Artykuły

Bydgoszcz. "Koniec miłości" premierowo w Polskim

Jak ze sobą rozmawiać, kiedy kończy się miłość? - zastanawiają się twórcy spektaklu otwierającego sezon w bydgoskim teatrze. Na scenie uznani aktorzy Katarzyna Herman i Juliusz Chrząstowski.

W sobotę (8 września) pierwsza premiera sezonu w Teatrze Polskim. Zobaczymy "Koniec miłości" Pascala Ramberta. - To artysta niezwykle subtelny, wręcz intymny, badający relacje między ludźmi, ale dotykający też tego, co dzieje się w nas - mówi dyrektor teatru Łukasz Gajdzis. - "Koniec miłości" widziałem w Awinionie i absolutnie zakochałem się w tej sztuce - przyznaje.

Tekst był wystawiany w ponad 30 krajach świata, ale zdobycie praw do pokazania go po raz pierwszy na scenie w Polsce nie było łatwe. - Rozmawiałem o tym z Pascalem Rambertem o 2 nad ranem w Helsinkach - zdradza Gajdzis. Miał godzinę, by przekonać autora do współpracy. Rambert często sam reżyseruje sztukę. Tym razem udało się go namówić do przedstawienia kobiecej perspektywy. Spektakl wyreżyseruje Dorota Androsz. To aktorka Teatru Wybrzeże w Gdańsku, ale doskonale znana naszej publiczności, bo w latach 2004-07 występowała na bydgoskiej scenie.

- Debiutowałam na bydgoskiej scenie jako aktorka, teraz również w Bydgoszczy będę miała swój oficjalny debiut reżyserski - mówi artystka.

Dwa monologi

Co zainteresowało ją w tekście Ramberta? - Zainspirowała mnie jego radykalna forma, która uniemożliwia byłym zakochanym jakiekolwiek wejście w konstruktywny dialog. Zdania pełne goryczy uderzają w najczulsze punkty, przywołują najintymniejsze obrazy z pamięci. To dwa niezwykle emocjonalne, żarliwe monologi o miłości i rozstaniu, pozwalające odbiorcy przyjrzeć się relacji dwojga rozstających się kochanków w sposób analityczny - opowiada Androsz. - Gdy wsłuchujemy się w słowa bohaterów, staje się jasne, że miłość to kolejny kod komunikacji, zgodnie z którym ludzie wyrażają swoje uczucia - kod może jednak ulec dekonstrukcji, może się zużyć lub zostać zmieniony.

Reżyserka podkreśla, że utwór Ramberta daje widzowi przestrzeń nie tylko do utożsamienia się z postaciami, lecz także zachęca do tego, aby zwrócić się w kierunku własnych pragnień i zastanowić nad tworzonymi przez siebie relacjami. - Przecież wszyscy w związkach zadajemy sobie podobne pytania, mamy podobne wątpliwości i przechodzimy przez zbliżone kryzysy. Ten tekst jest dla mnie swoistym laboratorium, w którym mogę przyjrzeć się współczesnym relacjom międzyludzkim, a poprzez spotkanie z tymi bohaterami chciałabym, żeby widzowie mogli skontaktować się sami ze sobą - mówi Androsz.

Dwoje na linie

W tej pełnym emocji spotkaniu na scenie zobaczymy uznanych aktorów teatralnych i filmowych - Katarzynę Herman i Juliusza Chrząstowskiego.

- Autor nie ułatwia zadania, mówiąc precyzyjnie, kim są bohaterowie - opowiada Chrząstowski. - Są pewne tropy do rozczytania. Wiemy, że są artystami, ale nie wiemy, jaki zawód wykonują. Kilkukrotnie pojawiają się odwołania do sceny. Założyliśmy więc, że pracują w teatrze. On jest reżyserem, ona jest jego muzą, ukochaną aktorką. Zbudowaliśmy sobie całe tło tego jak to się stało, że zakochali się w sobie. To był niesłychanie gorący związek, bardzo namiętny, pełen prawdziwej miłości. Jest też trójka dzieci. Oboje walczą o nie jak wilki - opowiada aktor. - Fascynujące w tym tekście jest to, że wiele doświadczeń osobistych, które każdy z nas ma, można pod ten tekst doskonale podłożyć. Kryzys wieku średniego, kryzys związku, komunikacji, bezustanne wracanie do tego, co było - zauważa Chrząstowski.

Tekst, który jest tak naprawdę dwoma monologami, aktorzy nazywają duodramem. Formą niezwykłą w teatrze i bardzo wobec nich wymagającą. - Kiedy mówię, że to koniec, że czas się rozstać, robię to przez bite kilkadziesiąt minut - zdradza aktor.

Herman porównuje sytuację do monodramu. - To jednak, co robimy w tym spektaklu, jest dużo trudniejsze, bo w monodramie, kiedy prowadzimy monolog, stoimy sami na scenie i sami jesteśmy odpowiedzialni za to, co na niej się dzieje. A tu jesteśmy jak dwójka alpinistów wspinających się na szczyt po jednej linie. Jest taki zwyczaj, że kiedy z partnerem dzieje się źle, na przykład traci przytomność i zagraża to naszemu życiu, odcina się go, by ratować siebie. My z Julkiem nie możemy się odciąć. Jesteśmy szczepieni ze sobą jak łańcuchem. Całkowicie od siebie współzależni. Bywa więc na scenie, że przez swoje reakcje coś mu daję, ale czasem wręcz przeciwnie - czuję, że ciągnę go w dół - opowiada Herman.

Aktorka podkreśla też, że tekst może być wyzwaniem również dla widzów. - Nie wiem jakiej kondycji, jakiej uwagi wymaga skupienie się na takim tekście, w czasach, kiedy potrafimy powiedzieć sobie, że to koniec, w 160 znakach SMS-a - zastanawia się Herman.

Dom Ramberta

Ci, którzy zachwycą się spektaklem, mają szansę spotkać jego autora w Bydgoszczy. Pascal Rambert, znakomity francuski dramatopisarz, choreograf i reżyser, odwiedzi Teatr Polski 28 września. Przez trzy dni widzowie będą poznawać jego twórczość. Będą mogli nie tylko obejrzeć spektakl (godz. 17) i porozmawiać z Rambertem (godz. 21). Teatr zaprosi również do czytania performatywnego "Początku M" (godz. 19). Dramat, stanowiący wraz z "Końcem miłości" dyptyk, zostanie odczytany przez autora i francuską aktorkę Audrey Bonnet. Kolejny dzień będzie okazją m.in. do obejrzenia filmowych dokonań reżysera (godz. 17).

Pokaz przedpremierowy "Końca miłości" w piątek o godz. 19. Premiera w sobotę o godz. 19. Kolejny pokaz w niedzielę o godz. 16. Następne spektakle 28, 29 i 30 września oraz 8 października podczas Festiwalu Prapremier.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji