Artykuły

Paweł Domagała: Muzyka dała mi wolność

- Aktor śpiewający kojarzy mi się z piosenką aktorską, polegającą na interpretowaniu wierszy. Muzyka jest tu tylko dodatkiem do aktora, najważniejsza jest interpretacja tekstu - mówi aktor Paweł Domagała.

Paweł Domagała: człowiek z podwójnym życiem - aktorskim i muzycznym. Gra w filmie i teatrze, koncertuje, wydaje płyty, pisze teksty piosenek i monologów kabaretowych, podkłada głos w filmach animowanych. Nie rozstaje się z gitarą, stara się równocześnie być radykalnie pokorny i radykalnie pewny siebie. Pracuje nad nową płytą "1984", której premiera już w listopadzie 2018, a w niedzielę zagra z Łukaszem Boroweckim w Bytomiu koncert "We Dwóch Tour" i spotka się z fanami.

Skąd w Twoim życiu muzyka?

- Od zawsze jest moją pasją. Nawet będąc na studiach aktorskich chciałem być muzykiem i dorabiałem koncertując po klubach. Wiedziałem, że nie jestem w stanie z niej zrezygnować.

Lubisz, kiedy mówi się o Tobie "aktor śpiewający"?

- Nie lubię, bo aktor śpiewający kojarzy mi się z piosenką aktorską, polegającą na interpretowaniu wierszy. Muzyka jest tu tylko dodatkiem do aktora, najważniejsza jest interpretacja tekstu.

Kiedyś świętej pamięci profesor Akademii Teatralnej Jan Skotnicki powiedział, że "kiedy brakuje Ci słów i nie da się już nic powiedzieć, a masz tyle do przekazania, wówczas pojawia się muzyka. I coś w tym jest. Moim zdaniem muzyka jest przekaźnikiem czystych emocji, jest absolutnie demokratyczna, bo dociera do wszystkich, niezależnie, czy jest to robotnik czy profesor. Intelektualizowanie muzyce nie służy, podobnie jak sprowadzanie jej do roli drugoplanowej. Tak myślę.

Jesteś więc i aktorem i muzykiem?

- Tak, to są dwa światy, które łączą się oczywiście poprzez moją osobę, ale traktuję aktorstwo i muzykę jako rzeczywistości równoległe. Komponując lub nagrywając piosenki, myślę sobie "po co mi aktorstwo", przecież robienie muzyki jest tak wspaniałe. Na planie filmowym myślę jednak, że aktorstwo jest tak pasjonujące, że mogę żyć bez muzyki. A tak naprawdę nie mogę bez jednego ani drugiego. Oba te zajęcia wzajemnie się napędzają - muzyka pomaga mi w aktorstwie, a aktorstwo w muzyce, bo w obu przypadkach najważniejsze są emocje. Świetnym przykładem takiego funkcjonowania jest Childish Gambino, czyli Donald Glover, który jest aktorem, standuperem, scenarzystą i muzykiem. We wszystkim jest świetny, a słysząc jego muzykę i widząc jego stand up trudno uwierzyć, że stworzyła je ta sama osoba. I wydaję mi się, że muzyk Paweł Domagała i aktor Paweł Domagała to też dwie inne osoby. Muzyka dała mi wolność, która pozwala aktorowi wybierać propozycje, a z drugiej strony zawód aktora pozwala mi na robienie takiej muzyki, jaką chciałbym się dzielić z moimi fanami. Bez chodzenia na kompromisy z rynkiem czy trendami.

Debiutancka płyta "Opowiem Ci o mnie" bez wsparcia dużych wytwórni i pieniędzy na promocję okryła się podwójnym złotem. To niecodzienna sytuacja.

- O nagraniu płyty marzyłem od kilku lat, a od siedmiu pisałem na nią teksty. Kiedy spotkałem muzyka Łukasza Borowieckiego marzenie szybko zaczęło się urzeczywistniać. Okazało się, że mamy z Łukaszem podobne poczucie humoru, podobają nam się te same utwory i generalnie odbieramy na tych samych falach. Zaczęliśmy godzinami próbować, obaj dążyliśmy do prostych rozwiązań. Chcieliśmy nagrać płytę, jakiej chcielibyśmy sami słuchać. Nie kalkulowaliśmy, nie tworzyliśmy jej pod algorytmy czy określonego słuchacza. Zaryzykowaliśmy oszczędności, nie mając żadnej gwarancji, ze ktoś tę płytę kupi. Dzięki takiemu podejściu od początku do końca jest to płyta wspólna. Moje są teksty, Łukasza aranżacje, a muzyka Łukasza i moja.

Inspirowaliśmy się też Johnem Mayerem, muzykiem łączącym rock i folk. Jego koncert to moje największe przeżycie artystyczne. Muzyka oparta na prostych emocjach, i choć grana w Madison Square Garden, to będąca intymnym spotkaniem z publicznością. Bez przebierania się, makijaży, rozbudowanych scenografii i choreografii. To mnie ujęło. Sam zawsze zostaje po koncertach na rozmowy z fanami, czerpię z tego ogromną radość, mam też poczucie, że wiele z tych rozmów zmieniło mnie jako człowieka. Mam zaufanie do moich fanów, wiem, że mogę być z nimi szczery.

Pracujecie nad nową płytą "1984". Z kim ją nagrywacie?

- Jestem podekscytowany współpracą z muzykami, którzy przyjęli nasze zaproszenie. Na bębnach gra Robert Rasz, świetny perkusista jazzowy, będą Tomasz Serek Krawczyk, legenda gitary, Krzysztof Łochowicz, świetny gitarzysta, wybitny pianista Piotr Wrombel, i oczywiście Łukasz Borowiecki na basie.

Co znaczy tytuł "1984"?

- Zależy mi na tym, by każda płyta była spójna tematyczne, żeby była opowieścią, a każdy kolejny utwór dopełniał poprzedni. Powstający album "1984" to sentymentalna podróż do przeszłości 35-latka, który na chwilę się zatrzymuje i sprawdza, co wydarzyło się w jego życiu. Nie jestem hip-hopowcem i nie piszę o swoim życiu 1:1, ale życie jest dla mnie inspiracją, by dzielić się emocjami i przemyśleniami.

Jak słuchasz muzyki?

- Uwielbiam słuchać płyt od początku do końca, lubię winyle, bo nie mogę przewinąć czy łatwo zmienić kawałek. I często okazuje się, że utwór, który nie zaskoczył na początku, niesamowicie rozwija się, a początek był cichym wstępem do burzy, która rozpętuje się w połowie piosenki. Dlatego zachęcam do słuchania płyt w całości, bo cała płyta tworzy opowieść i atmosferę. Jak spektakl czy film. Poza tym kupując płytę wspieramy ulubionego artystę, to są naczynia połączone. Środowisko hip-hop nieustannie podkreśla tę zależność. Kupujesz płytę, powstanie kolejna. U nas jest tak samo. Jestem wdzięczny każdej osobie, która kupi płytę, dzięki nim wiemy, że ktoś czeka na kolejną.

Spotykasz się ze słuchaczami po koncertach, ale też jesteś w stałym kontakcie z nimi na portalach społecznościowych.

- Portale społecznościowe służą nam do rozmowy o muzyce. Otworzyliśmy nawet grupę dla fanów na Facebooku, gdzie pokazujemy powstawanie płyty od kuchni, a wkrótce będziemy grac tam małe koncerty. Nasi fani też są naszymi promotorami, bo nie stać nas na promocję w stylu dużych wytwórni. Nasze słuchaczki i słuchacze współtworzą projekt.

Kto przychodzi na wasze koncerty?

- Głównie matki i córki oraz synowie i ojcowie. Czyli jakoś udaje mi się łączyć pokolenia. Bardzo mnie to cieszy, że podtrzymujemy relacje rodzinne w świecie, w którym coraz trudniej się porozumieć ludziom z różnych pokoleń.

Nie wszyscy wiedzą, że przez kilka lat współtworzyłeś Kabaret Na Koniec Świata, w którym zbudowałeś postać bezczelnego konferansjera. Czy będzie Cię można zobaczyć w kabarecie?

- Ostatnio nie angażuję się w kabaretowe występy. Mam poczucie nadmiaru szydery i obśmiewania wszystkiego, sprowadzania dyskusji do żartów czy memów. Dziś nawet bardzo poważna dyskusja opiera się na obśmiewaniu wszystkiego. Pewnie wrócę do kabaretu, ale dziś nie czuję, że to jest dobry moment na szyderę. Być może za jakiś czas mi się to zmieni. Teatr też mnie ostatnio nie przekonuje. Zwłaszcza od czasu, kiedy zajmuje się głównie pojęciem "zła" w człowieku. I mieli ten temat na setkach scen. Mnie ostatnio bardziej ciekawi, co w człowieku jest dobrego, ale nie dostawałem propozycji grania w takich spektaklach. Mogę się natomiast nad tym zastanawiać na płycie.

Podobnie w kinie, interesuje mnie wartościowa rozrywka. Bliżej mi do amerykańskich komedii niż francuskiej Nowej Fali. Uważam, że komedia na wysokim poziomie nie jest niczym gorszym niż ambitne kino artystyczne. Role komediowe to największe wyzwanie dla aktora, tu mogą polec nawet najwybitniejsi aktorzy. Tęsknię też za kinem familijnym, filmami, które można oglądać wspólnie z nastolatkami i będzie potem, o czym pogadać. W Polsce to jest zaniedbany temat, chciałbym kiedyś móc tę lukę wypełnić również w kinie.

W niedzielę koncert w Bytomiu. Czego można się spodziewać?

- To szczególna formuła, We Dwóch Tour. Gramy tylko z Łukaszem Borowieckim. Tylko gitara i bas i bardzo kameralny kontakt z publicznością. Zagramy kawałki z pierwszej płyty, ale i kilka z nowej płyty. To trochę taki powrót do źródeł, pierwszych prób z Łukaszem.

Odwiedzisz jeszcze Śląsk w najbliższym czasie?

- Oczywiście, bo świetnie nam się tutaj gra. W Chorzowie zagraliśmy nasz trzeci koncert, graliśmy w Katowicach i w obu przypadkach spotykaliśmy się z bardzo wdzięczną publicznością. Teraz pracujemy nad organizacją koncertów na Śląsku w 2019 roku, już po premierze albumu "1984". Jesteśmy zdeterminowani, by tu wrócić.

Więcej informacji o Pawle: www.paweldomagala.pl

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji