Artykuły

Białystok. W naszej operze będą dwie Turandot

W białostockiej operze ruszyły prace nad wystawieniem "Turandot". Reżyserujący spektakl Marek Weiss-Grzesiński zdecydował się na niecodzienną obsadę tytułowej roli.

To będzie sensacyjna realizacja - mówi Marek Weiss-Grzesiński, reżyser białostockiej wersji opery "Turandot". - Po pierwsze, po raz pierwszy w Polsce "Turandot" Giacoma Pucciniego będzie wystawiona wyłącznie w wersji Pucciniego. Usłyszymy tylko tę muzykę, którą napisał sam Puccini.

Na pozór wydawałoby się, że nie ma w tym nic niezwykłego. Tymczasem chodzi o dochowanie pewnej wierności oryginałowi dzieła. Kompozytor zmarł 29 listopada 1924, mając 66 lat. Ostatnią sceną, jaką napisał w "Turandot", była scena śmierci Liu. Zgodnie z ostatnią wolą Pucciniego, za finał miał być odpowiedzialny młody, jeszcze nieznany kompozytor Franco Alfano. Finał "Turandot" napisał według szkiców Pucciniego. Jednak podczas prapremiery dzieła w mediolańskiej La Scali, 25 kwietnia 1926 roku, po scenie śmierci Liu dyrygujący prawykonaniem Arturo Toscanini przerwał spektakl. Odwrócił się do publiczności i oznajmił: Tutaj kończy się dzieło, niedokończone przez mistrza z powodu jego śmierci. Chociaż tego dnia nie odegrano finału, całość przedstawiono następnego dnia i taka wersja opery weszła do kanonu wykonań.

- Postać Turandot zostanie rozpisana na dwie osoby - zapowiada Weiss-Grzesiński. Jedną będzie piękna kobieta-dziecko, która budzi autentyczny zachwyt, pożądanie, chęć zdobycia. A drugą - jej głos. W zamyśle kompozytora wspaniały, potężny, dojrzały.

- Ten zabieg pozwoli uniknąć tego, co jest przekleństwem utworów, w których występują bohaterki - takie jak Salome, Elektra, Madame Butterfly, które wyśpiewują piekielnie trudne partie solowe - tłumaczy reżyser. - Jest coś fałszywego w scenicznym łączeniu młodziutkich, prześlicznych, szesnastoletnich bohaterek wielkich oper z wizerunkami dojrzałych artystek, których głos jest ukształtowany, dojrzały, przejmujący, pełny. Mam szczęście, że w Operze i Filharmonii Podlaskiej trafiłem na dyrygenta, który zgodził się na tę koncepcję. Ktoś, komu się chce zrobić coś teatralnie ciekawego, a jednocześnie ma pomysł, jak poprowadzić to muzycznie, to coś fantastycznego.

Tym dyrygentem i kierownikiem muzycznym całości jest dobrze znany białostockim melomanom Grzegorz Berniak. - Będzie to niezwykłe wyzwanie, ponieważ "Turandot" to szalenie trudna opera, z mnóstwem chórów zascenicznych, dynamiką scen zbiorowych - mówi Berniak. - Opera to połączenie wielu gatunków sztuki i dopiero ich synteza tworzy przedstawienie, które i mnie, i publiczność interesuje.

- Nasza inscenizacja osadzona będzie w scenerii współczesnego inferna, które rozciąga się dziś wszędzie: od Azji po Afrykę, i w którym biedny tłum wylewa się tłumnie ze swoich slamsów, w poszukiwaniu miłości i marzeń - zapowiada Paweł Dobrzycki, scenograf.

- Opera jest w permanentnym kryzysie i jest permanentnie reformowana - dodaje Marek Weiss-Grzesiński. - Ta reforma to efekt poszukiwań, by łączyć teatr i muzykę w poszukiwaniu prawdy. Premiera zaplanowana jest na 7 grudnia 2018 r.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji