Artykuły

Rzeszów. Zwolniony aktor zarzuca dyrektorowi teatru zemstę

Czy dyrektor teatru zemścił się na młodym aktorze wyrzucając go z pracy za to, że nie chciał grać w jego spektaklu? Tak uważa Szymon Rząca, który oddał sprawę do sądu pracy. Jan Nowara, dyrektor Teatru im. W. Siemaszkowej stanowczo tym zarzutom zaprzecza.

Szymon Rząca i Jan Nowara, dyrektor Teatru im. W. Siemaszkowej w Rzeszowie, wymieniają się w internecie oświadczeniami w związku ze zwolnieniem z pracy aktora. Sprawa przerodziła się w darmowy spektakl dla facebookowych mas, choć widzowie "Siemaszki" bynajmniej nie na takie czekają. Dlaczego młody aktor zdecydował się pójść na publiczną wojnę z dyrektorem teatru?

Za co miałby się mścić dyrektor na aktorze?

Szymon Rząca używa mocnych słów: "skandaliczny, niespotykany w środowisku teatralnym akt zemsty dyrektora" - bo według aktora szef teatru najpierw celowo zapewniał go o rolach, czekających na niego w nowym sezonie, by pod koniec sezonu zwolnić z pracy, pozostawiając "na lodzie", bez możliwości znalezienia zatrudnienia w innym teatrze - bo wszędzie są już ustalone obsady. Za co miałby się mścić dyrektor?

32-letni aktor zaczął pracę w teatrze w Rzeszowie na początku minionego sezonu. Dyrektor podpisał z nim umowę do 31 sierpnia 2019 r. Został zatrudniony na etacie. Na rzeszowskiej scenie zadebiutował w styczniu tego roku rolą Rogożyna w "Idiocie" Dostojewskiego. - Dyrektor Nowara nie krył zadowolenia z tej roli, publicznie mnie komplementował. Potem obsadził mnie w głównej roli Jimmy'ego Portera w spektaklu "Miłość i gniew" w swojej reżyserii - opowiada Szymon Rząca. Praca rozpoczęła się w lutym, ale po 11 próbach młody aktor złożył rolę, innymi słowy wycofał się z grania w tym spektaklu. Aktorzy mają takie prawo, choć niezmiernie rzadko z tego korzystają. Dlaczego zrobił to Szymon Rząca?

Dyrektor: "Nie rozstaliśmy się w złości"

- Poinformowałem dyrektora, że nie jestem w stanie uczciwie wykonywać jego propozycji, które uważam za nielogiczne, pozostające w całkowitej niezgodzie z tekstem Osborne'a i niesceniczne - wyjaśnia. Dyrektor przyjął rezygnację.

- Nie rozstaliśmy się w złości, choć Szymon postawił nas w trudnej sytuacji. Podczas prób brakowało mu pokory i plastyczności. To że zagrał świetnie jedną rolę, nie znaczy, że reżyser ma przyjmować wszystkie jego propozycje - komentuje dyrektor Nowara.

To właśnie za rezygnację z roli - zdaniem Rzący - miał mścić się później dyrektor.

Zapytał dyrektora, czy ma szukać nowej pracy

Na razie jednak, z początkiem kwietnia, obaj panowie spotkali się w gabinecie dyrektora teatru. Poprosił o to Rząca, żeby sprawdzić, czy poniesie konsekwencje rezygnacji z roli. - Chciałem wiedzieć czy mam szukać nowego miejsca pracy na przyszły sezon - mówi. - Dyrektor Nowara powiedział, że widzi mnie w obsadzie co najmniej jednej premiery, podał tytuł. Od września miałem też grać nadal w "Idiocie" - relacjonuje. - Na pytanie, czy nie muszę szukać sobie nowej pracy, dyrektor odpowiedział, że nie - podkreśla aktor. A jednak 26 maja Rząca otrzymał z rąk kadrowej wypowiedzenie umowy o pracę oraz propozycję umowy o dzieło na gościnne granie w "Idiocie".

- Jeszcze tego samego dnia udało mi się spotkać się z dyrektorem Nowarą. Nie widział nic skandalicznego ani w sposobie wręczenia wypowiedzenia, ani w tym, że wypowiada mi umowę o pracę wbrew ustaleniom z rozmowy sezonowej, które mają wagę umowy ustnej i są święte zarówno dla aktorów jak i dyrektorów teatrów - opowiada Rząca. - Otrzymałem wypowiedzenie, kiedy teatry mają skompletowane obsady na kolejny sezon, możliwość znalezienia pracy jest teraz bliska zeru - podkreśla.

Rząca: "Dyrektor mógł wysłać sms"

Dyrektor Nowara zdecydowanie zaprzecza, jakoby miał zaplanować, a potem zrealizować zemstę na aktorze. - Szymon dostał rolę w "Idiocie", potem w "Miłości i gniewie", którą złożył. Mógł grać w innych spektaklach, ale zapowiedział mi, że interesują go tylko role duże - mówi Nowara, a Rząca potwierdza, że umawiał się z dyrektorem tylko na znaczące role.

Na zarzut aktora, dlaczego dyrektor zwolnił go, choć podczas rozmowy sezonowej roztaczał wizje nowych ról, Jan Nowara odpowiada: - Szymon Rząca nie wziął udziału w rozmowach sezonowych, bo twierdził, że taką rozmowę już odbył. Owszem, poprosił mnie o spotkanie wcześniej, ale to była luźna rozmowa o planach repertuarowych. Wtedy żaden reżyser nie zaproponował mi jeszcze obsady do spektakli. Konkrety wyklarowały się pod koniec sezonu i wtedy okazało się, że nie ma dla niego propozycji, a to oznacza, że w ciągu dwóch sezonów rola Rogożyna w "Idiocie" będzie jego jedyną rolą. W sytuacji, kiedy teatr liczy każdy grosz nie stać nas na etat dla aktora, który będzie grał jedną rolę i to tylko w drugiej połowie sezonu - tłumaczy dyrektor Nowara.

Wypowiedzenie, które - jak przekonuje dyrektor - miało być wręczone podczas rozmowy sezonowej, teatr wysłał aktorowi pocztą. Mógłby je więc otrzymać nieco wcześniej, ale okazało się, że nie poinformował pracodawcy o zmianie adresu. W efekcie wypowiedzenie dostał dopiero pod koniec maja, gdy przyszedł do teatru na próbę wznowieniową "Idioty". - Skoro dyrektor nie uważał naszej rozmowy za sezonową, to mógł do mnie zadzwonić, lub wysłać sms, żebym stawił się na tej właściwej, tym bardziej jeśli zamierzał mnie zwolnić - odpiera aktor.

Nie o taki rozgłos teatrowi przecież chodzi

Szymon Rząca postanowił upublicznić swoje zarzuty wobec dyrektora, dzwoniąc do "Wyborczej". Wcześniej poinformował o nich ZASP, Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz wicemarszałka Bogdana Romaniuka, odpowiedzialnego za kulturę. Złożył też sprawę w sądzie pracy i opublikował oświadczenie na Facebooku. Jan Nowara odpowiedział na stronie teatru - wzywa aktora do usunięcia postu, grożąc podjęciem kroków prawnych. Na to Rząca opublikował kolejne oświadczenie. - Każde moje słowo to prawda, nie boję się - mówi.

- Brutalna prawda jest taka, że teatrowi nie opłaca się utrzymywać umowy etatowej dla jednej, nawet bardzo dobrej roli w spektaklu, który będzie grany tylko przez pół sezonu. Nawet jeśli towarzyszą temu gwałtowne emocje i silny zawód aktora - kończy Nowara.

Ale jest jeszcze jedna, smutna prawda: o Teatrze im. W. Siemaszkowej znowu będzie się mówiło w środowisku teatralnym, niestety nie o taki rozgłos teatrowi chodzi.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji