Artykuły

Agnieszka Smoczyńska. Czego reżyserka filmowa szuka w teatrze

- To połączenie musicalu, liryki, ale też bajki, kreskówki, slapstiku. Bawimy się formą. Nie boimy się kiczu - mówi Agnieszka Smoczyńska przed premierą "Świętej kluski" w Komunie// Warszawa w rozmowie z Dorotą Wyżyńską w Co Jest Grane 24.

Agnieszka Smoczyńska, reżyserka nagradzanych filmów "Córki dancingu" i "Fuga" pracuje w teatrze. Razem z Robertem Bolestą i Zuzanną Wrońską przygotowują holy-hop-dog musical pt. "Święta Kluska". Premiera w piątek 26 października w Komunie Warszawa.

DOROTA WYŻYŃSKA: Czego reżyserka filmowa szuka w teatrze? Co daje pani teatr? Wielu reżyserów filmowych teatru unika.

AGNIESZKA SMOCZYŃSKA: W teatrze szukam przeżycia, mocnego przeżycia, ale czasem też zabawy. Zawsze dużo inspiracji czerpałam z teatru. Moim zdaniem polska scena jest dziś bardziej inspirująca niż polskie kino. Odważniejsza w eksperymentowaniu.

Praca nad spektaklem to dla mnie nowa forma wypowiedzi, niewątpliwie trudniejsza niż film. Szansa na wypróbowanie innych środków niż te, którymi zajmowałam się do tej pory. A przede wszystkim wejście w trochę inny świat.

Ale nie jest pani w teatrze zupełnie nowa.

- Zanim zdawałam na studia filmowe w Katowicach, miałam okazję spędzić trochę czasu w teatrze. Byłam asystentką Mikołaja Grabowskiego przy "Królu Learze" w Teatrze Nowym w Łodzi. Uczestniczyłam w próbach u Krystiana Lupy przy jego "Mistrzu i Małgorzacie" w Starym Teatrze w Krakowie. Wiedziałam, że jeśli w przyszłości mam zostać reżyserem, to pracy z aktorem najlepiej nauczę się w teatrze.

Po premierze "Córek dancingu" dostałam propozycję zrobienia spektaklu w teatrze, ale wtedy się nie zdecydowałam. Teraz zgodziłam się, bo teatr jest szczególny.

Komuna Warszawa nie jest właściwie stricte teatrem, ale miejscem otwartym na eksperyment, poszukiwania nowego języka, bardzo minimalistycznymi środkami. Jednocześnie nie ma tu takiego ciśnienia jak w innych teatrach.

Pomysł wyszedł od Tomka Platy i Grzegorza Laszuka, którzy postanowili zaprosić do Komuny Warszawa współtwórców filmu "Córki dancingu". To, że możemy pracować tu razem z Robertem Bolestą, Zuzią Wrońską, Marcinem Macukiem i Kayą Kołodziejczyk, było dla mnie bardzo ważne. Dodatkowo dołączyli do nas artyści wizualni: Sasza Provalinski i Rafał Dominik oraz Milena Liebe, która odpowiada za kostiumy. A zgodzili się zagrać: Piotrek Trojan, Małgosia Gorol i Andrzej Konopka, którzy tworzą na scenie trio.

Tak jak w "Córkach dancingu", tak i tu czerpiecie z musicalu. Tworząc - jak czytamy w zapowiedzi - "holy-hop-dog musical, którego próżno szukać nie tylko na polskim podwórku, ale i na światowych scenach musicalowych". Co to jest "holy-hop-dog musical"?

- To połączenie musicalu, liryki, ale też bajki, kreskówki, slapstiku. Bawimy się formą. Nie boimy się kiczu. Grzegorz Laszuk i Tomek Plata od początku chcieli, żebyśmy spróbowali na tej małej scenie na Pradze stworzyć naszą wizję musicalu. Pomysł na "Świętą Kluskę" wyszedł od Roberta Bolesty, który napisał libretto. Zuzia Wrońska napisała piosenki. I powstała nasza hybryda gatunkowa.

Hybrydy gatunkowe to pani specjalność. "Szukam nowego języka i formy do opowiedzenia starych historii. Im bardziej robię to w abstrakcyjny sposób, tym jest to dla mnie ciekawsze". "Dopiero w momencie, gdy rozsadzasz ramy gatunku, rozpoczynasz grę z oczekiwaniami widza... Tylko w hybrydzie nieprzystających do siebie światów powstaje nowa wartość" - mówi pani w wywiadach.

- Tak. Jestem zdania, że czysta gatunkowość w filmie się wyczerpała. Nie mam pojęcia, czy w teatrze też. To nie będzie więc "czysty" musical, ale zabawa formą. Muzyka Zuzi Wrońskiej i Marcina Macuka też nie jest typowo musicalowa. Kaya Kołodziejczyk, która jest choreografką, zupełnie inaczej podchodzi do ruchu niż przy klasycznych musicalach. Operujemy minimalizmem, właściwie na wszystkich poziomach, od libretta Roberta Bolesty, po scenografię artysty wizualnego Rafała Dominika, która nie jest stricte teatralna, i światło, którego autorem jest Sasza Provalinski.

Tytułowa Kluska to - jak zapowiadacie - "bulterierka, ciągle bardzo głodna, spędzająca radosne szczenięctwo w domu bezdzietnej pary kreatywnych pracowników korporacji". Miała pani swoje ukochane psy?

- Miałam dwa psy, które mnie ukształtowały. Najpierw wilczura Lorda, który po trzech miesiącach okazał się suczką Dianą i trzeba go było oddać, bo przeciągnęła mnie parę razy po trawniku, nie dawałam sobie z nią rady. Mojego drugiego psa Lulę miałam przez 15 lat. Zamiast patyków uwielbiała kamienie. Pies, kiedy dziecko dojrzewa, to najważniejsza sprawa. Posiadanie psa to było moje największe pragnienie z dzieciństwa. Teraz, kiedy pracowaliśmy nad Kluską, wszystkie te relacje z psem z dzieciństwa wracały.

Libretto oparte jest - jak zapowiadacie - "na prawdziwej biografii. Tylko z lekką domieszką fantazji". Historie, które opowiada pani w filmach, odwołują się do prawdziwych zdarzeń. A skąd wzięła się Kluska?

- Kluska była bulterierką Zuzi Wrońskiej. Odkąd poznałam Zuzkę, zawsze słyszałam o Klusce. W domu Zuzi wiszą jej portrety. Oczywiście te wszystkie przygody, które widzowie zobaczą na scenie, to już nasza fantazja, jest w nich mocne przegięcie. To nasza próba spojrzenia na świat oczami Kluski. Nie ma w tym ideologii, nie chcemy za bardzo ideologizować tematu, ale puścić wodze fantazji i opowiedzieć o tym, co nam leży na sercu.

W "Córkach dancingu" odwoływała się pani m.in. do "Małej syrenki" Andersena. Przy "Fudze" recenzenci odnaleźli tropy "Alicji w Krainie Czarów". A w "Świętej Klusce"?

- Tutaj pojawiło się sporo różnych tropów bajkowych i baśniowych, o których rozmawialiśmy na próbach. Na pewno był to "Reksio", ale też "Ferdynand Wspaniały" czy "Zakochany kundel". Wreszcie "Wyspa psów" Wesa Andersona. Zależało nam na stworzeniu psa, który rozmawia ze swoją panią i swoim panem. Postanowiliśmy pofantazjować sobie na ten temat. Robert pisał dramaturgiczną historię, a Zuza pogłębiała postaci piosenkami. Mamy jedną piosenkę fabularną, a reszta opisuje emocje bohaterów.

Piosenki Zuzy to czystej krwi poezja współczesna. Mają cudowną melancholię, liryzm, ale też ironię, poczucie humoru. Wreszcie bardzo inspirujący na próbach byli aktorzy. Bez nich nie byłoby naszego spektaklu: Starzy, czyli Małgorzata Gorol, Andrzej Konopka, i Piotrek Trojan, który zagra tytułową Kluskę. Trudno mi sobie w tym momencie wyobrazić kogoś innego w tej roli. On po prostu jest Kluską.

Spektakl będzie grany w Komunie Warszawa, ale nie tylko. Zapowiadana jest "trasa" po Polsce. Co już dziś możemy zdradzić?

- Komuna zaprosiła do koprodukcji spektaklu Mikołaja Ziółkowskiego z Alter Artu. Planujemy tour po Polsce na wiosnę 2019 roku. A już w grudniu gościnne pokazy w Nowym Teatrze w Warszawie.

PREMIERA W KOMUNIE WARSZAWA

***

"ŚWIĘTA KLUSKA"

Reżyseria: Agnieszka Smoczyńska, tekst: Robert Bolesto, piosenki: Zuzanna Wrońska, muzyka: Zuzanna Wrońska i Marcin Macuk, scenografia: Rafał Dominik, światło: Aleksander Prowaliński, choreografia: Kaya Kołodziejczyk kostiumy: Milena Liebe, Obsada: Piotr Trojan, Małgorzata Gorol, Andrzej Konopka.

Premiera 26 października o godz. 19 w Komunie Warszawa (ul. Lubelska 30/32), Bilety: 30-40 zł. Następne spektakle:27-28 października w Kominie Warszawa oraz 11-12 grudnia gościnnie w Nowym Teatrze (ul. Madalińskiego 10/16)

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji