Artykuły

"Chłopi" w operze

Mieliśmy ostatnio w Warszawie prapremiery dwóch nowych polskich dzieł operowych. Teatr Wielki, z okazji XXX-lecia Polski Ludowej, wystawi! "CHŁOPÓW" Witolda Rudzińskiego według Reymonta, zaś Operetka Warszawska - "ZAMEK NA CZORSZTYNIE" Kurpińskiego z librettem Macieja Z. Bordowicza. Wprawdzie "Zamek", ze względu na użycie skomponowanej sto pięćdziesiąt lat temu z góra muzyki, był tylko w połowie prapremierą, ale i "Chłopi" nie są dziełem całkowicie nowym. Powieść, na której oparta została opera Rudzińskiego, Jest od stu lat powszechnie znana w oryginale książkowym, a od pewnego czasu także w rozmaitych wersjach widowiskowych.

Między "Zamkiem na Czorsztynie" i "Chłopami" zachodzi jeszcze I ta paralela, że w obu dziełach ich istniejące wcześniej połowy górują nad tymi, które zostały dodane teraz. Jest to zresztą rzecz nienowa. W ostatnich latach powstało wiele u-tworów muzyczno-scenicznych na zasadzie tandemów twórców żyjących I nieżyjących, ale w tej serii prawdziwie udany był tylko jeden: "Henryk VI na łowach" Kurpińskiego i Wojciecha Młynarskiego. I nie Jest pewne, czy ostałby tlę nawet ten Jedyny bez dramaturgicznej pomocy Kazimierza Dejmka.

Madej Z. Bordowicz uznał, iż dawne libretto "Zamku na Czorsztynie" jest dziś nie do przy jęcia ze względu na wątłą akcję i brak intrygi, w związku z czym napisał nowe. Z kolei jego libretto jest dla mnie nie do przyjęcia - z wręcz odwrotnych powodów. O ile tam było zbyt wątłe, to zostało rozdęte do rozmiarów epopei, do której wprowadzono postacie Jana III Sobieskiego, Królowej Marysieńki, a także Zagłoby, Podbipięty. Wołodyjowskiego, Skrzetuskiego i Kmicica.

Ze skromnej opery kameralnej powstała narodowa feta, od zewnątrz efektowna i przyjemna dla oczu. ale od wewnątrz pusta. M.in. dlatego, że bezpretensjonalna muzyka Kurpińskiego nie jest w stanie udźwignąć bagażu literackiego, jaki na nią nałożył nieobliczalny pod tym względem librecista a realizatorzy jeszcze dołożyli swoje, wprowadzając na scenę zbójników rycerzy, fraucymer królowej Marysieńki, trupę włoskich komediantów i roztańczony tłum bliżej nieokreślonych "gości" Do tak pomyślanego widowiska imć Pan Kurpiński chyba nie podjąłby się napisać muzyki, ale zmarłych nikt nie pyta o zgodę na współpracę...

Jest w tym przedstawieniu jedna scena, której zrozumieć nie sposób. Jan III, zwycięzca -pod Wiednia i jego dzielne wojsko - uciekają w popłochu przed burzą, szukając bezpiecznego schronienia! Czy Jest to zwykła niekonsekwencja, czy też nieudana ironia? Tak czy owak ta scena kłóci się z koncepcją patriotycznej epopei, jaką przyjęli realizatorzy "Zamku na Czorsztynie" w Operetce Warszawskiej.

Mimo niezbyt przekonywającej reżyserii, nieodpowiedniej scenografii i nie najlepiej grającej orkiestry, przedstawienie ma parę scen udanych. Jest to głównie zasługą trzech utalentowanych artystów: Tadeusza Walczaka (Kurdeszowicz), Zygmunta Apostoła (Nikita) I Barbary Bela-Wysockiej (Łucja).

Jako przedstawienie znacznie bardziej podobali mi się "Chłopi". nie tylko dzięki świetnej na ogół obsadzie solistów (na szczególne wyróżnienie zasługują Bożena Betley-Sieradzka jako Jagna i Krystyna Jamroz jako Hanka), ale przede wszystkim dzięki znakomitej reżyserii Danuty Baduszkowej i pięknej scenografii Andrzeja Sadowskiego (dekoracje) i Zofii Wierchowicz (kostiumy). Urzekający jest zwłaszcza otwierający operę żywy obraz, wyobrażający jesienne prace w polu. Nie z winy realizatorów. lecz autorów, przedstawienie Jest jednak - podobnie lak spektakl "Zamku na Czorsztynie" w Operetce Warszawskiej - przeładowane.

Autorki opracowania libretta (K. Berwińska i W Wróblewska) dokonały dość szczęśliwego wyciągu z akcji powieści) Reymonta, ale nadziały libretto zbyt wieloma scenami epickimi. Może zresztą odpowiedzialnością za to należy obciążyć kompozytora, któremu nie wystarczało wprowadzenie do orkiestry ilustracji takich zjawisk przyrody jak deszcz, śnieg, czy burza ale kazał jeszcze chórowi o tym śpiewać. Dublowanie elementów nie jest zresztą jedyną naiwnością tej opery. Naiwno-ilustracyjny, naśladujący brzmienie dzwonków pastuszych i skrzypienie kół wiejskiego wozu, jest wstęp do opery i podobnych efektów naturalistycznych jest tu znacznie więcej. Mogłoby się więc wydawać, te kompozytor przyjął taką konwencję, tworząc dzieło będące odpowiednikiem rzeźb Rząsy czy obrazów Nikifora. Ale obok tego znajdujemy w muzyce "Chłopów" wyrafinowane brzmienia i współbrzmienia, dalekie od ludowego prymitywu, bliskie natomiast poczynaniom t.zw. awangardy Ta dwukierunkowość stylistyczna rozbija jedność opery. Jest pęknięciem. którego fachowa kosmetyka reżysera I scenografów, przy aktywnym współudziale wszystkich wykonawców - solistów. chóru i orkiestry Teatru Wielkiego pod dyrekcja Antoniego Wicherka - nie jest w stanie ukryć.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji