Artykuły

Kultura już potrzebuje wsparcia. Nie czekajmy na zamek

Potrzeby są zdefiniowane od dawna, przez lata nie zostały zaspokojone. Żeby wymienić choćby te wypunktowane w strategii dla kultury z 2014 r.: m.in. brak dużej sali ekspozycyjnej i nowoczesnej galerii sztuki, brak wielofunkcyjnej sali teatralnej dla ponad tysięcznej publiczności, brak zachęty do współtworzenia kultury przez studentów. Największą bolączką rzeszowskiej kultury jest jednak niedoinwestowanie - obietnice wyborcze komentuje Magdalena Mach w Gazecie Wyborczej - Rzeszów.

Upamiętnianie Tomasza Stańki w Rzeszowie nie skończy się nazwaniem jego imieniem przypadkowego ronda. Będzie festiwal jazzowy imienia Stańki - tak jak sugerowała Wyborcza. Miasto dało się wreszcie przekonać, że warto zainwestować w jazz. Czy da się przekonać, że trzeba mocno doinwestować rozwój kultury ambitnej, wysokiej jakości, nie czekając na przejęcie Zamku Lubomirskich?

Tomasz Stańko, światowej sławy trębacz jazzowy, urodzony w Rzeszowie, zmarł 29 lipca br. Miasto postanowiło szybko upamiętnić artystę, prezydent Tadeusz Ferenc wskazał rondo na skrzyżowaniu ul. Pleśniarowicza i Wiktora, aby otrzymało imię jazzmana. Gdyby nie działał szybko i zastanowił się chwilę, to może wziąłby pod uwagę miejsce choć trochę? A propos: np. skwer przed Wydziałem Muzyki Uniwersytetu Rzeszowskiego. W tym budynku młodzież gra m.in. jazz, a przy ul. Dąbrowskiego mieszkał w dzieciństwie Tomasz Stańko. Przepadło, mamy rondo Stańki - miejsce na upamiętnienie artysty równie przypadkowe co parking przed filharmonią im. Jerzego Grotowskiego.

Na szczęście na tym się nie skończy. Niedługo po śmierci Tomasza Stańki pisaliśmy, że najbardziej godnym upamiętnieniem w rodzinnym mieście byłby festiwal jazzowy. Pomysł poparło wiele osób związanych z kulturą. Podobnego zdania był Sławomir Gołąb, radny miejski, który wymyślił formułę festiwalu połączonego z konkursem dla młodych jazzmanów i zaczął starania, żeby powołać imprezę do życia. Udało się, miasto zapowiada, że pierwsza edycja festiwalu odbędzie się w przyszłym roku. Nagrodą w konkursie ma być statuetka Złotej Trąbki. Miasto chce, żeby festiwal miał zasięg ogólnoświatowy, ale na razie nie mówi, ile chce na nią przeznaczyć pieniędzy.

Od lat władze Rzeszowa, jeśli mówią o kulturze, to używają tych samych haseł: przejęcie zamku na cele kultury (nie wiadomo jakie), budowa teatru muzycznego (nikt nie policzył, ile miałoby kosztować utrzymanie tej instytucji) i budowa domów kultury na każdym osiedlu. Tylko ten ostatni punkt miasto realizuje, choć też nie do końca z sukcesem, bo na Nowym Mieście miejskiego domu kultury nie ma, a dzieci przychodzą do dawno już za ciasnego spółdzielczego domu kultury.

Te same punkty w swoim programie powtórzył Komitet Wyborczy Rozwój Rzeszowa Tadeusza Ferenca jako obietnice wyborcze na kolejną kadencję. Nie ma co czekać na przejęcie zamku. Rzeszowska kultura potrzebuje wsparcia natychmiast. Potrzeby są zdefiniowane od dawna, przez lata nie zostały zaspokojone. Żeby wymienić choćby te wypunktowane w strategii dla kultury z 2014 r.: m.in. brak dużej sali ekspozycyjnej i nowoczesnej galerii sztuki, brak wielofunkcyjnej sali teatralnej dla ponad tysięcznej publiczności, niewystarczające wsparcie dla lokalnych środowisk i brak zachęty do współtworzenia kultury przez studentów. Największą bolączką rzeszowskiej kultury jest jednak niedoinwestowanie. Dlatego miasto zamiast wysokością kwoty wydanej na kulturę, chwali się liczbą dwóch tysięcy imprez, które odbyły się w tym roku. Ale o ilu z nich mówiło się w Polsce? Może o jednej - Europejskim Stadionie Kultury (bo organizatorem najbardziej znanej imprezy kojarzonej z Rzeszowem - Muzycznego Festiwalu w Łańcucie - nie jest miasto). Nie będzie mówiło się ani o koncertach na scenie w Rynku, ani o disco polo na stadionie. One nie przyniosą miastu prestiżu, nie budują marki.

To kultura wysoka, ambitne projekty wysokiej jakości artystycznej, przyciągają uwagę i inwestorów w całej Polsce. W interesie miasta jest w takie propozycje inwestować, nie czekając na niepewny efekt przejęcia zamku, na który nie ma pomysłu, ani na to, aż wybuduje się teatr muzyczny, o którego przyszłej działalności też nic nie wiadomo. Ta strata czasu to jednocześnie szkoda dla rzeszowskiej kultury. Trzeba ją budować w oparciu o ludzi, bo utalentowanych artystów już mamy, wystarczy ich wspierać. Mury są ważne, ale one nie uciekną, a ludzie mogą.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji