Artykuły

Dialogi z historią

Wizyta łódzkiego Teatru Nowego, który na gościnnej scenie Teatru Dramatycznego m. st. Warszawy pokazał nam legendarny już "Dialogus de Passione" oraz "Wielkiego Fryderyka" Nowaczyńskiego, każe zadumać się nad imponującą różnorodnością samego pojęcia "tradycja narodowa" w strukturze współczesnego teatru.

Ta tradycja może być uschłą gałęzią, co - mimo że fantazyjnie udrapowana - nie budzi przecież w postronnym obserwatorze żadnych żywych wzruszeń; może być pretensjonalnym repetytorium ze zbutwiałych archiwaliów, może też być pretekstem dla efekciarskich popisów różnych linoskoczków intelektualnych.

Kazimierz Dejmek, twórca obu premier Teatru Nowego, wykazuje dowodnie. że dana jest tradycji jeszcze możliwość czwarta. I w dodatku, że ta właśnie najwydatniej współczesności służy. Ta ewentualność to wykrywanie w dorobku czasów przeszłych tych wartości, co swego uniwersalizmu dowodzą nie przez tanią aluzyjność. nie przez usłużną grę przypadkowych skojarzeń. Są po prostu sugestywnym wykładem mądrości narodu. Czasami cierpkiej, czasami prześmiewczej, zawsze - sprawdzalnej!

Dejmka interesuje w historii ciągłość procesów, te tropi, ukazuje w polskości jej osobliwą, bo czasem, pokrętną uczuciową morfologię. Ma też Dejmek ambicję, by zwój wykład o tradycji opierać na materiale oryginalnym.

"Dialogus de Passione albo Żałosna Tragedyja o Męce Jezusa" sklejony przezeń z anonimowych tekstów misteryjnych w XV, XVI i XVII wieku, odnosi się do sprawy postaw moralnych wycenianych wedle ludowego poczucia sprawiedliwości: zdrada i krzywda, cierpienie i wierność przekonaniom. O tych postawach mówią sprawy Judasza, Marii i mędrców synhedrynu.

"Wielki Fryderyk" to dla Dejmka przede wszystkim wykład o zwodniczości politykierstwa. Nowaczyński wedle Dejmka nie opowiada się w tym dramacie po żadnej stronie, ani po stronie pruskiego Fryca ani po stronie liberalnego frazesu, jakim z taką elegancją żongluje biskup Krasicki. Najwięcej racji zdaje się przynosić spektakl prostym racjom saskiego jenerała Bischofswerdera. Spektakl! Nie zaś Nowaczyński, acz inteligentnie skurtyzowany przez adaptację Dejmka (pełny tekst Wielkiego Fryderyka trwałby ponad 5 godzin, w warszawskim Ateneum demonstrował nie tak dawno Józef Gruda całkiem inny wariant tegoż materiału literackiego: prawda, że w tamtym przypadku służebnie dostrojony do wielkiej indywidualności aktorskiej Jana Świderskiego).

Te Kazimierza Dejmka dialogi z historią znalazły w obu przypadkach sugestywne wsparcie w wizji plastycznej, jaką proponował Zenobiusz Strzelecki. Scenograf operował pustką płaszczyzny scenicznej, w "Wielkim Fryderyku" oceniał ją jedynie horyzont migotliwie przemienny, bo udający i ścianę pałacu Sanssouci i ogrodowe terasy, a drapieżnie zdoby w kontur pruskiego orła: w "Dialogus de Passione" ustawił Strzelecki w Centrum sceny ubożuchną kaplicę wiejską, określała ona czas i miejsce sprawy, w kreowaniu klimatu pomagały jej surowe, pełne wyrazu rzeźby Frasobliwych. W obu spektaklach ważkim elementem scenografii był też kostium. Skrótowy, wymowny, intensywny w doborze kolorów i faktur.

Zespół aktorski Teatru Nowego reprezentuje rzemiosło sprawne, zwłaszcza czystość dykcji ładnie świadczy o staranności artystów (poza zasięg ostatniego komplementu, musimy niestety, wyodrębnić Ludwika Benoit).

W "Dialogusie de Passione" inscenizator przemawiał do widza poprzez zbiorowość, plastyczność malarskich niemal układów dobrze też była podana. Tu pochwały należą się wszystkim. a zwłaszcza twórcom stylowej oprawy muzycznej. Stefanowi Sułkowskiemu i Franciszkowi Wesołowskiemu oraz chórom.

Nieco inaczej układały się proporcje w "Wielkim Fryderyku", gdzie Seweryn Butrym w roli tytułowej popadał chwilami w drażniącą monotonię słowa. Niewątpliwie reżyser musiał być tego świadom, rola Fryderyka w zestawieniu z inscenizacją warszawską uległa wyraźnemu zminimalizowaniu, ale i tak dysproporcja pomiędzy walorem roli a skalą propozycji scenicznej raziła.

Słowa uznania należą się natomiast Januszowi Kubickiemu za ironicznie cieniowaną, wielobarwną sylwetkę biskupa warmińskiego, a także Róży Czapiewskiej, która z temperamentem kreowała Panią Generałową Skórzewską.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji