Artykuły

Michał Piela: Jest życie w "Ojcu Mateuszu"

- "Ojciec Mateusz" to dla mnie niewątpliwie stała praca, którą można porównać do etatu. A także główna część mojego domowego budżetu, czego nie zamierzam ukrywać - mówi Michał Piela, aktor Teatr Dramatycznego w Warszawie.

Od dziesięciu lat w serialu "Ojciec Mateusz" gra Pan sympatycznego policjanta Mieczysława Nocula. Widzowie traktują już Pana jak najbliższą rodzinę. Niedawno podczas I Zlotu Fanów dało się słyszeć troskliwe komentarze: "Oj, Mietek nam jakoś zmizerniał".

- Często spotykam się z komentarzami "Mięciu zmizerniał". Cóż, kamera trochę zniekształca. Na ekranie wyglądam trochę inaczej niż w życiu. Ale to prawda, ludzie utożsamiają się z bohaterami "Ojca Mateusza", bardzo ich kochają. Mam nawet wrażenie, że żyć bez nich nie potrafią. Non stop oglądają powtórki serialu. Miłe i zaskakujące, bo ja bym tak nie mógł (uśmiech - przyp. red.).

Okrągłe rocznice skłaniają do podsumowań. Doliczył się Pan, ile mundurów policyjnych uszyto dla Pana przez te lata?

- Przede wszystkim teraz mamy już na komendzie nowe mundury. Produkcja zadecydowała, że będziemy grać jednak w granatowych mundurach, które aktualnie nosi się w policji. Wcześniej graliśmy w stalowych, tzw. olimpijkach, jeszcze sprzed reformy mundurowej, która miała miejsce już 10 lat temu, kiedy zaczynaliśmy kręcić serial. Jeśli dobrze pamiętam, starych mundurów uszyto mi chyba z pięć, między innymi dlatego, że mizerniałem. Uważam, że ten ostatni, granatowy, jest najwygodniejszy i bardzo go sobie chwalę.

Można powiedzieć, że w Sandomierzu są dwie komendy policji - prawdziwa i serialowa. Jak wam się współpracuje?

- Dobrze. Zdarza się, że mamy do dyspozycji prawdziwy radiowóz, oczywiście z prawdziwym policjantem, bo sami nie możemy go prowadzić. Przepisy policyjne nie pozwalają. Radiowóz ma fajne światełka, głośniki - pełen profesjonalizm. Bardzo się cieszymy, kiedy możemy sobie w nim posiedzieć. Dziękuję sandomierskiej policji, że jest tak życzliwa. Mam nadzieję, że za bardzo ich nie obrażamy w serialu, bo scenariusz czasem sprawia, że policjanci wychodzą na głupców. Z drugiej strony trudno obrażać się na serial komediowy, historię z przymrużeniem oka.

Pamiętam, że na początku policjanci z Sandomierza - zwłaszcza aspirant Nocul i inspektor Możejko - porównywani byli nawet do "Policjantów z Saint Tropez", czyli komediowo.

- Los mi sprzyjał, że jako partnera serialowego dostałem Piotra Polka, człowieka o dużym poczuciu humoru. Budowa sytuacji komediowych wychodzi nam więc naturalnie. Nie boimy się iść w tę stronę, oczywiście nie przesadzając i nie przerysowując postaci. W każdej scenie szukamy, co można by dodać, co ulepszyć.

Co, Pana zdaniem, jest największym atutem "Ojca Mateusza"?

- Chyba to, że przewinęły się przez niego setki aktorów, z którymi miałem przyjemność grać, współpracować, a z niektórymi nawet się zaprzyjaźnić. To dla mnie niezwykle cenne - w jednym serialu cały przekrój polskiego aktorstwa. Mogłem poznać wybitnych aktorów. To największa wartość. Niektórych kolegów już nie ma. Grał u nas na przykład śp. Kajtek Kowalski czy Roman Kłosowski. To były niezapomniane spotkania. Niedawno graliśmy z kolei z Bronkiem Wrocławskim, Edwardem Linde-Lubaszenką czy Magdaleną Zawadzką. To fantastyczne, że mogłem na planie spotkać tych ludzi. Nawet w teatrze nie miałbym na to szansy, bo niektórzy już nie grają na scenie. A tak jest okazja, żeby zamienić kilka słów.

Wyobraża Pan sobie swój zawodowy grafik bez pozycji "Ojciec Mateusz"?

- "Ojciec Mateusz" to dla mnie niewątpliwie stała praca, którą można porównać do etatu. A także główna część mojego domowego budżetu, czego nie zamierzam ukrywać. Jednak dla higieny psychicznej i fizycznej staram się wykonywać inną działalność artystyczną - gram w teatrze. Jeżeli serial będzie trwał jeszcze 2-3 lata, okej. Jeśli zejdzie z anteny w tym roku, też nie ma problemu. Jestem na tę ewentualność przygotowany. Znajdę sobie zajęcie i pracę. Może nie będę już gospodarzem w serialu - czasem się nawet śmieję, że jestem w Sandomierzu rezydentem - ale dam radę. Uważam, że jest życie po "Ojcu Mateuszu". Wezmę swój bagaż, czyli dziesięcioletnie doświadczenie w pracy z ludźmi i kamerą, zawinę w węzełek i pójdę dalej w świat (uśmiech - przyp. red.).

Miasteczko Sandomierz zdążył Pan jednak polubić?

- Jak najbardziej. W serialu poruszamy się co prawda głównie w obrębie tego ładniejszego Sandomierza, czyli Starego Miasta. Jednak, jak zauważył Artur Żmijewski, dużym plusem tego miasteczka jest to, że ono jest ładne nie tylko w centrum, ale i na peryferiach. Jest więc gdzie się przespacerować i miło spędzić czas na łonie natury.

Wspomniał Pan, że teatr jest dla Pana ważną częścią zawodowego życia. Na jakie przedstawienia zaprosiłby Pan swoich fanów?

- Można mnie zobaczyć w dwóch tytułach w Och-Teatrze. Od dwóch lat w Teatrze Dramatycznym gram "Niedźwiedzia Wojtka", który jest wielkim sukcesem. Uważam, że to jedna z najlepszych ról, jakie kiedykolwiek zagrałem. Napisana specjalnie dla mnie przez Tadeusza Słobodzianka. Zmierzenie się z postacią prawdziwego niedźwiedzia było i jest przygodą fantastyczną. Jeśli chodzi o nowsze rzeczy, to w tym roku zrobiłem dwa projekty. Spektakl "Jo-jo" z Edytą Olszówką i Lesławem Żurkiem to historia pewnego małżeństwa. Ona jest aktorką, on - pisarzem. W wyniku intrygi mąż jest świadkiem randki żony z kochankiem. Druga rzecz to spektakl "Serca na odwyku". Dzięki niemu poznałem Hanię Śleszyńską, z którą gram w duecie parę ludzi, którzy się w sobie zakochują. Jest w tej sztuce jeszcze jedna para. Cezary Żak i Katarzyna Żak grają stare małżeństwo z problemami. Zapraszam!

Nie będzie miał Pan wakacji?

- Jeżeli jest praca, nie ma co wybrzydzać. Zresetuję się, czytając książki i grając na playstation. Znajdę sobie jakąś metodę wyżycia się - na przykład spacer z psem.

A pies policyjny?

- Prawie, kundel, który waży 14 kg. Ale w razie konieczności obroni, rzuci się do gardła i zagryzie.

Dziękuję za rozmowę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji