Artykuły

Toruń. Teatr Horzycy przegrał i musi zapłacić

Podczas festiwalu debiutantów Pierwszy Kontakt 2017 w Toruniu zaniemogła aktorka i spektakl przerwano. Teatr im. Horzycy uważał, że nie musi płacić technikom.

O tym spektaklu głośno było w całej Polsce. "Kumernis, czyli o tym, jak świętej panience broda rosła" [na zdjęciu] w reżyserii Agaty Dudy-Gracz to jedno z najciekawszych dokonań artystycznych Teatru Muzycznego w Gdyni. Opowiada historię młodej dziewczyny, która rozczarowana miłością do ukochanego Cyryla i otaczającą ją rzeczywistością postanawia zostać... świętą.

Na umowy-zlecenia

- Techniczne przygotowanie i obsłużenie tego spektaklu jest naprawdę ciężkie. Tym bardziej zabolało nas, że toruński teatr nie zapłacił nam za pracę. Przecież spektakl przerwano z powodu kłopotów zdrowotnych aktorki, czyli przyczyny od nas niezależnej. My swoją pracę wykonaliśmy zgodnie z umową - podkreśla Mirosław Niebodajew, kierownik techniczny w Teatrze Muzycznym im. Danuty Baduszkowej w Gdyni.

Gdynianie przyjechali ze spektaklem do Torunia w maju 2017 roku, na festiwal debiutów Pierwszy Kontakt. Niestety, po około 50 minutach gry jedna z aktorek zasłabła na scenie. Sytuacja była tak poważna, że przedstawienie trzeba było przerwać. Już wtedy było wiadomo, że organizator festiwalu, czyli Teatr im. Wilama Horzycy w Toruniu, zwróci widzom pieniądze za bilety. Okazało się jednak, że do rozwiązania pozostaje jeszcze jeden problem finansowy: wynagrodzenie kilkunastu osób z gdyńskiej ekipy technicznej.

Sprawa trafiła do Sądu Rejonowego w Toruniu i stąd wiemy, że toruński teatr umowę główną na spektakl zawarł z teatrem gdyńskim. Koszt wystawienia "Kumernisu" opisano tutaj na 62 602 złotych. Kwota ta w części miała zostać wypłacona samemu Teatrowi Muzycznemu w Gdyni (17 117 zł). Pozostała część miała zostać przekazana innym osobom (w tym kilkunastu członkom obsługi technicznej) zatrudnionym na podstawie odrębnych umów cywilnoprawnych. Umowy - zlecenia zawarł z nimi Teatr im. W. Horzycy w Toruniu.

- Niestety, w Toruniu stwierdzono, że skoro spektakl się nie odbył i to powodu zasłabnięcia gdyńskiej aktorki, to zapłata ekipie technicznej się nie należy. Jeden z naszych techników, pan Jacek, akustyk, wziął na siebie ciężar walki o pieniądze. Przetarł w sądzie szlak innym i dzięki niemu inni w końcu doczekali się przelewów z Torunia - mówi Mirosław Niebodajew.

Wyrok z odsetkami

Pan Jacek najpierw wystosował do toruńskiego teatru propozycję: otrzyma określone w zleceniu 1400 zł brutto i zapomni o odsetkach. Teatr odmówił. Wówczas akustyk wstąpił na drogę sądową. 7 maja 2018 roku Sąd Rejonowy w Toruniu wydał nakaz zapłaty. Już 21 maja jednak stracił on swoją moc, bo toruński teatr skutecznie wniósł sprzeciw. Sprawa trafiła więc na wokandę. Analizowano dokumenty, przesłuchiwano świadków.

Wyrokiem sądu teatr musiał zapłacić panu Jackowi 1400 zł brutto oraz odsetki od września 2017 roku.

- Podjęte przez powoda czynności: przygotowanie sprzętu do transportu, jego montaż, kontrola sprawności, bieżąca opieka w trakcie próby oraz spektaklu, a następnie demontaż sprzętu i jego rozładunek w miejscu docelowym wypełniają w całości obowiązki powoda. Faktu tego nie zmienia to, że przedstawienie zostało przerwane, a organizator był zobowiązany do zwrotu ceny zakupionych biletów - podkreśliła w uzasadnieniu wyroku sędzia Katarzyna Malinowska.

Wyrok jest już prawomocny.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji