Artykuły

Z Teatru:

TEATR LETNI: "To się nie da zrobić" krotochwila w 3 akt. J. Monniera. Przekład J. Majdrowicza

Deszcz lał ja z cebra, a przecież liczne ogonki publiczności ciągnęły wczoraj od wszystkich bram przez aleje ogrodu Saskiego do przybytku lekkiej komedii, w teatrze Letnim, gdzie zapowiedziano premjerę krotochwili francuskiej "To się nie da zreobić". Nie ma złej drogi do niej niebogiej, byle się przy niej zabawić, i pośmiać. Wszystko jedno, z jakiego powodu. Zabawiono się też i pośmiano wczoraj z dowcipnych przygód lekarza Andrzeja Martorina i jego ślicznej żoneczki, Liii, którzy wkrótce po ślubie utracili cały majątek. Niecnota notariusz buchnął im pieniądze i ulotnił się. Wysłano wprawdzie za nim listy gończe, ale tymczasem nic się nie da zrobić bez gotówki, zwłaszcza, iż pan Andrzej nie ma czasu na praktykę lekarską, zajęty jest bowiem bez przerwy sprawami domowemi, musi ciągłe całować swoją żonusię i awanturować się z wierzycielami, nadsyłającymi sążniste rachunki z należnościami. Na domiar złego, niedawno zmarła ciotka (niech jej ziemia będzie lekką!) zapisała młodemu małżeństwu jakiś kapitalik, ale w testamencie uczyniła, zastrzeżenie, aby w tem stadle słuszność była zawsze po stronie męża, który "eo ipso" ma być panem bezwzględnym ogniska domowego, górując swą, władzą, nad żoną. "To się nie da zrobić". Bo Lili ma wolę silną i nosi swą śliczną główkę nie od parady, to mąż nie chce przestać być pantofelkiem, bo żonka mą cudna nóżkę. Trzeba jednak zabrać się do dzieła, w obawie przed ruiną. Przyjaciel domu, adwokat, Robert Becoq, radzi, aby małżeństwo poszło do rozwodu: chętnie nawet gotów jest poprowadzić sprawę bezinteresownie... dla gładkiej buzi pani Andrzejowej.

Ale "to się nie da zrobić", bo Lili jest strasznie zazdrosną i strasznie kocha męża. Nie może się zdecydować na zdradę małżeńską, jaką Andrzej musi popełnić z Nidretą des Harizons, kochanką Roberta, aby go komisarz policji schwytał "in flagranti delictu". Lilli nie może się zdecydować na ten krok nieodzowny: "się nie da zrobić". Ma jednak przykład żywy przed oczami. Toć jej przyjaciółka, Cecylja, jest dopiero wtedy szczęśliwa ze swym mężem Peymorandem, gdy po dziesięciu latach pożycia wzięła z nim rozwód.

Wówczas bowiem naprawdę się pokochali i Cecylia poczuła że jest w błogosławionym stanie i daje gorącą radę przyjaciółce, aby poszła za jej przykładem.

W sposób bardzo misterny, lekki i niepozbawiony świeżych inwencji, autor francuski, Monnier, prowadzę żywo akcję krotochwili.. Wikła ją zabawnie. Raz się zdaje, iż "to się nie da zrobić", to znów "robi się tak" ręcznie i posuwa szybko do pomyślnego rozwiązania. Dowcipnie nawiązują się ze sobą zmiany sytuacyjne, przeplatane, epizodycznemi scenami, które urozmaicają bieg farsy i wywołują częste wybuchy śmiechu w rozbawionym widzom. Autor posiada dużo smaku w traktowaniu drażliwszych momentów akcji, utrzymując dyskretny ton w akcencie, geście i ruchu. Koloryt jest żywy i barwny, ale nie jaskrawy.

Bardzo wesołe sceny, w akcie drugim, kiedy Lili przebrana, za pokojówkę, przerywa w krytycznych, chwilach niebezpieczne "sam na sam" Andrzeja z Nichettą. "To się nie da zrobić" w żaden sposób, bo w decydującym momencie, kiedy ma nastąpić katastrofa zdrady małżeńskiej, komisarz policji na miejscu zbrodni "inflagranti", zamiast Nichetty, chwyta w negliżu spoczywająca na kanapie zazdrosną i kochającą żonę Andrzeja.

Stwierdzono więc, ostatecznie. iż "to się nie da zrobić" nigdy: miłość wzajemna małżonków wyklucza możnośćzdrady - i byliby oboje doprowadzeni do nędzy, nie mogąc, zadośćuczynić warunkowi testamentu ciotki, gdyby nie epilog szczęśliwy. Notariusza-złodzieja schwytano wraz z pieniędzmi, a majątek państwa Martorinów ocalał.

Krotochwila, choć nie jest brutalnym ściekiem nieprawdopodobieństwa i nonsensów, zawiera nie mało efektów wesołych, unosi się przytem nad nią, powiew pogodnej zgody i przywiązania dwojga kochających się serc. Pozostawia to po sobie sympatyczne i miłe wrażenie.

Krotochwilę grano wybornie, zwłaszcza "płeć piękna" (rzeczywiście piękna) popisała się koncertowo. Do rywalizacji stanęły trzy "prymadonny" tej sceny: w alfabetycznym porządku: p. Belina, ujmująca w rolę doradczyni-rozwódki, uszczęśliwionej spodziewanem macierzyństwem: p. Bruczówna, jako strojna i ponętna Nichetta des Horizons, doskonała w ujęciu roli pełnem temperamentu i miary artystycznej, oraz p. Renardówna, której subtelna finezja, gry kojarzył się ze szczerym liryzmem. W "dominikańskim habicie" uroczej artystce bardzo do twarzy.

Humorem i werwą, sypiąc iskry śmiechu, grał Andrzeja p. Grabowski. Inne role znalazły wybornych wykonawców w pp. Knapczyńskim, Grodnickim, Szebego, Turczyński i in. Pokojówkę płaskę, bolejąca nad losem swych państwa, zasiała bardzo pomysłowo i dowcipnie p. Micińska. Wbrew tytułowi, dzięki artystycznemu kierownictwu dyr. Śliwińskiego, dało się zrobić wszystko.

Przekład jest bardzo dobry, począwszy od tytułu, który może stać się wyrażeniem przysłowiem: "To się da zrobić".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji