Melancholia buntownika albo skandalu nie będzie
Na spektakle Olivera Frljića idzie się trochę jak na wojnę. I nie, nie dlatego, że można pod teatrem dostać w zęby ani nie dlatego, że trzeba uzbroić się w oręż retoryczny przeciwko kontrowersyjnym tezom padającym ze sceny. Po prostu wiesz, że spektakl cię zaatakuje, niezależnie od tego, do jakiej siły przynależysz - o spektaklu "Drugie wygnanie" zaprezentowanym w Teatrze Powszechnym w Warszawie pisze Natalia Kamińska w portalu e-splot.pl.
Spodziewasz się drastycznego przesuwania linii frontu, nagłego zmieniania pozycji, niekiedy nieczystych zagrań. Możesz oczekiwać wszystkich możliwych podstępów, które mają cię wytrącić z wygodnej pozycji obserwatora. I trochę masochistycznie tego oczekujesz, bo wtedy spektakl działa.
Dotychczasowe przedstawienia chorwackiego artysty pokazywane w Polsce nie tylko były o wojnie. One same były wojną, a także wojny przedmiotem. I to wojny na wszystkich poziomach - od tego najbardziej oczywistego, politycznego, poprzez relacje międzyludzkie aż po konflikty wewnętrzne, które wywoływały w widzu. Na tle znanego mi dorobku reżysera "Klątwy" spektakl z Teatru Narodowego w Mannheim wydaje się zaskakująco szczery. Chyba po raz pierwszy w Polsce nie spotykamy Frljića-trickstera, rozmowa z widzem jest bardzo na serio. Reżyser "Drugim wygnaniem" wydaje się mówić "moje sposoby walki się wypaliły, teraz powiem wprost, co mnie boli".
Frljić z "Drugiego wygnania" to punk w średnim wieku, który z nostalgią wspomina czasy buntowniczej młodości i skarży się na permanentne niezrozumienie ze strony świata.
W spektaklu można rozpoznać typowe dla tego twórcy zagrania, jak obrażanie, dionizyjskie sceny protestsongów, żonglowanie biografiami itd., ale większość z nich wydaje się wypalać jeszcze przed dojściem do punktu kulminacyjnego. Co znamienne, nie ma tu w ogóle angażowania publiczności. Jesteśmy zupełnie biernymi obserwatorami wydarzeń rozgrywających się na scenie. Czy ten zwrot to komentarz do pozycji przeciętnego Europejczyka w kontekście kryzysu uchodźczego? Być może, jednak obrana przez reżysera taktyka pozostawia spory niedosyt.
Na stronie Powszechnego możemy przeczytać dość patetyczne streszczenie problematyki "Drugiego wygania": "W dobie rosnącego nacjonalizmu, nietolerancji wobec mniejszości i zagrożeń dla wolności sztuki, stajemy przed pytaniem: dokąd zmierzasz Europo?"[1]. Niezależna.pl straszyła z kolei: "Czy możemy się spodziewać kolejnych skandali? Niestety, prawdopodobnie tak, o czym świadczy chociażby zwiastun spektaklu, w którym pojawiają się przemoc, symbole środowisk LGBTQ i wątek lesbijskiego seksu"[2]. Ostatecznie dostajemy jednak bardzo intymną i niespecjalnie prowokacyjną wypowiedź na temat osobistych dramatów związanych z uchodźctwem. Sprawnie wyreżyserowaną i momentami całkiem poruszającą, jednak rozczarowująco mało stymulującą.
***
Przypisy:
[1]https://www.powszechny.com/spektakle/drugie-wygnanie-second-exile,s1482.html
[2]http://niezalezna.pl/224480-rezyser-zaslynal-plugawym-przedstawieniem-znow-wystawia-jego-sztuke-w-powszechnym