Artykuły

Poznań. Nie będzie "Madamy Butterfly" z Aleksandrą Kurzak

To miała być jedna z ważniejszych premier w przyszłym sezonie Teatru Wielkiego. Główne partie "Madama Butterfly" Pucciniego miała zaśpiewać światowej sławy sopranistka Aleksandra Kurzak. Ale informacja o spektaklu nagle zniknęła ze strony internetowej opery w Poznaniu.

Spektakl miał mieć premierę 19 czerwca 2019 r. Bilety były już w sprzedaży. Ale "Madama Butterfly" zniknęła z afisza. W weekend Aleksandra Kurzak [na zdjęciu] poinformowała o sprawie, o której dowiedziała się od fanów. We wtorek napisał o tym Głos Wielkopolski.

Fani najpierw dopytywali o sytuację, a dziś murem stoją za artystką i krytykują decyzję dyrekcji poznańskiej opery.

Aleksandra Kurzak - sopranistka - jest jedną z najbardziej znanych na świecie polskich śpiewaczek operowych. Występowała na najważniejszych scenach, m.in. w nowojorskiej Metropolitan Opera czy londyńskiej Royal Opera House. Wygrała wiele prestiżowych nagród i konkursów. W kwietniu w poznańskim Teatrze Wielkim zagrała recital.

Rozmowy o wystawieniu opery Pucciniego w Poznaniu z udziałem Kurzak trwały od roku, tytuł wybrano z inicjatywy sopranistki. Dlaczego opery z udziałem Kurzak w Poznaniu nie zobaczymy? Dla dyrektorki Teatru Wielkiego Renaty Borowskiej-Juszczyńskiej kluczowe jest, że nie będzie to jej pierwsze wykonanie przez sopranistkę. Miesiąc wcześniej bowiem Kurzak zaśpiewa "Madama Butterfly" w Neapolu.

Postanowienia były inne

Jak tłumaczy dyrektorka opery, postanowienia były inne. - Poprzez polskiego menedżera artystki ustaliłyśmy, że występ w Poznaniu będzie pierwszym wykonaniem roli Butterfly przez Aleksandrę Kurzak. Ustaliliśmy także wspólnie, że ogłosimy informację o tym szczególnym debiucie - mówi.

Poznański spektakl miał być przeniesieniem produkcji z opery w Glasgow w reżyserii cenionego twórcy Davida McVicara. - Pierwotnie mieliśmy przenieść spektakl "Madama Butterfly" z teatru La Monnaie w Brukseli, który nie został zaakceptowany przez artystkę. Zaproponowaliśmy więc wyjątkową produkcję w reżyserii Davida McVicara z Glasgow i rozpoczęliśmy pracę nad jej sprowadzeniem, posługując się argumentem debiutu, który pomagał nam nakłonić innych realizatorów do zaakceptowania jedynego możliwego, ale niewygodnego dla nich, wskazanego przez panią Kurzak terminu premiery. Cenimy bardzo kunszt pani Kurzak i z tego powodu robiliśmy wszystko, by premiera mogła odbyć się w zaproponowanym przez nią terminie, podporządkowaliśmy temu wszystkie nasze działania - podkreśla dyrektorka opery. I dodaje: - Gdybyśmy tylko dostali informację od artystki lub jej menedżera, że debiutuje w tej roli gdzie indziej, mielibyśmy szansę zaproponować stosowne do zaistniałej sytuacji, inne rozwiązanie. Niestety stanęliśmy przed wyborem - albo kontynuować pracę nad sprowadzeniem wybitnego spektaklu z Glasgow i szukania terminu premiery odpowiadającego wszystkim, albo utrzymania terminu pierwotnego, ryzykując, iż w tak krótkim czasie nie znajdziemy odpowiednich realizatorów. Ważąc ryzyko wybraliśmy wariant pierwszy, o czym już 14 lipca poinformowaliśmy menedżera. Naszą intencją było zrealizowanie dla poznańskiej publiczności pięknej premiery ze wspaniałą artystką.

W operze na wyłączność

Tłumaczenia dyrektorki opery dotyczące wyłączności na pierwsze wykonanie "Madama Butterfly" Kurzak nazywa kuriozalnymi. - W świecie operowym nie istnieje coś takiego jak wyłączność - podkreśla sopranistka. - Nawet pępek świata operowego, jakim można być nazwać nowojorską MET, tego nie robi. A pani dyrektor takim pępkiem świata nie jest. Gdyby teraz napisała do mnie Metropolitan Opera albo La Scala i zaproponowała tę rolę, to miałabym odmówić, bo śpiewam ją za dwa lata w Poznaniu? Niech pani dyrektor nie wmawia mi, że przystałam na takie warunki. Nigdy tego nie zrobiłam, nigdy nie padł taki warunek!

Sopranistka nie wie dlaczego dyrektorka posługuje się słowem "debiut" w tym przypadku. - Zostałam zapytana co chciałabym zaśpiewać. Raz, że chciałam zaśpiewać coś nowego, bo poprzedni repertuar już mi się opatrzył. A dwa, po ciąży zmienił mi się głos, więc zmieniam diametralnie repertuar. I dlatego powiedziałam, że chętnie zaśpiewam coś nowego. Stąd u pani dyrektor wzięło się, że w Poznaniu będę "debiutować".

Operowy impresario mówi nam, że trudno mówić o jednej praktyce w zawieraniu tego typu kontraktów. - Od przypadku do przypadku jest inaczej. Trudno o modelowy przykład - komentuje

"Madama Butterfly" też zobaczymy

Aleksandra Kurzak zaznacza także, że nie dostała od Teatru Wielkiego umowy. - Ale mieliśmy umowę ustną, a te obowiązują. A przecież bilety na spektakl były sprzedawane - zauważa. I spekuluje, że dyrekcja ma problemy z dopięciem budżetu opery. - W czerwcu bardzo blisko naszej, zaplanowana jest jeszcze jedna premiera. Podejrzewam, że dyrektor miała problem, żeby zmieścić obie w jednym miesiącu. I teraz szuka pretekstu, żeby się wycofać i zwalić winę na kogo innego - mówi śpiewaczka. I dodaje, że jest takim rozwiązaniem zaskoczona i zażenowana. - Wystarczyło zadzwonić, że jest problem. Dogadalibyśmy się - mówi Kurzak

Borowska-Juszczyńska: - Teatr byłby w stanie udźwignąć koszty produkcji z udziałem Aleksandry Kurzak. Fakt debiutu w nowej roli tak znakomitej artystki sprzyja bowiem poszukiwaniu sponsorów.

Co dalej? Kurzak: - Zgłosiło się do mnie już kilka innych polskich podmiotów, które mogą wystawić tę operę w czerwcu, więc coś może się narodzić.

Borowska-Juszczyńska zapowiedziała, że Teatr Wielki wystawi "Madama Butterfly" Davida McVicara w innym czasie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji