o tyle druga sprawa wydaje się poważniejsza.

Otóż dramaty Różewicza to wcale nie jest łatwy materiał dla teatru. Mylne przeświadczenie o ich łatwości bierze się zapewne stąd, że nie są to "sztuki teatralne" w tradycyjnym znaczeniu, lecz luźne scenariusze, na ogół - bo nie zawsze - dopuszczające margines interpretacyjny dla inwencji reżysera i aktorów. Ale - wbrew pozorom dramaturgia otwarta wymaga jeszcze większej dyscypliny niż tradycyjny dramat, większego wyczucia poetyki, w jakiej dany utwór jest osadzony. Różewicz wyraża w swych dramatach zwątpienie teatr, ba - zwątpienie w literaturę w ogóle. Przypomnijmy sobie "Akt przerywany" albo późniejsze "Na czworakach". Pierwsza sztuka jest buntem wobec zastanych konwekcji teatru, druga - przeciw koturnowości i fałszywej pozie literatury. Totalna nieufność wobec teatru skłania Różewicza do stosowania środków powszechnie uznawanych za antyteatralne; długie pauzy, sceny pozornie bez sensu, sceny bez początku i końca ("Akt przerywany"), czczy werbalizm, tzw. przegadanie ("Na czworakach"). Ale ten antyteatralizm Różewicza to w gruncie rzeczy obrona teatru, poszukiwanie teatru pod powierzchnią sztuczek i konwencji. Te poszukiwania zaczęły się już w pierwszej sztuce Różewicza, która do dziś pozostała najczęściej grywanym i najbardziej znanym jego utworem teatralnym: w "Kartotece".

"Kartoteka" to dramat podejmujący karkołomne zadanie rozliczenia z całym ludzkim życiem, więcej, z kilkudziesięcioma latami historii. W kolejności niby - przypadkowej, bez logicznego ciągu, pojawiają się na scenie figury tej historii, ale nie figury "historyczne", tylko mali, zwykli ludzie, ci co żyją i ci, co umarli. Wszyscy oni stają przed bohaterem, domagając się rachunku z przeżytych lat. Przed bohaterem? Paradoks Różewicza polega na tym że "Kartoteka" jest dramatem bez bohatera. Człowiek, ironicznie nazwany przez autora "Bohaterem" (jest to jedyne jego imię, które się nie zmienia) jest właściwie zaprzeczeniem wszelkiego bohaterstwa, w historycznym, życiowym i teatralnym znaczeniu. "Mając czterdzieści lat został zastępcą wicedyrektora Operetki Narodowej" - i ta absurdalna funkcja, ironiczne apogeum życiowych aspiracji, tragiczne podsumowanie marzeń - jest miarą jego "anty-bohaterstwa". Dlaczego więc anty-bohater Różewicza jest jednak bohaterem i to bohaterem groteskowo - tragicznym? Dlatego, że w dramatycznym zawęźleniu, w kabaretowym niemal przerysowaniu - skupia on jakieś elementy losu każdego człowieka W "Kartotece" Różewicz staje się Szekspirem małych, zmarnowanych i przegranych ludzi. Pokazuje ośmiela się pokazywać, jak z podniesionym czołem stają oni wobec historii.

Kartoteka - to zbiór dokumentów. "Kartoteka" Różewicza to zbiór luźnych kartek, dotyczących jednego, wybranego a jednak typowego człowieka Tyle. że każda kartoteka aby była pełna, musi być stale uzupełniana Nie może zmieniać się w Archiwum Akt Dawnych. A coś takiego grozi "Kartotece" Różewicza. Brakuje w niej najświeższych dokumentów, bilanse nie są zakończone, a fotografia bohatera - nieaktualna. Strasznie jestem ciekaw jego dalszych losów. "Kartotekę" - znów w Warszawie - przypomniał Tadeusz Minc w Teatrze Małym, który wydaje się idealny dla tego przedsięwzięcia. Przedstawieni jest, jak mało które, o czym była już mowa, wierne tekstowi, toteż tekst Różewicza błyszczy tu pełnym blaskiem. Bohatera gra Wojciech Siemion, znakomicie, miejscami groteskowo, lecz bez przerysowania, miejscami - jak na przykład w świetnym, wstrząsającym zakończeniu - sięgając prawie tragizmu. Chociażby dla tej roli (tak bardzo "różewiczowskiej") jest to przedstawienie godne polecenia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji