Artykuły

Pożegnanie bohatera

To nie tylko trzynaście lat legło pomiędzy datą prapremiery "Kartoteki" Tadeusza Różewicza a jej najnowszym wystawieniem, ale także przemiana epok, a z nią i stylu myślenia, odczuwania, rachowania się Polaka ze sobą i ze światem. Pisarze sprawili, że gipsowe odlewy posągu Bohatera "Kartoteki" stanęły - przynajmniej w literaturze - niemal na każdym placu, jak gdyby wyrażając typową sylwetkę polskiego inteligenta z pokolenia 1920. Jest to, jak wiemy, pokolenie ludzi, którzy przeszli potem wojnę, okupację, często konspirację lub roboty, którzy dokonywali trudnych wyborów po roku 1945 - rzadko wcześniej - a i później niejeden jeszcze raz krytycznie sprawdzali swoje decyzje, którzy u progu lat pięćdziesiątych odczuli nowe zagrożenie wojną i totalną zagładą - a u progu lat sześćdziesiątych, i w dniu własnych czterdziestych urodzin, stawali wobec siebie i świata, wobec swej biografii, swego dziś, cokolwiek bezradni i oszołomieni. Posąg literacki przeciętnego inteligenta, który zaczął "pisać" Roman Bratny, a którego dojrzalsze rysy rzeźbili także inni autorzy, wśród nich najcelniej właśnie Różewicz.

Sądzę, że prosta ciekawość sprawdzenia aktualności różewiczowskiego Bohatera sprawiła, iż w ostatnim czasie pojawiło się kilka nowych inscenizacji "Kartoteki" (Jan Skotnicki w Łodzi, Józef Para w Bielsku - i in.), dopiero ostatnia wszakże - Tadeusza Minca w Teatrze Małym - okazała się prawdziwą rewelacją jeśli idzie o sposób spojrzenia na tę postać. Gipsowe repliki Wojciecha Siemiona - Bohatera na scenie, na widowni, w rzędach wśród nas. Reżyser składa hołd literaturze, której schematy stają się dobrem powszechnym, składnikiem świadomości: myślenie o sobie kategorią pokolenia i jego specyficznych doświadczeń jest osobliwością - myślę - głównie polską. To raz. Zarazem są to jednak jakby - martwe pomniki. Bohater Różewicza rzeczy wiście rozmnożył się nam w gipsowych kopiach 1:1, prawdziwie oddających jego rysy zewnętrzne, ale w istocie przecież nieprawdziwych: klisze, w których zatrzymał się czas. Wypadnie zatem powrócić jeszcze raz do oryginału, aby sprawdzić, czy uruchomiony na nowo zegar nie wyrządzi szkód na wizerunku Bohatera. Minc i Siemion spoglądają na niego z szacunkiem, nawet elegijnie, ale bez tej obłudy, która kazałaby mówić komplementy nieprawdziwe. I kończą grę w ten sposób, że jednak ubierają Bohatera w koronę, sporządzoną z papieru - z tego papieru, na którym drukuje się nie tylko gazety, ale i sztuki oraz powieści. Najlepsza sztuka poety przeszła nieodwołalnie do kanonu klasyki; stała się dokumentem epoki i sposobu myślenia, które należą do przeszłości. "Kartoteka" jest klasyczna także jako propozycja teatru, jako norma poetyki scenicznej. Jest sztuką ciekawą, frapującą, otwierającą wiele możliwości przed realizatorami, Jej kompozycja, przypominająca jak gdyby ostro i konsekwentnie kontrastowany, plastyczny collage różnorodnych elementów, od liryki do groteski, od fragmentów zapisu dyskursywnego wywodu aż do alogicznej aleatoryki słownej.

Spektakl Teatru Małego (scenografia Andrzej Sadowski) jest frapujący. Bogaty i różnorodny, jak elementy w obrazach Picassa czy Braque'a z okresu collage'u, i jak tamte obrazy złączony w całość tonem, a raczej "barwą" postaci głównego i jedynego Bohatera. Jest to szara, smutna barwa papierowego króla, który skończył panowanie z u-pływem lat sześćdziesiątych. Wielka, dojrzała rola Wojciecha Siemiona - z liryzmem cokolwiek chaplinowskim, z tą nerwowością człowieka, który pragnie powiedzieć, a nie wie, czy zdąży, i w rezultacie nie wychodzi poza banał i ogólnikową nadzieję (jak w scenie z Dziewczyną), z świetną precyzją gagu, z pewną techniką i czystością wyrazu w tak złożonym monologu, jak choćby w scenie z Tłustą Kobietą...

Obok niego kilkanaście epizodów, spośród których chciałoby się wymienić przynajmniej świetną, podszytą żałością groteskę Bohdany Majda (Tłusta Kobieta), rodzajowego Janusza Kłosińskiego (Wujek), Małgorzatę Lorentowicz (Matka - cała w bieli, jak ta panienka z "Ferdydurke", marząca o pojawieniu się kogoś, kto by zechciał ją porwać na koniu), Andrzeja Boguckiego (Ojciec - oczywiście w maciejówce), Tadeusza Czechowskiego (Pan z przedziałkiem), Teresę Sawicką (Dziewczyna) i Janinę Nowicką (Nauczycielka).

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji