Artykuły

Achim Freyer o Mozarcie w Operze Narodowej

- Mój nauczyciel Bertolt Brecht głosił, że w teatrze należy tworzyć efekt obcości: kreować przestrzeń stanowiącą odniesienie do naszego świata, ale nie umieszczoną w konkretnych ramach czasowych - mówi wybitny niemiecki reżyser i scenograf ACHIM FREYER przed premierą "Czarodziejskiego fletu" w Operze Narodowej w Warszawie.

Dorota Szwarcman: Realizuje pan u nas "Czarodziejski flet" po raz szósty.

Achim Freyer: Tak. W ten sposób składam hołd temu tajemniczemu dziełu, które uszczęśliwia zarówno ludzi prostych, jak i wyrafinowanych, choć nikt nie wie, co oznaczają próby, przez które przechodzą bohaterowie, kim są Trzej Chłopcy i Trzy Damy. To opera pełna archetypów.

Za każdym razem interpretuje ją pan inaczej?

Oczywiście. Każdy kraj ma inny stosunek do "Czarodziejskiego fletu", a ja również co roku go zmieniam. Ponadto świat się zmienia codziennie pod względem politycznym, a ja - pod względem czysto ludzkim.

Czy wyobraża sobie pan, jak w Polsce można widzieć to dzieło?

Jestem dzieckiem socjalizmu i wiem, co oznacza przemiana i wejście w struktury zachodnie. Mamy wspólne doświadczenia; oba nasze narody dobrze wiedzą, jak dokonuje się manipulacja człowiekiem w kapitalizmie.

Jak odzwierciedli pan tę myśl w spektaklu?

Tamino jest protagonistą. Wprowadza nas w nowy świat kształcenia i rozwoju; poprzez królestwo kobiecości przechodzi do królestwa męskości. Obie ideologie wynikają z systemu, w którym żyjemy. Kobiety są na gorszej pozycji niż mężczyźni, nie posiadają ich władzy. Mężczyźni narzucają ideologię dążenia do sukcesu, które jest śmiertelne; o śmierci mówi się wciąż w ideologii Sarastra. Królowa Nocy pragnie władzy; Sarastro chce zostać bogiem.

Wszyscy po trupach zmierzają do osiągnięcia jak najwyższej pozycji społecznej. Tamino i Pamina przypłacają to życiem, ale Trzej Chłopcy ratują ich, dając im szansę ucieczki ze świata teatru do świata widza: świat rzeczywisty okazuje się lepszy niż ten pokazany na scenie. Pamiętajmy też, że ta historia jest zabawna, ociera się wręcz o groteskę. Jest tak śmieszna jak świat widziany z dystansu.

Czy spektakl będzie miał odniesienia do współczesności?

To byłby błąd. Mój nauczyciel Bertolt Brecht głosił, że w teatrze należy tworzyć efekt obcości: kreować przestrzeń stanowiącą odniesienie do naszego świata, ale nie umieszczoną w konkretnych ramach czasowych. Chcemy mieć przyjemność odkrywania w teatrze spraw i zdarzeń, o których moglibyśmy powiedzieć: to mogłyby być moje problemy. A gdybym przedstawiał codzienność na scenie, byłoby tak, jak gdyby widz siadł przed telewizorem.

Jakie ma pan jeszcze plany w tym roku?

Z większych tytułów muzycznych: prapremierę w Monachium opery koreańskiej kompozytorki Unsuk Chin "Alicja w krainie czarów", a potem "Pierścień Nibelunga" w Los Angeles.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji