Artykuły

Z pustego w próżne

"Drach" Szczepana Twardocha w reż. Roberta Talarczyka - koprodukcja Teatru Śląskiego w Katowicach i Teatru Ziemi Rybnickiej. Pisze Michał Centkowski w Newsweeku.

Robert Talarczyk chciał opowiedzieć na scenie uniwersalną przypowieść o piekle powtarzalności, o ludziach skazanych na nieustanne popełnianie tych samych błędów. Śląski mikrokosmos miał być dla tej historii tłem. Niestety, nie wyszło. Tym razem na scenie Teatru im. Wyspiańskiego nie ma swojskiego byfyja ani familoków. Jest intrygujące czarne słońce, wiszące nad bohaterami jak fatum, i rząd luster - podobnie jak w innych scenografiach Katarzyny Borkowskiej. Wszystko to razem nudne i nijakie. Nie ma też strojów ludowych, są za to smętne i pozbawione gustu cyrkowe kostiumy Magdaleny Musioł. Wokół obrotowego podium przez dwie godziny przewala się niemal trzydzieścioro aktorów, a trudno dostrzec na scenie jakąś rolę.

Pewnie dlatego, że ze swobodnie przeplatających się w powieści losów kilku pokoleń Ślązaków reżyser chciał stworzyć teatralny kolaż. Wyszedł mu zlepek nieciekawych anegdot o niewiernych mężach, strzępy sytuacji, scen i postaci, opakowane w kostium kabareciku metafizycznego. Pośrodku tego wszystkiego wideo z wykładem Szczepana Twardocha, który dekonstruuje nieraz już zdekonstruowane śląskie mity. Reżyser wysyła na ratunek publiczności Annę Kadulską i Bartłomieja Błaszczyńskiego, którzy w roli Narratora tłumaczą, o czym to właściwie jest. Po co zatem to wszystko, skoro owa dwójka mogłaby opowiedzieć publiczności cały spektakl?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji