Egzamin zdany
Stało się już chyba tradycję Teatru Ateneum użyczanie sceny studentom, dyplomantom warszawskiej PWST. Dobrą tradycję. Teatr Ateneum staje się poniekąd promotorem młodych artystów opuszczających szkołę. I to doić szczęśliwym promotorem. Wystarczy choćby przypomnieć słynne już dziś "Złe zachowanie", któremu gościnnie sceny użyczyło Ateneum.
A teraz na tej samej scenie oglądamy kolejną grupę młodych najnowszych dyplomantów Wydziału Aktorskiego stołecznej PWST w spektaklu "Lato". Jest to przedstawienie przygotowane pod kierunkiem prof. Aleksandry Śląskiej.
"Lato", napisane na początku naszego wieku przez Tadeusza Rittnera (dwujęzycznego pisarza, tworzącego w języku polskim i niemieckim i wystawiającego swe utwory na scenach wiedeńskich i polskich), to zabawna i dość subtelna komedia zawierająca wątki melodramatyczne i refleksyjne, także natury psychologicznej. Oto w modnym, ekskluzywnym uzdrowisku nadmorskim spotykają się młode piękne panie i eleganccy panowie. A więc już samo , to zderzenie i miejsce akcji prowokują do rozmaitych intryg.
Główny wątek komedii to nigdy do końca nie zrealizowany romans dyrektorowej sanatorium z młodym, 28-letnim pensjonariuszem, który dowiedziawszy się, iż rzekomo jest bardzo chory i pożyje najwyżej do końca lata cieszy się, bowiem: po pierwsze - w ten sposób skończą się jego kłopoty związane z walką o byt; po drugie - perspektywa rychłej, jak sądzi, śmierci prowokuje go do odwagi wyznania swej miłości uwielbianej przezeń kobiecie, czyli pani dyrektorowej. Ale nie tylko to.
Otóż świadomość bliskiej śmierci wyzwala w bohaterze uśpioną jakby dotychczas zadziwiającą wdtalmosć i energię. Z godziny na godzinę staje się innym, nowym człowiekiem. Jeszcze wczoraj nie dostrzegano go, uważano za fajtłapę, śmiano się zeń. Dzisiaj (zabawne karykaturowanie Humphreya Bogarta) Jest centrum zainteresowania wszystkich. A zwłaszcza tych pięknych wytwornych pań, których tak się dotąd bał.
Choć sztuka Rittnera nie należy do literatury intelektualnej, to jednak stanowi znakomity materiał warsztatowy dla zaprezentowania umiejętności aktorskich. I dlatego - jak sądzę - została wybrana na to dyplomowe przedstawienie.
Aleksandra Śląska, od I roku prowadząca zajęcia ze swoimi podopiecznymi, nie zawiodła się. Cały zespół zaprezentował się znakomicie, a kilka osób wyraźnie zaznaczyło swój talent indywidualny (jak np. Tomasz Kozłowicz w roli Torupa). Kilka scen szczególnie zabawnych (jak choćby scena z leżakami i znakomite ogrywanie ich) bawiło także samych wykonawców, I dobrze, w ten sposób rozładowywali swą tremę, która to - moim zdaniem - była przyczyną częstego nadużywania krzyku i chwilami nadmiernej ekspresji wykonawców.
Całość w miłej, pastelowej oprawie scenograficznej zabrzmiała przyjemnie i interesująco. W każdym razie egzamin ze zdolności tych młodych ludzi został zdany znakomicie. Zapewne wkrótce zobaczymy ich na naszych scenach teatralnych.
Życzę im by były to sceny jak najlepsze.