Artykuły

Piosenkami o Piotrze Machalicy

29 kwietnia Teatr im. Adama Mickiewicza w Częstochowie zaprosił publiczność na szczególny koncert - "Machalista przebojów. Ballady i piosenki Piotra Machalicy". Powodem jego przygotowania było pożegnanie dyrektora ds. artystycznych - pisze Joanna Warońska w miesięczniku Śląsk.

Znany aktor odchodzi ze stanowiska, ale obiecuje, że wciąż będzie występował na scenie naszego teatru. Funkcję tę pełnił od 2006 roku, współpracując z dyrektorem naczelnym, Robertem Dorosławskim. W tym czasie spektakle muzyczne stały się jedną z wizytówek teatru. Aktorzy częstochowscy lubią przecież śpiewać i potrafią to robić. Niektórzy z nich koncertują regularnie, by wspomnieć choćby o Iwonie Chołuj czy Marcie Honzatko. W czasie dwunastu lat Machalica i Dorosławski przygotowali przedstawienia: "Kram z piosenkami', "Stachura", "Tacy duzi chłopcy", "Hemar w chmurach", "Tango FM", "Wesołe miasteczko", ale piosenki pojawiały się także w innych produkcjach.

Sam Machalica zaśpiewał na scenie częstochowskiej około 100 utworów. Tym razem wybrał kilkanaście, napisanych do tekstów Jeremiego Przybory, Wojciecha Młynarskiego, Bułata Okudżawy, Jana Wołka, Agnieszki Osieckiej, Edwarda Stachury, Jonasza Kofty oraz Georges'a Brassensa. Kilka z nich częstocho-wianie już słyszeli, ale pojawiły się też nowe propozycje i aranżacje. Aktorowi towarzyszył zespół w składzie: Michał Walczak (gitara), Krzysztof Niedźwiecki (gitara), Paweł Surman (trąbka, akordeon, instrumenty różne), Andrzej Zielak (kontrabas) oraz Adam Machalica (harmonijka), od tego sezonu w zespole naszego teatru. Scenariuszem przedstawienia i reżyserią zajął się Robert Dorosławski, a opiekę artystyczną nad wydarzeniem pełnił Piotr Machalica.

Na tę okazję przygotowano dość ascetyczną scenografię (Stanisław Kulczyk). Na tylniej ścianie umieszczono tytuł koncertu stylizowany na pismo, co przypominało autograf, ale także podpis stwierdzający autentyczność jakiegoś dokumentu albo dzieła. Była to przecież opowieść o Machalicy. Na przodzie ustawiono instrumenty. Tym razem muzycy byli równoprawnymi bohaterami zdarzenia, tworzyli jego klimat oraz nastrój. W głębi sceny po lewej stronie znajdowała się mównica przypominająca czasy socrealizmu. To z niej Dorosławski, główny narrator, przemawiał w stylistyce ówczesnych sekretarzy. Jej front ozdabiały rysunki satyryczne komentujące rzeczywistość. Wspomagał go Adam Machalica, ustawiony po przekątnej. Dwugłos był ciekawym zestawieniem faktów z komentarzem poetyckim. Mówione teksty piosenek (m.in. "Nie masz cwaniaka nad warszawiaka" Stanisława Grzesiuka czy "Baba o sześciu cyckach" Młynarskiego) ironicznie diagnozowały rzeczywistość, eksponując swój potencjał poetycki, ale także ujawniając odwagę i ironiczne spojrzenie dawnych twórców. Oczywiście, wspominał też Piotr Machalica.

Główny narrator stawał się mimowolnym humorystą. Zestawione informacje podane tonem apodyktycznym nawzajem interpretowały i weryfikowały swoje znaczenia. Anegdoty i żarty mieszały się ze sprawami bardziej poważnymi, co tworzyło sytuację znaną z kabaretu. Jako przykład może posłużyć choćby rok 1995. Bogusław Linda otrzymał wówczas na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni nagrodę za najlepszą rolę męską w filmie Macieja Siesickiego Tato, a Machalicę uznano za najprzyjemniejszego aktora w Łodzi. W takim momencie trudno powiedzieć, co było ważniejsze.

Koncert wpisywał opowieść biograficzną o Piotrze Machalicy w kontekst historyczny Polski i Europy (od 1955 do chwili obecnej). Piosenki opowiadały o miejscach ważnych dla aktora, jego fascynacjach muzycznych i literackich. Ujawniały temperament, cenione przez niego wartości, żartobliwie go charakteryzowały i komentowały przedstawiane wydarzenia. W tym celu utwory zostały nieco zmodyfikowane. Z programu płynie przekonanie, że każdy ma swoje miejsce i jest ono najważniejsze, w czym nie przeszkadza wcale skala mikro. Artysta śpiewał więc, że choć jest półziółkiem, ma nadzieję, że ktoś go pokocha, wznosił głos do Boga, śpiewał utwory bardziej albo mniej znane. W ten sposób mógł zrealizować jedno z marzeń - poczuć się jak bigbitowiec.

Zaczęło się przyśpiewką napisaną dla ojca, Henryka Machalicy, przez jeleniogórskiego poetę, potem były piosenki "Nie ma jak u mamy" Wojciecha Młynarskiego, "Czerwony Kapturek 62" Jeremiego Przybory oraz "Nim wstanie świt" Agnieszki Osieckiej, wykonywana m.in. przez Edmunda Fettinga. Machalica wprowadzał kolejne utwory anegdotami, przypomniał np. romans Osieckiej z Przyborą, opowiadał o swoich przeżyciach. Piosenka Nim wstanie świt zdobyła publiczność, która od tej pory bardzo żywiołowo reagowała na żarty i interpretacje. Widownia oszalała, gdy informację o wyborze na dyrektora teatru w Częstochowie, Machalica uzupełnił piosenką zespołu KAMój dom. Dla efektu nieco zmieniono tekst. Zamiast o długich włosach aktor śpiewał o "łysej pale". W końcowej części coraz wyraźniej pojawiała się zaduma nad życiem, a wraz z nią temat śmierci i możliwy ciąg dalszy.

Poza wskazanymi piosenkami pojawiły się także "Życie to nie teatr" i "Nie rozdziobią nas kruki" Edwarda Stachury, "Bal na Gnojnej" Andrzeja Stasiuka, "Testament" Georges'a Brassensa, Alkoholicy z naszej dzielnicy Młynarskiego, "Epitafium dla frajera" Jonasza Kofty czy "Modlitwa" Tadeusza Nalepy. Ważnym momentem było wykonanie "Piosenki pieska pokojowego" (autorem jest Stanisław Klawe, znany satyryk) nagrodzonej na XXIII Krajowym Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu. Tekst diagnozował systemy polityczne, postawę służalczości i posłuszeństwa.

Półtoragodzinny koncert proponował piosenki w różnorodnej stylistyce, ale dominowały rytmy bluesowe (potęgowane harmonijką Adama Machalicę) i rockowe. Machalica czarował publiczność interpretacją, głosem i uśmiechem. Temperatura wzrastała z każdą piosenką i coraz trudniej było się rozstać. Publiczność żywo reagowała na komentarze Machalicy, a przede wszystkim na jego pożegnalne "Kocham was!". Na bis wykonano blues o kajdaniarzu. Słowa uznania należą się muzykom.

Koncert pożegnalny był piękny i wzruszający. Oklaskom nie było końca, choć nie są przecież brawa ostatnie. Jednocześnie był to czas refleksji, jak bardzo brakuje nam piosenek z dobrym tekstem, piosenek, które nie tylko wpadają w ucho i wzmacniają rytm dnia, ale także zapisując namysł autora nad rzeczywistością, zachęcają do refleksji słuchaczy i kolejnych wykonawców.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji