Artykuły

Słupsk. Śmierdzący atak na "Klątwę"

Policja szuka osoby, która w sobotę rozlała niebezpieczny, śmierdzący płyn na widowni filharmonii i teatru. Próba uniemożliwienia wystawienia "Klątwy" jednak się nie udała. Spektakl przeniesiono do hali Gryfia. Przez najbliższe tygodnie budynek będzie zamknięty.

Widzowie, którzy w sobotni wieczór wychodzili z sali teatru po spektaklu "Kochanie, zabiłam nasze koty", poczuli ostry, drażniący odór. Nieznany sprawca rozlał tam najprawdopodobniej kwas masłowy, środek do odstraszania dzików.

Na miejsce wezwane zostały policja i straż pożarna.

- Środek wylano w 16. rzędzie - mówi Dominik Nowak, dyrektor Nowego Teatru. - Przez całą noc z soboty na niedzielę dwie specjalistyczne firmy próbowały zneutralizować odór. Jedna ozonowała powietrze, druga czyściła parkiet.

W niedzielę około godz. 7 rano okazało się, że w budynku nie uda się zagrać dwóch przedstawień. To, które miało się odbyć na małej scenie, przeniesiono do teatru Tęcza, natomiast na nowe miejsce wystawienia "Klątwy" wyznaczono halę Gryfia.

Organizatorzy w kryzysowej sytuacji poradzili sobie znakomicie. Widzowie, którzy do Nowego Teatru szli na spektakle, na bieżąco byli informowani o nowych miejscach ich wystawień. Do Tęczy przeszli piechotą, na Gryfie dowoziły ich specjalnie podstawione darmowe autobusy MZK.

Przed halą zastosowano środki bezpieczeństwa, jakie zapowiadano w związku z planowanymi demonstracjami środowisk katolickich i próbami uniemożliwienia wystawienia "Klątwy". Publiczność przeszła przez dwie kontrole, nie mogła wnosić przedmiotów mogących stwarzać niebezpieczeństwo, między innymi napojów i parasoli. A wszystko to przy dźwiękach religijnych pieśni i modlitw grupki katolickich działaczy, których od widzów oddzielał kordon policji.

Na widowni, jeszcze przed rozpoczęciem przedstawienia, doszło do incydentu, gdy działacz katolicki próbował zająć w pierwszym rzędzie miejsce przeznaczone dla członka festiwalowego jury. Po kilku minutach negocjacji, przy oklaskach publiczności, opuścił halę w asyście ochroniarzy. Sam spektakl przebiegł już bez żadnych zakłóceń, a znaczna część publiczności została jeszcze na trwającym kilkadziesiąt minut spotkaniu z aktorami i rozmowie o problemach poruszanych "Klątwie" i wolności artystycznej wypowiedzi.

Budynek zamknięty, odwołane koncerty

Wczoraj specjaliści i przedstawiciele Nowego Teatru próbowali ocenić straty spowodowane rozlaniem kwasu masłowego. Wiadomo, że przez najbliższe tygodnie budynek będzie zamknięty. Wciąż nie wiadomo jeszcze, jakie prace będą musiały został wykonane, by pozbyć się odoru, ile potrwają, a także ile będą kosztowały.

- Udało nam się już zidentyfikować osoby, które siedziały w pobliżu miejsca, gdzie rozlano środek - mówi Dominik Nowak. - Prosimy świadków, by zgłaszali się do nas i pomogli w znalezieniu winnego. Jesteśmy pewni, że uda się go ustalić i zatrzymać. To, co stało się w sobotę, to był atak religijnego fundamentalisty, fanatyka, który zaatakował teatr. Nie tylko aktorów i widzów, ale również niepełnosprawne dzieci, które w poniedziałek miały spotkać się tam i uczestniczyć w imprezie.

Policja sobotni atak zakwalifikowała jako zakłócenie porządku i spokoju. Jeśli złapie winnego, za to wykroczenie będzie mu groził areszt, ograniczenie wolności lub kara grzywny.

Problem z brakiem sali jest jednak dużo większy, bo korzystają z niej filharmonia i teatr. Tam też mają się odbyć imprezy zewnętrzne, m.in. Komeda Jazz Festival. Nowy Teatr przygotowuje się do premiery "Pana Tadeusza", której termin wyznaczony jest na 6 października. Natomiast filharmonia, której siedzibą jest budynek przy ul. Jana Pawła II3, na nadchodzący weekend zaplanowała dwa koncerty. Ostatecznie wczoraj władze instytucji zdecydowały o ich odwołaniu.

- To koszmar i tragedia, cios dla nas wszystkich - mówi Ruben Silva, dyrektor słupskiej filharmonii. - To atak na ludzkie zdrowie, na sztukę. Również na filharmonię, która nie miała nic wspólnego z zamieszaniem wokół festiwalowych spektakli. Muzycy w trosce o swoje zdrowie boją się teraz przychodzić do budynku filharmonii.

Daniel Klusek

***

KOMENTARZ

Smród będzie się jeszcze długo unosił

W niedzielę zakończył się w Słupsku kilkudniowy festiwal teatralny pod nazwą Scena Wolności. Ale pamiętać będziemy o nim długo. Niestety, nie tylko dlatego, że słupszczanie mogli na miejscu obejrzeć spektakle z całej Polski, które wnoszą coś nowego do naszej kultury.

I - dodam - z tej niecodziennej okazji ochoczo korzystali, bo widownia była pełna. Także dlatego ten festiwal pozostanie nam w pamięci, że jakiś człowiek postanowił dać wyraz swojemu oburzeniu, rozlewając w budynku teatru i filharmonii śmierdzącą substancję. Miało to zapewne uniemożliwić wystawienie kontrowersyjnej "Klątwy". Co się nie udało, bo przedstawienie przeniesiono do hali Gryfia.

Za to funkcjonowanie teatru i filharmonii zostało zakłócone. Nie wiadomo, jak długo smród będzie się w ich siedzibie unosił, ale już odwołano z tego powodu zarówno wczorajszy Przegląd Twórczości Artystycznej Osób Niepełnosprawnych, jak i dwa najbliższe koncerty. Także kolejne imprezy stanęły pod znakiem zapytania.

Wolność to piękna idea - mieści się w niej zarówno możliwość obejrzenia "Klątwy", jak i protesty, które z jej powodu zostały zorganizowane. Nie mieści się jednak rozlanie jakiejś śmierdzącej cieczy. To już przestępstwo.

Anna Czerny-Marecka

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji