Artykuły

Awantura i drzewko

"Awantura w Recco, czyli Drzewko Wolności" Macieja Małeckiego w reż. Macieja Wojtyszki i Magdaleny Małeckiej-Wippich w Operze Nova w Bydgoszczy. Pisze Anita Nowak.

Do opisania historii osiadłego w 1799 roku we włoskim miasteczku Recco zakochanego w tamtejszej pięknej burmistrzównie oficera Legionów Dąbrowskiego namawiał już Adama Mickiewicza kompozytor Franciszek Mirecki podczas ich spotkania w Genui. Mickiewicz Mireckiemu przekonać się nie dał, ale za to po 120 latach namowom w tej samej kwestii profesora Zbigniewa Raszewskiego uległ Wojciech Młynarski. Mickiewiczem może nie był, ale wraz z Maciejem Małeckim stworzyli rzecz interesującą. Libretto ma harmonijną kompozycję, jest przejrzyste, napisane łatwym w percepcji językiem, ale z ogromną dozą poczucia humoru. Pierwsza wersja ich opery komicznej miała swą premierę w roku 1979 w warszawskim Teatrze Wielkim.

Po 39 latach zaproszony przez Macieja Figasa do realizacji na stulecie niepodległości Polski "Awantury w Recco, czyli drzewka wolności" w Operze Nova w Bydgoszczy, Małecki zdecydował się ją jeszcze udoskonalić, dopisując m. in. uwerturę, intermezzo, deklamacja i recytatyw Sylwii, niektóre fragmenty rozbudował, inne okroił, żeby zaś przydać dziełu większej melodyjności nadał całości nową instrumentację.

Muzyka "Awantury" stylizowana jest na włoski i polski folklor. Z dużą jednak przewagą akcentów polskich, bo choć rzecz dzieje się w Italii, klimat zdominowany jest tym, co gra w duszy głównego bohatera. Stąd też np. w pewnym momencie, gdy Tadeusz śpiewa o swej tęsknocie, włoskie pinie odpływają w górę, ustępując miejsca polskim wierzbom. W warstwie brzmieniowej odnajdujemy rytmy mazura, poloneza a nawet cytaty krakowiaka "Dalej bracie, dalej żywo". Nowa wersja muzyczna dzieła Macieja Małeckiego inspirowana różnymi epokami - romantyzmem, klasycyzmem, belcantem, nie zachowuje też jednorodności gatunkowej, bo odnajdujemy tu i operetkę, i musical. Jest to bowiem opowieść o muzyce, o stylach wokalnych, różnicach między śpiewaniem włoskim a polskim. Postaci po obu stronach bardzo precyzyjnie opowiadają jak powinno się śpiewać. Oczywiście Włosi uważają, że to oni mają patent na jedyny słuszny styl. Dlatego warstwa muzyczna, podążając za wymową tekstu często brzmi bardzo żartobliwie, aż iskrzy od scherz.

Akcja tej opery komicznej rozgrywa się w włoskim miasteczku Recco, w którym przebywa ranny Tadeusz. Pielęgnuje go piękna córka burmistrza. Młodzi zakochują się w sobie. Patriotyzm Tadeusza walczy z jego miłością do Sylwii.

Właśnie zbliżają się pięćdziesiąte urodziny burmistrza. Organizowane są huczne obchody owego jubileuszu. Poznajemy układy, jakie panują w Radzie Miasta; próżność włodarza, zakłamanie i obłudę radnych. Ich aspołeczne zachowania obnażane i piętnowane są i w dalszej części tej scenicznej opowieści. Kiedy miastu grozi napaść piratów, rajcy dopuszczają się zdrad, grabieży państwowego mienia.Wiele tu aluzji do naszego tu i teraz.

W spektaklu mimo wszystko trochę mało jest klimatu specyficznego dla Włoch. Taka sytuacja mogłaby zdarzyć się wszędzie. Mieszkańcy Recco zachowaniem nie różnią się specjalnie od Polaków. Temperamentem najbardziej przypominała dziewczynę z południa Europy Sylwia ze spektaklu premierowego, kreowana przez Julię Pruszak, śpiewająca też pięknym, mocnym sopranem. Włoską energią zdaje się być też przesiąknięta przewodząca Barbareskom Małgorzata Ratajczak z przedstawienia trzeciego, poniedziałkowego. Jej stanowcze ruchy, zdecydowane gesty i pełna ekspresji vis comica wsparte silnym mezzosopranem są w stanie przekonać każdego, iż jest to włoska dziewczyna, potrafiąca władać wielką bandą oprychów.

Bo jednym z wiodących wątków jest tu też walka o prawa kobiet. Sporo na ten temat aluzji w oprawie plastycznej, choreografii, w wykorzystywaniu i ogrywaniu rekwizytów. Nie mówiąc już o tym, że to kobietom właśnie, córkom tchórzliwych ojców autor libretta nakazał obronić miasto przed napadem zbójców. Realizatorzy bydgoskiej inscenizacji aluzyjnie wyposażyli panny w parasolki, tworząc z tych rekwizytów, też ciekawe wizualnie układy.

Najbardziej włoscy spośród mężczyzn Włochów to premierowy Orlando Łukasza Gaja i maleńki, bardzo ruchliwy, wijący się pomiędzy postaciami Don Domenico, nauczyciel śpiewu, w którego wciela się Szymon Rona. Jego mikra postura i komicznie modulowany delikatny tenor to dobre przeciwstawienie dla potężnej siły głosu oraz pięknej, męskiej sylwetki Polaka Tadeusza kreowanego przez Sławomira Kowalewskiego, którego Don Domenico usiłuje pouczać w kwestiach śpiewu, gdy tymczasem głęboki baryton Kowalewskiego idealnie przystaje do osobowości żołnierza śpiewającego pieśni o tęsknocie do zniewolonej ojczyzny.

Ciekawą też ekspresyjną kreację w niewielkiej z pozoru roli Rybaka tworzy śpiewający porywającym barytonem i obdarzony dużym talentem komicznym Bartłomiej Kłos.

Najważniejszą rolę w inscenizacji odgrywa tytułowe drzewko; symbol wolności. Tak, jak temat niedocenianej wolności przewija się przez całe libretto, tak drzewka noszone są i przekazywane z rąk do rąk przez wykonawców we wszystkich intermezzach, by wreszcie w finale jedno z nich zostało wkopane przez Polaka do włoskiej ziemi na centralnym placu miasta Recco.

Ogromną zaletą tego przedstawienia są śpiewy chóralne i przepiękne układy choreograficzne. Zwłaszcza w scenach rozgrywających się na placu w Recco podczas uroczystości na cześć burmistrza. Obok bowiem sprawnej reżyserii Macieja Wojtyszki i Magdaleny Wałeckiej- Wipich, funkcjonalnej scenografii Wojciecha Stefaniaka, efektownym kostiumom Wandy Kowalskiej i ciekawej reżyserii świateł Macieja Igielskiego to właśnie kierujący chórem Henryk Wierzchoń i choreograf Jarosław Staniek swym artyzmem przydali inscenizacji naprawdę wiele uroku.

Orkiestrę precyzyjnie poprowadziła Anna Duczmal-Mróz.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji