Artykuły

Katowice. Prapremiera meta-opery Andrzeja Krzanowskiego

40 lat po napisaniu, 28 lat po śmierci kompozytora, 10 lat po pierwszej próbie prawykonania przez Orkiestrę Muzyki Nowej "Audycja V" Andrzeja Krzanowskiego będzie mieć w niedzielę, 9 września światową premierę w NOSPR. Dyryguje Szymon Bywalec, reżyseruje Natalia Babińska.

Opera ta przez ten cały czas znana była wąskiemu gronu pasjonatów muzyki współczesnej jedynie z zapisu partyturowego. Przez ostatnią dekadę katowicka Orkiestra Muzyki Nowej pod dyrekcją Szymona Bywalca przygotowywała elementy tej partytury poszukując jednocześnie możliwości, dzięki którym legendarne dzieło Andrzeja Krzanowskiego mogłoby być zaprezentowane publiczności w kształcie najbardziej zbliżonym do wizji przedwcześnie zmarłego, wybitnego śląskiego kompozytora.Osiem lat temu orkiestra zaprezentowała słuchaczom fragmenty warstwy muzycznej "Audycji V" w formie suity koncertowej w ramach festiwalu "Musica Polonica Nova" we Wrocławiu. W oparciu o te nagrania dwa lata temu została przygotowana i zaprezentowana w Warszawie okrojona warstwa choreograficzna opery. W 2017 roku orkiestra rozpoczęła prace do wystawienia scenicznego "Audycji" oraz zarejestrowała kompletną warstwę muzyczną wraz z nagraniem taśm z głosem aktorów, utworem chóralnym i partią akordeonu.

Warstwa ta posłużyła choreografom i tancerzom do opracowania ruchu scenicznego, a artystom wizualnym do stworzenia materiału multimedialnego będącego integralną, zanotowaną w partyturze częścią dzieła muzycznego. I wreszcie, w tym roku, uda się doprowadzić do organizacji światowej premiery utworu Andrzeja Krzanowskiego, która odbędzie się w murach NOSPR.

Oprócz Orkiestry Muzyki Nowej pod batutą Szymona Bywalca na scenie wystąpią m.in. tancerze baletu Opery na Zamku w Szczecinie, Zespół Śpiewaków Miasta Katowice Camerata Silesia pod kierownictwem Anny Szostak, sopranistka Joanna Freszel oraz aktorzy Jerzy Głybin i Andrzej Warcaba. Scenografię przygotowała Klaudia Klimka, choreografię - Karol Urbański, projekcje i film - Marian Oslislo, Krzysztof Zygalski i Tomasz Strojecki. Reżyserem opery jest Natalia Babińska.

***

Rozmowa z Natalią Babińską, reżyserką

Marta Odziomek: "Ja to tak sobie nazywam meta-operą, ponieważ jest to zupełne przekształcenie wszystkich dotychczasowych walorów i wartości tradycyjnej opery". Tak napisał Andrzej Krzanowski o "V Audycji". Co to za dzieło?

Natalia Babińska: Zawahałabym się nad przypisywaniem Audycji jakiejś kategorii: czy to jest spektakl? Nie. Może koncert. To zdecydowanie za mało. Najbliżej według mnie do terminu "performance". Ale "Audycja" jest zbyt rozbudowana, zbyt wiele ważnych treści i wartości niesie, aby skwitować ją określeniem "incydent artystyczny" (tak odbieram słowo performance). A zatem - co? Meta-opera. A dlaczego? Bo nie ma w "Audycji" tradycyjnie poprowadzonej narracji. Historia jest i bohater jest, ale nie tak wyeksponowany i przeprowadzony od punktu A do punktu B, jak to w operze bywa. Nie ma też ról wokalnych, które niosą akcję spektaklu.

Główny bohater nie śpiewa w ogóle. Zespół orkiestrowy znajduje się na scenie i włączony zostaje w akcję. Jednak nie ma "gry aktorskiej", można raczej mówić o istnieniu na scenie. Chodzi o podanie widzowi pewnych treści w sposób piękny. Skoro nie ma machiny teatralnej, to nie ma też scenografii - są znaczące elementy, symbole, pojedyncze przedmioty. Te symboliczne pojedyncze rzeczy oraz działania na scenie mają atakować wszystkie zmysły odbiorców: od zapachu przez dotyk po smak. A zatem meta opera: koniec opery, sztuczności, konwencji! Ze względu na autentyczność i powagę tematu nazwałabym "Audycję" poetyckim misterium performatywnym. Ten brak jednoznacznej kategorii gatunkowej czyni z "Audycji V" utwór wymykający się z ram.

O czym ona jest? Niesie treść?

- "Audycja" w zawoalowany sposób stanowi opowieść - posłużę się tu cytatami z didaskaliów i tekstów utworu - samotnego człowieka, który decyduje się porzucić wewnętrzną emigrację, aby zająć miejsce w realistycznym świecie wśród ludzi. Łączy się to z ofiarą z siebie - świat wewnętrzny artysty zachwyca i chroni, skrzecząca rzeczywistość społeczna osacza i kąsa. Mimo to, główny bohater "Audycji" (reprezentowany aktorsko przez postać Mima, w tekstach przez podmiot liryczny, w nutach przez akordeon) decyduje się poświęcić siebie, zejść na ziemię. Ma miejsce, mówiąc podniośle "tryumf humanizmu nad indywidualizmem". Bohater podejmuje decyzję i doświadcza rytuału przejścia. Czy ta ofiara artysty ma sens? "Audycja V" odpowiada na to pytanie niepokojąco.

Przesłanie niesione przez "Audycję V" określiłabym jako "akt odwagi: rezygnacja z ucieczki w świat idealny i wybór zbiorowości". Ostatnie słowa Audycji precyzują: "Wolność niech będzie nadal niebezpieczna, prawda daleka, a obecna ziemia". Takie przesłanie czyni "Audycję V" dziełem uniwersalnym, jednak Krzanowski formułował swoje przesłanie jako człowiek, który mieszkał na Śląsku. "(...) A obecna ziemia..." to jest oczywiście ta lokalna ziemia, swojskie otoczenie kompozytora, nie zawsze przyjazne, zwłaszcza w roku 1977. W realizacji "Audycji V" lokalny koloryt ma szansę zaistnieć w warstwie multimedialnej.

Jak można rozumieć jej tytuł?

- "Audycja V" jest faktycznie kolejną z cyklu "Audycji", aczkolwiek wszystkie "Audycje" (a istnieje sześć kolejnych "części") to niezależne utwory. Kompozycje te nawiązują do siebie i cytują te same teksty, motywy muzyczne. "Audycja V" jest najbardziej rozbudowana, prawdziwe ukoronowanie cyklu, dlatego czekała na prawykonanie 40 lat.

Tytuł "Audycja" to intrygujące rozwiązanie, aczkolwiek strona wizualna opisana w partyturze kłóci się z sugestią tytułu. Sam Krzanowski mówił, że użył tego terminu jako przedstawiciel pokolenia radia i telewizji. Uzasadniał ponadto, że tekst w "Audycji", pełniący funkcję nadrzędną, zostaje odczytany, jak w audycjach radiowych, nie zaś odegrany, jak ma to miejsce w teatrze. Poprzez tytuł "Audycja" Krzanowski uniknął tu jakiegoś dookreślenia, jakim mogłoby być np. (tu cytuję teksty "Audycji V") "serce Boga" albo "cisza duszy", które nada wydarzeniu jakiś patronat przesłaniowy lub punkt startowy opowieści. Krzanowski nie zaprasza nas na baśń. Zaprasza nas na dzieło sztuki, na wyjątkowy wieczór, który jest wieczorem prawdy.

A jaka jest "Audycja V" pod względem muzycznym?

- Spróbuję opisać ją, unikając hermetycznej terminologii rodem z teorii muzyki. Mamy więc: nasłuchiwanie rzeczywistości (oryginalne brzmienia, jak okaryny, gwizdki, taśmy), mamy przemyślenia (lektura tekstów przez aktorów), mamy szał i rzeczywistość wymykającą się spod kontroli (fragmenty improwizowane), wreszcie mamy wzruszające emocje: od intymnego smutku (emocjonalne frazy, na przykład śpiew sopranu) przez zdziwienie po groteskę (kolaż - cytaty z innych kompozytorów). Po prostu - poemat życia.

Ta opera to dwadzieścia scen. Każda jest również obrazem, ma "wizualne obudowanie"?

- Tak, jak Audycja gatunkowo nie mieści się w ramach, tak też artyści nie działają w schematycznie wydzielonej dla nich przestrzeni. Scena to za mało.

Generalnie zresztą wyjście kompozytora z ram gatunkowych stwarzało problem dla potencjalnych realizatorów Audycji. Bo gdzie zorganizować premierę? Nie ma wielu scen dla meta-oper i każdy wybór łączy się z kompromisem. Albo nie ma machiny teatralnej, albo akustyki, albo przestrzeni. Aby wywiązać się z absolutnie wszystkich didaskaliów Krzanowskiego, potrzeba wynająć gigantyczny namiot cyrkowy. Estrada koncertowa, w której odbędzie się prapremiera, ma zupełnie inną atmosferę, inne możliwości, niż scena operowa.

Sala NOSPR jest przepiękna i stworzona do realizacji takich przedsięwzięć, istnieją jednak ograniczenia: nie można używać dymu, nie można nic wkręcać w podłogę. Niestety - mówię trochę żartem o swoich emocjach - człowiek wchodzi z teatru do takiej przestrzeni i denerwuje się, że nie wolno jej dewastować. Niestety, z tym wiąże się machina teatru - z dewastacją, przekształcaniem świata, zwłaszcza w sensie scenograficznym. Druga sprawa dotyczy zaplecza produkcyjnego i kosztów: pracownie, kostiumy. Teatr, zwłaszcza muzyczny, to prawdziwa studnia bez dna, nawet jeśli mądrze gospodarujemy.

Posiada pani również wykształcenie muzyczne. Ceni sobie pani twórczość Andrzeja Krzanowskiego?

- O twórczości Krzanowskiego pisze się i mówi od lat. Nie chcę powielać refleksji muzykologicznej więc wypowiem się w sposób osobisty. Dla mnie wyjątkowość Krzanowskiego to po prostu jego dar: talent. Polega na tym, że mimo poszukiwań formalnych: budowania struktur, napięć i odprężeń, fragmentów improwizowanych kompozytor niesie swoją muzyką bardzo sugestywną i przejmującą treść. Nie ma w niej cwaniactwa, budowania kariery, grania pod publiczkę. Naga prawda. Autentyczność. Niezwykła uczciwość, która pozostaje niedościgniona i niepodrabialna (i budząca oczywiście zazdrość).

Taki talent wymaga intuicji. Nie da się przewidzieć, co wyniknie z takiego twórczego szału, z jakiego narodziła się Audycja V. A jednak "to działa". Wszystkie elementy pracują: jeden na drugi. Ta muzyka nas po prostu uniosła podczas dotychczasowej pracy i niesie nas nadal. Nie bez przyczyny artyści, którzy zetknęli się z Audycją V po prostu oszaleli na jej punkcie. Najlepszym przykładem takiego pozytywnego obłędu jest dyrygent Szymon Bywalec. Na wykonanie tego utworu czekał - bynajmniej nie bezczynnie - latami. Trzeba było wysiłku, ryzyka, oddania większego zespołu: mam na myśli cały zespół artystyczno-produkcyjny, aby premiera mogła dojść do skutku.

Czy po raz pierwszy bierze pani udział w takim przedsięwzięciu?

- Jasne, że po raz pierwszy. Myślę że nie ma w Polsce reżysera, który zmierzył się z czymś takim, jak Audycja V! Jest oczywiście dużo trudniej, niż w operze. Mamy mniej czasu, mniejszy budżet, do tego (jednak!) dyktaturę partytury. I trzeba uzasadnić te elementy pozamuzyczne wpisane w partyturę, aby wszystko łączyło się w całość. Moja praca polega na czuwaniu nad wszystkimi elementami, aby zachować tę spójność. Jednak pracujemy wspólnie z grupą artystów, którzy mają ważną, niezależną rolę.

Szymon Bywalec czuwa nad stroną muzyczną i jest kierownikiem artystycznym przedsięwzięcia, Karol Urbański gra rolę Mima i tworzy choreografię, Klaudia Klimka opiekuje się scenografią i kostiumami, Marian Oslislo razem z Krzysztofem Zygalskim i Tomkiem Strojeckim montują multimedia, a Piotr Sadlik już przymierza się do świateł. Nie wymienię całego zespołu, który przyczynia się do tej prapremiery, ale wszystcy będą musieli wykazać się wyjątkowym zaangażowaniem (i zimną krwią), bo w takich rolach jeszcze nie funkcjonowali. W projekcie Audycja V rola reżysera bardzo sprowadza się do roli dyrygenta strony wizualnej. Tworzymy razem witraż. Jeśli niesie nas wspólna myśl to stworzymy z abstrakcyjnych paciorków - czytelny obraz.

---

Początek koncertu o godz. 19.30 w NOSPR. Bilety: 10 zł.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji