Artykuły

Opole. "Matka Joanna" na żywo w telewizji

Po raz pierwszy w historii telewizja przeprowadzi na żywo transmisję spektaklu z opolskiego teatru. We wtorek [6 czerwca] w kanale TVP Kultura zobaczymy "Matkę Joannę od Aniołów" na deskach Kochanowskiego.

Ci, którzy wolą uczestniczyć w tym wydarzeniu, mogą również wykupić bilety na spektakl. Pamiętać jednak trzeba, że na potrzeby telewizji zmniejszono widownię o 40 miejsc.

- Ta transmisja to efekt nagrody w ogłoszonym przez Ministerstwo Kultury ogólnopolskim konkursie na teatralną inscenizację dzieł dawnych literatury europejskiej - mówi Bartosz Zaczykiewicz, dyrektor Teatru im. Jana Kochanowskiego. Opolski spektakl zdobył nie tylko laur dla najlepszego przedstawienia. Jury uznało również Marka Fiedora za najlepszego reżysera, Jana Kozikowskiego nagrodziło pierwszą nagrodą za scenografię, a Grażynę Misiorowską wyróżniło za rolę siostry Małgorzaty od krzyża.

- Ale na sukces przedstawienia pracuje cały zespół aktorski - komentuje Roman Pawłowski, krytyk teatralny. - Wszystkie role od epizodycznych, takich jak natchniony Cadyk (Andrzej Czernik), obcesowa Karczmarka (Elżbieta Piwek) czy wulgarny Parobek (Dominik Bąk), po główne - Matki Joanny (Judyta Paradzińska) i księdza Suryna (Przemysław Kozłowski) - są dopracowane w szczególe i grane w uniesieniu. Aktorom udaje się przekazać najważniejszy temat spektaklu, to jest walkę, jaką w bohaterach toczy świętość i grzech. Kozłowski wspaniale łączy w postaci egzorcysty przerażenie, a zarazem fascynację złem, Paradzińska odkrywa namiętność stłumioną pod habitem Matki Joanny - ocenia Pawłowski, który opolski spektakl uważa za arcydzieło.

Nie są to odosobnione opinie, przedstawienie i jego twórcy zdobyli też najwyższe nagrody festiwali w Toruniu, Bydgoszczy i w 2002 roku Grand Prix Konfrontacji Teatralnych "Klasyka Polska". Już wtedy ówczesny dyrektor Teatru Telewizji Jacek Weksler chciał pokazać je telewidzom. Pomysł jednak upadł ze względów technicznych.

- Pan Weksler jest teraz dyrektorem TVP Kultura, więc wrócił do pomysłu. Realizatorzy widzieli już spektakl i przymierzali się do transmisji na żywo. Jak to technicznie rozegrają, dokładnie nie wiemy. Prawdopodobnie nad sceną będą zainstalowane mikrofony zbiorcze, a aktorzy będą grać z pluskwami. Obraz zaś będzie rejestrowany przez osiem lub dziesięć kamer - wyjaśnia Zaczykiewicz.

Niewykluczone, że na jednorazowej emisji się nie skończy. Po wtorkowym przedstawieniu bowiem telewizja dogra kilka scen raz jeszcze, by móc zmontować "Matkę" na potrzeby Teatru Telewizji. - To będzie już bardziej uporządkowana wersja, bo na żywo mogą umknąć pewne detale. Sądzę, że robią to po to, by w przyszłości pokazać je na innym kanale - dodaje dyrektor, zapewniając, że na razie zespół nie jest zdenerwowany. - Na nerwy przyjdzie czas przed transmisją. Teraz cieszymy się, bo to dla nas wielka szansa.

Podobnego zdania jest Judyta Paradzińska. - Jak coś z tej transmisji wyniknie, to wspaniale. Przypuszczam, że przed nami orka, żeby opanować te wszystkie telewizyjne techniki. Pewnie będziemy pracować na zbliżenia, ale to się okaże w poniedziałek. Ja w każdym razie się nie denerwuję, bo de facto to ks. Suryn, czyli Przemek Kozłowski, ma najwięcej w tym spektaklu do pokazania - komentuje Paradzińska.

O czym jest Matka Joanna od Aniołów

Scenariusz oparty jest na opowiadaniu Jarosława Iwaszkiewicza o księdzu-egzorcyście, który przyjeżdża do kresowego miasteczka, aby wypędzić diabła z mniszek miejscowego klasztoru. Ale w zetknięciu z opętaniem sam traci wiarę i popełnia zbrodnię. Reżyser przeniósł akcję z XVII-wiecznej Smoleńszczyzny na dzisiejszą polską prowincję. Scena po scenie pokazuje życie jej mieszkańców, rozpięte pomiędzy kościołem a karczmą, świętością a grzechem. Gdyby zatrzymać się w tym miejscu, przedstawienie Fiedora byłoby dobrą robotą reżyserską, jedną z wielu. Ale jest coś, co czyni z niego arcydzieło. To scenografia Jana Kozikowskiego. Jej głównym elementem jest błoto, które grubą warstwą pokrywa scenę. Oblepia buty księdza-egzorcysty, brudzi nogawki pijanych chłopów i brzegi habitów zakonnic, wlewa się do kościoła i karczmy. W jednej z najpiękniejszych scen przez to morze błota brnie procesja. Odświętnie ubrane kobiety unoszą sukienki i brodzą jak czaple, mężczyźni ślizgają się i łapią równowagę, procesja zamienia się w groteskową przeprawę. Trudno wyobrazić sobie bardziej wymowny obraz tragedii człowieka zawieszonego między doczesnością a wiecznością.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji