Artykuły

U schyłku sezonu

Zbliża się koniec sezonu i już niewiele przed wakacjami można sobie obiecywać nowego na scenach warszawskich. Na tym tle tym mocniejszym blaskiem zaświecił niewątpliwy czyn repertuarowy Teatru Narodowego, jakim jest wprowadzenie na afisz "Tragedyji o bogaczu y Łazarzu" anonima gdańskiego 7 XVII wieku w przystosowaniu dramaturgicznym Róży Ostrowskiej i Tadeusza Minca, reżyserii tegoż i scenografii Mariana Kołodzieja.

Dzieło napisane po polsku, dostarczone i dedykowane Senatowi Gdańskiemu 22 stycznia 1643 roku, nie było zagrane i przez trzy wieki pozostało w rękopisie. Dopiero przed kilku laty Róża Ostrowska i Tadeusz Minc, dobrawszy się do archiwów bibliotecznych w Gdańsku, odkryli walory teatralne utworu, a następnie przystosowali do realizacji, pieczołowicie zachowując jego barokowy charakter. Był to poważny czyn, któremu towarzyszył duży sukces. Polega on na wykazaniu, że to anonimowe i przez trzy stulecia zapomniane dzieło nie jest tylko o znaczeniu lokalnym, lecz ma walor ogólnonarodowy.

Ta tendencja może nawet zbyt zaciążyła na pewnych, choć mało istotnych, przystosowaniach dla Publiczności warszawskiej, dokonanych przez tegoż reżysera i tegoż scenografa, którzy uprzednio zainscenizowali rzecz w Gdańsku. Dotyczy to, takich szczegółów jak uczynienie chytrego chłopa Sobieraja Mazurem, gdy znamy go z gdańskiej inscenizacji jako Kaszuba, zrezygnowanie z emblematu gdańskiego na rzecz polskiego orła itp. Sądzą, te typowe motywy gdańskie dostatecznie wryły sią w wyobraźnią ogólnonarodowa. żeby można je bez obawy o rezonans pokazywać w innych miastach.

To duże efektowne widowisko angażuje zbyt wielu aktorów, żebyśmy mogli sobie pozwolić na analizą ich gry i rangowanie w ramach tego felietonu. Sprawiedliwiej więc będzie po prostu im wszystkim złożyć powinszowanie na ręce Mirosławy Dubrawskiej w roli Historii. Jerzego Kamasa w roli Świata i Aleksandry Zawieruszanki w roli Pani, znaczy Śmierci, czyli postaci najbardziej alegorycznych, a co za tym najstylowiej barokowych.

W lepszej sytuacji w stosunku do recenzenta są odtwórcy dwu Jednoaktówek Kazimierza Brandysa zagranych w ramach jednego spektaklu w Teatrze STS, albowiem cały program wykonują tylko we dwójkę. jeśli nie liczyć epizodu Mariana Łąckiego w drugiej jednoaktówce.

Ta para to niezawodni komicy Krystyna Sienkiewicz i Jan Matyjaszkiewicz. Choć grają w utworach tego samego autora, zadania ich przed przerwą i po przerwie są skrajnie różne. Pierwszy obrazek "Bardzo starzy oboje" w opracowaniu scenicznym J. Markuszewskiego Jest życiowo-psychologiczny w stylu dyskretnego realizmu. Tekst test zagrany doskonale w granicach komediowego umiaru. Natomiast drugi obrazek "Sobie a państwu" w opracowaniu A. Jareckiego, dający tytuł także całemu spektaklowi, Jest pokuszeniem się o nuty nadrealistyczne które Brandysowi nie tak odpowiadają jak jego "bel canto" psychologiczne, w rezultacie ta sama para aktorów musiała zastosować chwyty farsowe i kabaretowe, w zakresie których jest zresztą nie mniej biegła niż w komedii klasycznej. Grali "jak z nut", ale tym bardziej treść tego drugiego obrazka wydała się bardzo wtórna względem mód obowiązujących w teatrze absurdu i szoku, w odróżnieniu od naturalnej świeżości "Bardzo starych, oboje".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji