Artykuły

Wrocław. Dyrektor opery broni się przed zarzutami NIK

Marcin Nałęcz-Niesiołowski twierdzi, że nigdy nie podpisywał sam ze sobą umów na dyrygowanie spektaklami, co zarzuciła mu Najwyższa Izba Kontroli. Twierdzi, że jego pieczątka na niektórych dokumentach widnieje z powodu błędu pracownika.

Na początku lipca NIK opublikowała wystąpienie po kontroli w Operze Wrocławskiej. Dotyczyło przede wszystkim zarobków Marcina Nałęcza-Niesiołowskiego. Jako dyrektor zarobił w 2017 roku 158 tys. zł brutto. Kontrolerzy zauważyli, że dodatkowe wynagrodzenie - w sumie 439 tys. zł - otrzymał dzięki "autorskim umowom o dzieło" za dyrygowanie spektaklami.

W protokole pokontrolnym NIK napisano: "W czterech umowach, dyrektor opery podpisał się po stronie przewidzianej dla wykonawcy przy użyciu pieczęci o treści >>dyrektor Opery Wrocławskiej Marcin Nałęcz-Niesiołowski<<". To oznaczałoby, że podpisał on umowy sam ze sobą.

- Nigdy tego nie robiłem. Na umowach po jednej stronie figuruje zawsze wykonawca-artysta, a po drugiej Opera Wrocławska reprezentowana zgodnie ze statutem przez pełnomocników: zastępcę dyrektora i głównego księgowego. Rzeczywiście, na dwóch lub trzech dokumentach, pojawiła się pieczątka dyrektora i chcieliśmy NIK wyjaśnić, że spowodowane to było pomyłka ludzką - przekonuje Marcin Nałęcz-Niesiołowski.

Tłumaczy, że stało się to, gdy zmieniła się obsługa sekretariatu w operze.

- Pracownica widząc moją parafkę na umowie, nieopatrznie przystawiła pieczątkę dyrektora Opery Wrocławskiej - mówi.

NIK ma także wątpliwości, co do wskazań przez Nałęcza-Niesiołowskiego pełnomocników zatwierdzających umowy w jego imieniu jako dyrektora instytucji. "Pełnomocnik nie może być drugą stroną czynności prawnej, której dokonuje w imieniu mocodawcy. W przypadku 14 umów, żadne z pełnomocnictw, udzielonych przez dyrektora opery dla osób zatwierdzających umowy w jego imieniu, jako dyrektora, nie wyłączało zakazu dokonywania przez pełnomocnika czynności z samym sobą" - czytamy w wystąpieniu pokontrolnym. Izba uznała, że doszło do konfliktu interesów.

Dyrektor Opery Wrocławskiej się broni: Nie podpisywałem umów sam ze sobą

Nałęcz-Niesiołowski zapewnia, że wszystko było zgodne z prawem.

- Na wszystkie umowy zawarte z Operą Wrocławską mam zgody Urzędu Marszałkowskiego [podlega mu Opera Wrocławska - przyp. red.] - zapewniał dyrektor.

Nałęcz-Niesiołowski nie zgodził się ze stanowiskiem kontrolerów NIK i wysłał do prezesa Izby Krzysztofa Kwiatkowskiego zażalenie, podnosząc m.in. to, że NIK nie uwzględnił specyfiki instytucji, nie zasięgnął opinii biegłych, ekspertów z dziedziny muzyki, dyrygentury, organizacji widowisk z udziałem orkiestry. Te zastrzeżenie nie zostały jednak przyjęte.

Nałęcz-Niesiołowski: - Zostałem poinformowany przez NIK, że wystąpienie pokontrolne przekaże do Regionalnej Izby Obrachunkowej oraz do prokuratury. To będzie dla mnie okazja, żeby w końcu przedstawić naszą argumentację.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji