Artykuły

Kontakt. Dzień czwarty

"From Poland with love" pokazywane w Toruniu miałem okazję widzieć wcześniej w macierzystym miejscu - w Teatrze Łaźnia Nowa. Mam wrażenie, że widziałem dwa różne spektakle. Po nieprzychylnych reakcjach na spektakl Waligórskiego, publiczność owacyjnie przyjęła "Letników" z Akademickiego Teatru Dramatycznego w Omsku - z Festiwalu Kontakt dla e-teatru pisze Paweł Sztarbowski.

Niektórzy mówią, że festiwale teatralne nie mają sensu, bo wyrywają spektakl z jego naturalnej przestrzeni, abstrahują od publiczności, do której jest skierowany i sztucznie przeszczepiają go w inne miejsce i kontekst. Nie wiem, czy tak jest zawsze, ale z pewnością tak było w przypadku zespołu Łaźni Nowej. "From Poland with love" [na zdjęciu] w Nowej Hucie robi wrażenie teatru zaangażowanego społecznie, który chce rozmawiać z publicznością o sprawach, które ją dotykają. Tekst Pawła Demirskiego wystawiony jako antymusical pogrywa z kliszami uśmiechniętych buziek znanych z "Szansy na sukces" i tego typu programów. Buźki pełne szczęścia (Robert Koszucki, Paulina Napora) piskliwymi, infantylnymi głosikami śpiewają historie równie banalne, jak teksty musicali. Nie jest to jednak banał landrynkowy, ale banał nudnego życia i związanych z nim marzeń. To jest najciekawsze w dramacie Demirskiego - marzenia młodych ludzi, którzy nie potrafią znaleźć dla siebie miejsca w brutalnej rzeczywistości współczesnej Polski. Przez chwilę chcieliby być kimś innym. Choć przez chwilę chcieliby przestać myśleć o pieniądzach.

Reżyser spektaklu, Piotr Waligórski, wyolbrzymił naiwność tych marzeń. I tu pojawił się problem. W spektaklu, który widziałem w Nowej Hucie, sposób wypowiadania tekstu często ocierał się o grafomanię, ale nigdy nią nie był, bo aktorzy balansowali na granicy naśladowania życia i brania go w teatralny nawias. Na toruńskim festiwalu wydarzyło się coś dziwnego. Aktorzy nie radzili sobie z rolami, całość zaczęła się sypać. Ironicznie wpleciony wiersz Różewicza o ocaleniu wypowiadany przez Sebastiana Oberca z marsową miną stał się nagle infantylnym wtrętem. Raziły szczególnie fragmenty dopisane do tekstu przez reżysera. Pomysł, by z epidemii ptasiej grypy uczynić symbol apokalipsy okazał się zbędny i pretensjonalny. W rytmicznym tekście Demirskiego wybrzmiewał fałszywie i obco. Zdaje się, że twórcy spektaklu specjalnie z okazji festiwalu dodali nowe piosenki, a to tylko niepotrzebnie wydłużyło i tak już przydługie przedstawienie i zamiast widzów uwieść, jeszcze bardziej ich rozwścieczyło.

Po nieprzychylnych reakcjach na spektakl Waligórskiego, publiczność owacyjnie przyjęła "Letników" z Akademickiego Teatru Dramatycznego w Omsku w reżyserii Jewgienija Marcellego. Zastanawiam się, co było przyczyną, że tandetne i stereotypowe przedstawienie wywołało taki entuzjazm wśród wyrobionej przecież festiwalowej publiczności. Nie można odmówić tym "Letnikom" znakomitego, akademickiego warsztatu, zarówno aktorskiego jak i reżyserskiego. Ale to może wystarczyć na dyplomy w szkole teatralnej a nie na międzynarodowe festiwale. Konfekcji damskiej, nawet gdy szyje porządnie i ubrania się nie prują, daleko do renomowanego projektanta mody, którego wyobraźnia może zachwycać kosztem technicznych niedoróbek.

W tym spektaklu wszystko podporządkowane zostało jednemu założeniu: Uwieść publiczność. Za wszelką cenę. Ewentualnie zawsze można puścić do widza oko. Usprawiedliwiała to formuła teatru w teatrze. Już na początku jeden z aktorów zapowiadał, że scena sceną, a życie życiem, dlatego nie trzeba wyłączać komórek. Nie dodał, że ich włączenie można sobie zrekompensować wyłączeniem komórek mózgowych. Jeśli ktoś chodzi do teatru na gwiazdorskie występy, na omskich "Letnikach" poczułby się jak w domu.

W tym bardzo dobrze zrobionym przedstawieniu o niczym na uwagę zasługuje jedynie przedostatnia scena, w której aktorzy siadają na ławkach ustawionych na proscenium i odgrywają finałowe sekwencje. Jaskrawie przerysowują postaci, co w zderzeniu ze zwyczajnością teatralnej sytuacji pokazuje ich zagubienie i tragizm. Wreszcie pozwalają zadziałać wyobraźni widza, jedynie sugerując mu całą sytuację. Nie trzeba naśladować życia - zwycięża autonomiczna teatralność.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji