Poznań. Narodowa epopeja na jubileusz Nowego
- To chyba najbardziej spektakularna premiera za mojej dyrekcji, a było ich 50 - mówi Piotr Kruszczyński, dyrektor Teatru Nowego, w którym w sobotę o godz. 18 odbędzie się premiera "Pana Tadeusza" w reżyserii Mikołaja Grabowskiego. Obchody 95-lecia Teatru Nowego, a zarazem 45-lecia, po jego przywróceniu pod dyrekcją Izabelli Cywińskiej, zapowiadają się szczególnie.
W sobotę premierę będzie miał spektakl "Pan Tadeusz, czyli ostatni zajazd na Litwie" w reż. Mikołaja Grabowskiego z muzyką Zygmunta Koniecznego. Premiera sztuki miała miejsce 9 grudnia 2011 r. w krakowskim Starym Teatrze, w Poznaniu zobaczymy go jednak z obsadą Nowego. - Powtarzam go i nie powtarzam, bo tego się powtórzyć na dobrą sprawę nie da - komentuje reżyser.
Na scenie pojawi się 21 aktorów. M.in. nowych, absolwentów Akademii Sztuk Teatralnych w Krakowie: Bartosz Buława oraz Jan Romanowski, który wcieli się w Pana Tadeusza. Gościnnie zagra także nowa twarz w Nowym - Dawid Ptak.
Twórcy dystansują się od nazywania dzieła Mickiewicza "tekstem szkolnym". Grabowski mówi za to, że "Pana Tadeusza" - tekstu, który towarzyszył wszystkim studentom szkoły teatralnej - się bał. - Robiłem różne podejścia - "Śniadania w Soplicowie", "Kolacje w Soplicowie". W końcu ktoś mnie dopadł i powiedział, że muszę to zrobić. W sukurs przyszła mi ówczesna polityka. Zaczęto wtedy mówić, że mamy tę Polskę, ale to nie ta nasza. Ta nasza dopiero będzie. Recepty, jak ją zdobyć, nikt nie znal. Ale marzenie o Wielkiej Polsce zostało - opowiada reżyser. Jego zdaniem "Pan Tadeusz" to biblia polskości. Jak tłumaczy, to z jednej strony księga polskich obrzędów, z drugiej zapis burzliwej historii, konfliktu. - Ileż tam jest głupoty, nienawiści, agresji, zawiści. Ta strona polityczno-społeczna jest bardzo ponura. Zupełnie tak jak dziś brzmią nasze polityczne podziały - zauważa Grabowski.
---
Na zdjęciu: próba spektaklu