Artykuły

"Kartoeka" Różewicza

Wydawało się, że zna się nieźle "Kartotekę" Różewicza - przynajmniej tak jak "Dziady", "Nieboską", "Kordiana", "Wyzwolenie", "Wesele", "Tango". Grana jest od trzynastu lat w licznych teatrach, miała już różne "odczytania" - od dramatu egzystencjalistycznego po rozrywkową farsę, ma bogatą literaturę krytyczną. A jednak Tadeusz Minc i Wojciech Siemion dopisali zupełnie nową kartę do tej "Kartoteki"). Ależ tak, właśnie tak trzeba ją "odczytywać" i trzeba ją tak właśnie inscenizować i tak właśnie grać! Ta nasza nieustanna, gorąca aprobata towarzyszy całemu przedstawieniu. Ale zagrał, drań! Cudowny artysta: Wojciech Siemion. Nie można napisać i zagrać tragedii współczesnej? Można. Napisał ją Różewicz a zagrał Wojciech Siemion. Wojciech Siemion, artysta o słuchu absolutnym na poezję w ogóle a na poezję Różewicza i na teatr Różewicza w szczególności (robił już jego "Śmiesznego staruszka", który też był przecież małą rewelacją).

Tragedia niemożności wypowiedzenia się, tragedia niemożliwości porozumienia się, ze światem. Tragedia poety i człowieka. Współczesnego poety i współczesnego człowieka. Ale też poety i człowieka wszystkich czasów. Ileż tu tonów było, ile barw, ile odcieni w postaci Bohatera, kongenialnie wobec oryginału interpretowanej przez Siemiona! I jeszcze: cudowne Siemionowe poczucie humoru, które rozjaśniało od czasu do czasu tę tragedię.

Minc prowadzi spektakl w dwóch planach, wizji sennej i realnej. Plany te odcina światłem i taśmą: wszystko co dzieje się na jawie idzie przy pełnym świetle w bezpośrednim przekazie tekstu przez Siemiona, w wizjach sennych głos idzie z nagrania. Podobnie jak głos Sekretarki (Elżbieta Borkowska-Szuksta, popisująca się efektownym pół-striptisem). Ale plany te ciągle sic przenikają, nachodzą na siebie lub zderzają się.

"Kartotekę" gra się zwykle jako biografię zamkniętą, jako "podsumowanie" Bohatera już zdeterminowanego, wypalonego. Bohater grany przez Siemiona jest człowiekiem głęboko; czującym, głęboko wrażliwym, mądrym, wzruszająco bezradnym w swej niemożności porozumienia się z ludźmi, ale niemożności wynikającej z ograniczoności otoczenia. U Różewicza sztukę kończą słowa Bohatera skierowane do Dziennikarza (Marek Dąbrowski): "Za późno pan przyszedł". W przedstawieniu Minca kończy spektakl niema scena: Bohater w powolnym rytmie partyzanckiej pieśni wychodzi wraz z trzyosobowym Chórem (tu: w romantycznych pelerynach). A więc akcent ostatni jest akcentem wielkiej obsesji, poety i Bohatera: to jedno, sprawy wojny, okupacji, walki, wojennych dramatów, to tylko jedno pozostało.

W niektórych inscenizacjach akcentem optymizmu była postać Dziewczyny. W spektaklu Minca niemiecka Dziewczyna (Teresa Sawicka), to ściana śmiechu, od której odbijają się wszystkie wysiłki, wszystkie słowa Bohatera. Nie ma, nie może być żadnego porozumienia między nim a "młodym pokoleniem". Nie zrozumieją. nie chcą lub nie mogą. A tu z podtekstem: i chyba dobrze, jest w nich tylko radosny śmiech.

Wszystkie piękne dokonania reżysera i Siemiona, twórcza scenografia Andrzeja Sadowskiego (szczególnie w kostiumach), wspiera cały zespół wykonawców o trafnie przemyślanych postaciach (prócz już wymienionych - Mi Lorentowicz, A. Bogucki, A. Wróblówna, J. Kłosiński, E. Sosna, T. Czechowski, Z. Kryński, J. Nowicka i K. Wieczorek oraz w partiach Chóru It. Bartosiewicz, W, Brzozowicz i W. Zborowski).

Po "Antygonie" zrobionej przez A. Hanuszkiewicza z młodzieżą aktorską - "Kartoteka" to drugie liczące się przedstawienie w Teatrze Małym. Przedstawienie pod każdym względem wybitne.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji