Artykuły

Warszawa. Nominacje do Paszportów Polityki

Tygodnik Polityka ogłosił nominacje do 26. edycji Paszportów, nagród kulturalnych przyznawanych artystom, których talent przekracza średnie polskie normy i przestaje się mieścić w naszych geograficznych granicach. W kategorii teatr nominowano: Martę Górnicką, Annę Karasińską i Weronikę Szczawińską. Nagrody zostaną wręczone 8 stycznia roku o godz. 20.15 w Teatrze Polskim.

TEATR

Marta Górnicka

Reżyserka teatralna urodzona w 1975 r. we Włocławku. Absolwentka reżyserii w Akademii Teatralnej w Warszawie, studiowała także m.in. na warszawskim Uniwersytecie Muzycznym Fryderyka Chopina. Jest twórczynią i dyrygentką teatru chóralnego - współczesnej koncepcji antycznego chóru, która według definicji autorki "łączy źródłową dla zachodniej sceny siłę zbiorowego głosu/ciała ze współczesną krytyką języka jako narzędzia władzy". Jej chóralne spektakle, wykorzystujące rozmaite techniki wokalne, powstające z udziałem wykonawców - amatorów oraz choreografów, dramaturżki Agaty Adamieckiej i muzyków, są silnie polityczne i mierzą się z gorącymi tematami. W pierwszym spektaklu, "Tu mówi chór" z 2010 r. (Instytut Teatralny w Warszawie), 28 kobiet w różnym wieku i różnych zawodów rozprawiało się z formującymi kobiecość wizjami, od antyku po współczesność, od teorii feministycznych po przepisy kulinarne. Kolejne były "Magnificat" o kobietach i Kościele oraz "Requiemaszyna", o pracy. Chóry Górnickiej szybko wyszły poza Polskę, objeżdżają festiwale i teatry, zdobywają nagrody, a ich autorka coraz częściej pracuje za granicą. Chóry o nacjonalizmie i rosnącej nienawiści do "obcych" przygotowała w Tel Awiwie, w niemieckim Brunszwiku (zdobył nominację do prestiżowej nagrody Fausta) i w poznańskim Teatrze Polskim (podróżujący właśnie po Europie "Hymn do miłości"). W realizowanej od maja 2016 r. "Konstytucji na chór Polaków" naszą ustawę zasadniczą wspólnie czytali m.in. aktorzy warszawskiego Nowego Teatru, artyści z zespołem Downa i kibice Legii Warszawa. Ostatnio przed berlińską Bramą Brandenburską z okazji święta zjednoczenia Niemiec wystawiła spektakl chóralnego czytania niemieckiej konstytucji - "Grundgesetz" był projektem wieloetnicznego Maxim Gorki Theater, w tle było pytanie o dalsze losy niemieckiej wielokulturowości i otwartości w czasach rosnącej w siłę skrajnej prawicy i ogólnego zmęczenia. "Za wypracowanie własnego języka teatru chórowego, sprawdzającego się pod każdą długością geograficzną" - uzasadniał swoją nominację dla Górnickiej Witold Mrozek. A Michał Centkowski dodawał: "Za wymyślenie na nowo antycznego chóru dla współczesnego europejskiego teatru".

***

Anna Karasińska

Reżyserka teatralna, dramatopisarka i dramaturżka, ur. w Łodzi w 1978 r. Twórczyni minimalistycznych przedstawień łączących teatr, sztukę opowiadania i performance. Studiowała na ASP w Łodzi, filozofię na Uniwersytecie Łódzkim oraz reżyserię w PWSFTViT. Jej etiudy krótkometrażowe, fabularne i dokumentalne, zdobywały nagrody na międzynarodowych festiwalach. Do teatru przyciągnęła ją szansa "długiego procesu pracy z ludźmi", bo pole jej artystycznych zainteresowań to "metafizyka i pytania o egzystencję". Zadebiutowała trzy lata temu, realizując w TR Warszawa, w ramach konkursu Teren TR spektakl "Ewelina płacze". Jednocześnie skromny i zaskakujący, dowcipny i pełen znaczeń, stał się teatralnym hitem, objechał festiwale i utorował artystce drogę na kolejne sceny. Aktorzy TR odgrywali w nim wyobrażenia zwykłych ludzi na temat aktorstwa i bycia gwiazdą, a niejako przy okazji rodziły się pytania o bycie dziś kimś i człowiekiem w ogóle. Podobnym rozważaniom nad kondycją aktora, widza i człowieka po prostu artystka poświęciła kolejne przedstawienia: "Drugi spektakl" z poznańskiego Teatru Polskiego, "Fantazję" z TR Warszawa czy snujące mniej lub bardziej abstrakcyjne wizje przyszłości "2118. Karasińska" z Nowego Teatru w Warszawie. Do rozważań często zachęca - aktorów i widzów - wydając, głosem z offu, polecenia w stylu "Wyobraź sobie, że...". Wielu ceni jej teatr właśnie za wywoływanie w nich tych fal zaskakujących czasem także dla nich skojarzeń, wspomnień czy emocji. I za abstrakcyjne poczucie humoru. Witold Mrozek nominował Karasińską m.in. za "wrażliwość na aktora i niesamowitą wyobraźnię". Dariusz Kosiński pisał: "W pozornie lekkiej formie podejmuje głęboką refleksję nad sytuacją ludzi jako aktorów w wielkim teatrze świata". Sama na pytanie o to, do czego jest jej potrzebny teatr, odpowiedziała (w Dwutygodnik. com) tak: "Mniej interesuje mnie sztuka, która porusza się w obszarze tzw. uzgodnionej rzeczywistości, choćby podawała nie wiem jak rewolucyjne i mądre treści. Interesuje mnie to, jak uzgodnioną rzeczywistość przekroczyć".

***

Weronika Szczawińska

Reżyserka teatralna, dramaturżka i kulturoznawczyni, obroniła doktorat w Instytucie Sztuki PAN. Urodziła się w 1981 r. w Warszawie, jest absolwentką MISH na UW i reżyserii w warszawskiej Akademii Teatralnej. Była kierowniczką artystyczną Teatru im. Bogusławskiego w Kaliszu. Jej spektakle, tworzonych z grupą współpracowników, m.in. dramaturżką Agnieszką Jakimiak, aktorem Piotrem Wawrem Jr. i kompozytorem Krzysztofem Kaliskim, mają formę esejów scenicznych, łączących elementy teatru, performance'u, tańca i refleksji teoretycznej. Bada za ich pomocą mechanizmy działania pamięci, zagląda pod podszewkę mitów i legend, poprzez które konstruują się i umacniają rozmaite wspólnoty, krytycznie przygląda się konstrukcji płci. Witold Mrozek, doceniając poszczególne spektakle, oddawał hołd całej twórczości reżyserki, uzasadniając swoją nominację: "Za dojrzałą wizję społecznej odpowiedzialności teatru, działanie na rzecz zmniejszania nierówności i mądrego spotkania".

To druga nominacja Szczawińskiej do Paszportów POLITYKI. W 2014 r. krytycy docenili ją za "Geniusza w golfie" z krakowskiego Starego Teatru, analizę legendy Konrada Swinarskiego oraz za przepisanie młodzieżowego cyklu powieściowego Małgorzaty Musierowicz osadzonego na poznańskich Jeżycach "na wywrotowy koncert o mieszczańskiej neurozie i wyparciu" (Komuna Warszawa). W mijającym roku wyreżyserowała w warszawskim Teatrze Powszechnym w międzynarodowej obsadzie "Lawrence'a z Arabii", komedię o stereotypach kulturowych i narodowych. O jej adaptacji nagradzanej i bestsellerowej powieści Eleny Ferrante "Genialna przyjaciółka" we Wrocławskim Teatrze Współczesnym Monika Kwaśniewska-Mikuła pisała: "To najważniejszy, najodważniejszy, najdojrzalszy i najbardziej przejmujący spektakl o kobietach, jaki widziałam w polskim teatrze". Spektakl jest wielowymiarowym, ale nie dosłownym obrazem o przemocy wobec kobiet, o społecznych nierównościach i o paradoksach społecznego awansu. Jej najnowszą premierą jest zrealizowane w Komunie Warszawa "Nigdy więcej wojny", w którym wojenne wspomnienia 91-letniej Adeli Sz. zostały poddane teatralnym procedurom zainspirowanym serią kompozycji Amerykanina Williama Basinskiego "Disintegration Loops".

Krytycy nominujący

Michał Centkowski - Newsweek, Łukasz Drewniak - Teatralny.pl, Dariusz Kosiński - Tygodnik Powszechny, Monika Kwaśniewska-Mikuła - Didaskalia, Witold Mrozek - Gazeta Wyborcza, Przemysław Skrzydelski - Sieci, Do Rzeczy, TVP Kultura, Jacek Sieradzki - Dialog, Izabela Szymańska - Co Jest Grane 24, Jacek Wakar - PAP, Kalina Zalewska - Teatr,

Artyści zgłoszeni do nagrody

Jan Czapliński (dramaturg), Grzegorz Dowgiałło (aktor, muzyk), Magdalena Drab (aktorka, dramatopisarka, dramaturżka), Agata Duda-Gracz (reżyserka, scenografka), Magdalena Gorzelańczyk (aktorka), Grzegorz Jaremko (reżyser), Mirek Kaczmarek (scenograf), Daria Kopiec (reżyserka), Wojciech Kościelniak (reżyser musicalowy, autor librett), Piotr Kruszczyński (dyrektor Teatru Nowego w Poznaniu), Agata Kucińska (aktorka, reżyserka), Jaśmina Polak (aktorka), Jakub Roszkowski (dramaturg, dramatopisarz, reżyser), Paweł Sakowicz (choreograf i tancerz), Justyna Sobczyk (reżyserka, założycielka Teatru 21), Jan Sobolewski (aktor), Magda Szpecht (reżyserka), Grzegorz Wiśniewski (reżyser), Adam Ziajski (reżyser, szef Centrum Rezydencji Teatralnej Scena Robocza w Poznaniu)

LITERATURA

Olga Drenda

Urodziła się w 1984 r., jest absolwentką Etnologii i Antropologii Kultury na Uniwersytecie Jagiellońskim, dziennikarką i tłumaczką. W 2016 r. ukazała się jej głośna książka "Duchologia polska. Rzeczy i ludzie w czasach transformacji" (Wydawnictwo Karakter), która była fascynującym zapisem polskiej codzienności. Termin "duchologia" ma swoje źródło w koncepcji Jacques'a Derridy i jego "hauntology", co oznacza "teraźniejszość nawiedzaną przez historię". Przez popkulturę trafiła do projektu o nazwie "Duchologia". Drenda zbierała w jego ramach artefakty czasu polskich przemian: fotografie, kolorowe magazyny i czasopisma ezoteryczne, kalendarze, reklamy, kasety wideo. Wszystko, w czym widać było aspiracje Polaków, którzy chcieli dogonić Zachód. Ślady przeszłości współistniały z tym, co nowe, jak bary mleczne z fast foodami. Druga książka Drendy, nominowane do Paszportów POLITYKI "Wyroby. Pomysłowość wokół nas" (Wydawnictwo Karakter), to w dużej mierze kontynuacja "Duchologii". Drenda przygląda się polskiej rzeczywistości od czasów powojennych aż do dzisiaj. Zajmuje się "wyrobami", czyli tym, czym Polacy zapełniali przestrzeń wokół siebie: rękodziełem wszelkiej maści, oleodrukami, monidłami, własnoręcznie skonstruowanymi "domkami polskimi", odpustowymi dewocjonaliami, bibelotami i durnostojkami, ogrodowymi krasnalami, metaloplastyką, czyli - jak to nazwał Władysław Hasior - amatorską "sztuką powiatową". Opisując te wzgardzone przedmioty, Drenda tworzy fascynujący traktat socjologiczny. "Wyroby" opowiadają o polskiej pomysłowości i tęsknocie za lepszym światem. Te zjawiska zresztą znikają pod naporem jednorazowej tandety. Michał Nogaś zobaczył w tej książce opowieść o miłości Polaków - często zawstydzającej ich samych - do "samoróbek, amatorki, bibelotów i badziewia". To "książka - lustro, w którym mogą się przeglądać gusta nas wszystkich". Zofia Król nominowała "Wyroby" za "najwyższej jakości eseistykę, która przygląda się towarzyszącym epoce dziwacznym przedmiotom z czułością i uwagą. To nowoczesna antropologia, która przed założeniami analitycznymi stawia możliwość zbliżenia się do codzienności za pomocą słów".

***

Małgorzata Rejmer

Po raz drugi nominowana do Paszportu POLITYKI. Pierwszą nominację otrzymała w 2013 r. za książkę "Bukareszt. Kurz i krew" (Wydawnictwo Czarne). Małgorzata Rejmer urodziła się w 1985 roku w Warszawie i debiutowała brawurowo powieścią "Toksymia" (Lampa i Iskra Boża) w 2009 r. Ta groteska zwracała uwagę świetnym warsztatem i czarnym humorem. Bohaterów łączyła tytułowa toksymia, czyli toksyczna więź międzyludzka. Po debiucie Rejmer zaczęła pisać doktorat o kinie rumuńskim w Instytucie Kultury Polskiej Uniwersytetu Warszawskiego. Wiele czasu spędzała w Rumunii i tak narodziła się kolejna książka, fascynujący portret miasta i kraju. Rejmer swobodnie łączyła gatunki: reportaż, prozę, esej, dramat. Za "Bukareszt. Kurz i krew" otrzymała nagrodę im. Teresy Torańskiej, przyznawaną przez "Newsweek". W 2015 r. przeprowadziła się do Albanii. Początkowo myślała, że wystarczy kilka miesięcy, żeby opisać tamtą rzeczywistość, ale z czasem zrozumiała, że musi poznać język i wtopić się w ten kraj. Praca nad książką o Albanii "Błoto słodsze niż miód" (Wydawnictwo Czarne), za którą otrzymała nominację w tym roku, zajęła jej kilka lat. "Bukareszt odsłonił przede mną bezsilność jednostki wobec systemu i władzy, ale książka o Albanii była wejściem w kompletnie inny wymiar cierpienia, niemożności, bezsilności, osaczenia" - mówiła w jednym z wywiadów. Książka o Albanii, inaczej niż poprzednia, nie kreśli szerokiej panoramy historycznej, składa się po prostu z głosów ludzi. Rejmer opowiada o działaniu systemu terroru i od tego włosy stają na głowie. System komunistyczny Envera Hodży rozwinął choćby instytucję winy zbiorowej - za błąd wuja, brata czy ciotki płaciła rodzina. Niemal każda albańska historia przypomina "Proces" Kafki. Piotr Kofta docenił "wielką empatię, umiejętność słuchania ludzi niewysłuchanych i wytrwałość w poszukiwaniu języka do wyrażenia emocji w zasadzie niewyrażalnych". Z kolei Paulina Małochleb uważa, że "Rejmer to autorka niezwykle wyczulona na krzywdę, a równocześnie daleka od moralizowania i dydaktyzmu, pokazująca, że dla młodszego pokolenia twórców ważna jest wspólnota, osadzenie w świecie politycznym i historia".

***

Łukasz Zawada

Autor jednego najbardziej intrygujących debiutów tego roku, "Fragmentów dziennika SI" (Wydawnictwo Nisza), urodził się w 1984 r. w Radomiu. W twórczości prozatorskiej lubi łączyć artystyczną fikcję z doświadczeniami nauk ścisłych i popkultury. Bliskie są mu działania na styku literatury i sztuk wizualnych. W 2018 r. poza debiutanckimi "Fragmentami dziennika SI" opublikował miniaturę literacką "Tezeusz, czyli zbiór tez czy aksjomatów do traktatu o czymkolwiek, na przykład o sztuce, na przykład o malarstwie" towarzyszącą wystawie "Komunikacja ze wszystkim, co jest" (Fundacja Stefana Gierowskiego). Ma też na koncie ogłoszenie "Powieść za milion" prezentowane podczas Warsaw Gallery Weekend (galeria Potencja), w którym oferuje swoje pisarskie usługi za wspomnianą kwotę. Mówi o sobie: zwolennik weganizmu i rozszerzenia praw zwierząt. O jego debiucie piszą autorzy bloga Kurzojady: "To jedna z najdziwniejszych polskich powieści ostatnich lat, fragmentaryczna, eksperymentalna a jednocześnie wciągająca i przynosząca wiele czytelniczych przyjemności. Zawada przeniósł teorie nowej humanistyki i pytania o przyszłość literatury w czasach sztucznej inteligencji do powieści i zrobił to brawurowo. Gdyby Zawada mieszkał w Stanach byłby już dziś porównywany do George'a Saundersa i innych literackich rebeliantów". Autorem tego dziennika jest, jak czytamy, SI - sztuczna inteligencja. To chwyt znany zwłaszcza w literaturze postmodernistycznej. Tutaj chodzi przede wszystkim o ćwiczenie wyobraźni - co by było, gdybyśmy przegapili ten moment, kiedy SI się pojawiła? Nie za 50 lat, ale 12.12.2012 narodziła się z błędnie wpisanego słowa w wyszukiwarkę. Książka Zawady daje możliwość popatrzenia na nas samych z zewnątrz, ale przede wszystkim jest prowokacją intelektualną i literacką. Okazuje się bowiem, że SI bardzo zgrabnie tworzy fabuły i najważniejsze - ma poczucie humoru. Zofia Król doceniła: "wybitnie obmyślany wgląd we współczesny świat, precyzyjną formułę opowieści o szaleństwach i codziennościach ludzi widzianych oczami wszystkowiedzącej, choć bezpiecznie zdystansowanej, posługującej się znakomitą polszczyzną Sztucznej Inteligencji".

Krytycy nominujący

Piotr Bratkowski - Newsweek, Paweł Dunin-Wąsowicz - Lampa, Anna Kałuża - Uniwersytet Śląski, Piotr Kofta - Dziennik Gazeta Prawna, Zofia Król - Dwutygodnik.com, Juliusz Kurkiewicz - Gazeta Wyborcza, Magazyn Książki, Filip Łobodziński - Xięgarnia w TVN24, Paulina Małochleb - Uniwersytet Jagielloński, blog Książki na ostro, Michał Nogaś - Gazeta Wyborcza, Radio Książki, Wojciech Szot i Olga Wróbel - blog Kurzojady.pl,

Artyści zgłoszeni do nagrody

Daniel Chmielewski, Wojciech Engelking, Dariusz Gzyra, Olga Hund, Justyna Kopińska, Rafał Księżyk, Wojciech Miłoszewski, Joanna Ostrowska, Patrycja Pustkowiak, Agata Pyzik, Katarzyna Surmiak-Domańska, Grzegorz Uzdański, Katarzyna Wiśniewska, Ilona Wiśniewska

FILM

Olga Chajdas

O filmie "Nina", który wyreżyserowała, zrobiło się głośno na początku roku, gdy otrzymał nagrodę Big Screen na festiwalu w Rotterdamie. Jako piękny wizualnie, prowadzony długimi, intymnymi ujęciami, niestereotypowy obraz uniwersalnej miłości. Później debiut fabularny Olgi Chajdas pokazywano na kolejnych zagranicznych imprezach, trafił też do konkursu Inne Spojrzenie w Gdyni oraz do konkursu filmów polskich na EnergaCamerimage w Bydgoszczy, wygrywając oba. Krytycy są na ogół zgodni, że to jeden z najbardziej odkrywczych, zaskakujących i najodważniejszych filmów minionego sezonu, pokazuje, jak bardzo zmieniły się w Polsce kobiety. Po raz pierwszy o seksualności, czy raczej o zmysłowości, opowiada się tu bez kompleksów, za to z pełną świadomością języka kina. "Film klimatu, niepokojącego rytmu, świetnych aktorskich kreacji, ale przede wszystkim kino o uczuciach, również tych, które wymykają się tak zwanym normom" - twierdzi Łukasz Maciejewski. Zdaniem Tadeusza Sobolewskiego "Nina" to historia erotycznego trójkąta - bez zdrady: "Ten zuchwały film jest marzeniem o życiu opartym na innych zasadach, nieuznającym sztywnego podziału na role rodzinne, społeczne, seksualne".

Olga Chajdas urodziła się w 1983 r. w Poznaniu. Jest absolwentką reżyserii w Akademii Filmu i Telewizji w Warszawie, kursu reżyserii Mistrzowskiej Szkoły Reżyserii Andrzeja Wajdy oraz Wydziału Organizacji Sztuki Filmowej w łódzkiej Filmówce. Należy do klanu Agnieszki Holland, z którą współpracowała m.in. przy "Janosiku", "W ciemności" oraz przy serialu "Ekipa". Jej córkę, Kasię Adamik (prywatnie swoją życiową partnerkę), wspomagała przy realizacji "Amoku" czy serialu "Wataha", wspólnie też pracowały na warszawskich scenach, wystawiając "Kozę albo kim jest Sylwia?" Edwarda Albeego (Och-Teatr), "Zrób sobie raj" według książki Mariusza Szczygła (Teatr Studio), sama wyreżyserowała zaś m.in. "Ostatniego Żyda w Europie" Tuvii Tenenboma (Teatr na Woli). Holland, Adamik i Chajdas wraz z Agnieszką Smoczyńską wyreżyserowały ostatnio "1983", pierwszy polski serial dla Netflixa.

***

Joanna Kulig

Ma wszelkie cechy potrzebne, aby zostać wielką gwiazdą. Szczera, prostolinijna, autentyczna. Obdarzona silną osobowością. Przyciąga uwagę charakterystycznym sposobem poruszania, miękkim, lekko zachrypniętym głosem, seksapilem. Nominowana za nieoczywistą, pełną sprzeczności rolę Zuli w "Zimnej wojnie" Pawła Pawlikowskiego - rolę, którą zachwycił się cały świat. Francuska prasa porównywała ją z Marilyn Monroe i Brigitte Bardot, a jej zdjęcie na okładce tamtejszego "Elle" podpisano "Nowa sensacja kina". Krytycy amerykańscy wymieniają ją wśród kandydatek do nominacji oscarowej. Kulig jest też jedną z najlepiej śpiewających polskich aktorek. "Z nieomylną inteligencją i absolutnym słuchem (muzycznym?) dobiera odpowiedni ton. Efektem jest prawda" - zachwyca się Tadeusz Sobolewski.

Joanna Kulig urodziła się w 1982 r. niedaleko Krynicy-Zdroju, w liczącej niespełna 300 mieszkańców wsi Muszynki. W młodości chciała śpiewać, marzyła o płycie. Naukę w technikum hotelarskim łączyła z zajęciami w szkole muzycznej w klasie fortepianu, a później w klasie śpiewu solowego. W wieku 16 lat wystartowała w telewizyjnej "Szansie na sukces", jurorzy ocenili, że niesie w sobie tajemniczą dojrzałość. Po oblanych egzaminach do Instytutu Jazzu w Katowicach dostała się za drugim razem na Wydział Wokalno-Aktorski w krakowskiej PWST. W teatrze debiutowała rolą Hermii w "Śnie nocy letniej" w reżyserii Mai Kleczewskiej. Po roku w krakowskim Starym Teatrze zrezygnowała z etatu, decydując się na karierę filmowo-piosenkarską. Jej rolę w "Sponsoringu" Małgorzaty Szumowskiej pochwalił "New York Times", wkrótce potem trafiła na listę najseksowniejszych aktorek amerykańskiego "San Francisco Chronicle", obok m.in. Moniki Bellucci czy Scarlett Johansson. Zaczęły się pojawiać propozycje z zagranicy. Poza trzema filmami nakręconymi z Pawłem Pawlikowskim ma w swoim portfolio produkcje francuskie, niemieckie, grała również w Hollywood ("Hansel i Gretel: łowcy czarownic") oraz w Korei Południowej. Perfekcyjnie opanowała dwa języki obce, poznała filmowych VIP-ów, wie, jak się poruszać po międzynarodowym rynku. "Jest gotowa na wielki międzynarodowy sukces, który w jej przypadku jest tylko kwestią czasu" - wieszczy Łukasz Maciejewski.

***

Agnieszka Smoczyńska

"Drugi utwór fabularny w dorobku reżyserki niby różni się wszystkim od wcześniejszego o trzy lata debiutu Córki dancingu: tematem, konwencją gatunkową, doborem współpracowników, ze scenarzystką na czele. Oba filmy łączy jednak to tajemnicze coś: siła osobowości reżyserki, przebijająca się na ekran" - uzasadnia Tadeusz Lubelski. "Fuga", która przyniosła w tym roku nominację Agnieszce Smoczyńskiej, miała premierę na festiwalu w Cannes w prestiżowej sekcji Tydzień Krytyki i z miejsca podbiła serca publiczności. To odważna, bergmanowska opowieść o 30-letniej kobiecie cierpiącej na fugę dysocjacyjną, zaburzenie, które powoduje całkowitą lub częściową utratę pamięci. "Chłodny z wierzchu, a w środku rozżarzony emocjami, niczym martenowski piec; dramat Smoczyńskiej zadaje fundamentalne pytania o kobiecą tożsamość, o dyktat ról społecznych, o tęsknotę za anarchicznym niezdefiniowaniem, za ucieczką od bycia żoną, córką, matką" - chwali Małgorzata Sadowska.

Agnieszka Smoczyńska urodziła się w 1978 r. we Wrocławiu i od zawsze chciała być aktorką albo reżyserką. Uczęszczała do liceum o profilu filmowym. Studiowała historię sztuki w Poznaniu, potem kulturoznawstwo we Wrocławiu, asystując jednocześnie u Mikołaja Grabowskiego, a gdy dostała się na Wydział Reżyserii Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach - u Krystiana Lupy. Inspirował ją teatr i dokument. Jej pierwsza etiuda studencka "Pieniążki" jest poświęcona dzieciom, które utrzymują rodziny, kolejna, "Kapelusz" na podstawie opowiadania Kazimierza Brandysa, opowiada o chłopcu wychowywanym przez despotycznego ojca. Potem pracowała z Robertem Bolestą - nad "3 Love" i krótkometrażową "Arią Divą" według opowiadania Olgi Tokarczuk, a także nad debiutem fabularnym "Córki dansingu", feministycznym horrorem o dorastaniu i inicjacji, skrzyżowanym z musicalem. To zabawne, z ducha kontrkulturowe dzieło o wyłowionych z Wisły syrenach zamieniających się w krwiożercze wampiry z entuzjazmem przyjęli Amerykanie - za nagrodami na festiwalach poszła kinowa dystrybucja i włączenie do katalogu The Criterion Collection, dystrybutora klasyków kina. Z polskich reżyserów tego zaszczytu doczekali tylko Wajda, Polański i Kieślowski.

Oni nominowali: Barbara Hollender ("Rzeczpospolita"), Bożena Janicka ("Kino"),

Tadeusz Lubelski (Uniwersytet Jagielloński), Łukasz Maciejewski (Szkoła Filmowa w Łodzi, Onet. pl), Michał Oleszczyk (Uniwersytet Warszawski), Anita Piotrowska ("Tygodnik Powszechny"), Małgorzata Sadowska (niezależna dziennikarka, programerka festiwalu Nowe Horyzonty), Tadeusz Sobolewski ("Gazeta Wyborcza"), Jakub Socha (Dwutygodnik. com), Grażyna Torbicka (dziennikarka niezależna, dyrektorka festiwalu Dwa Brzegi).

Ponadto zgłoszeni zostali: Ewa Bukowska (reżyserka), Kasper Bajon i Klara Kochańska (reżyserzy), Rafał Łysak (reżyser), Elwira Niewiera i Piotr Rosołowski (dokumentaliści), Adrian Panek (reżyser), Marta Prus (dokumentalistka), Krzysztof Skonieczny (reżyser), Aleksandra Terpińska (reżyserka).

SZTUKI WIZUALNE

Martyna Czech

Urodzona w 1990 r. w Tarnowie, ukończyła ASP w Katowicach. Wywołała duże poruszenie, gdy w 2015 r., jeszcze jako studentka, zdobyła Grand Prix jednego z najbardziej znaczących konkursów w Polsce - Biennale Malarstwa "Bielska Jesień". Dwa lata później uhonorowano ją także w konkursie "Talenty Trójki". "W jej wydaniu malarstwo to po prostu życie" - napisał w uzasadnieniu Karol Sienkiewicz. "Maluje bezkompromisowo, a odłamki jej obrazów trafiają w widzów przy pierwszym spojrzeniu" - dodał w swym zgłoszeniu Jakub Banasiak. Ale obrazy Czech bynajmniej nie należą do kategorii sztuki urzekającej i przyjemnej. Jej styl malarski jest drapieżny, uderza widza swym pozornym prymitywizmem, jaskrawymi barwami, trudną do szybkiego odczytania symboliką, farbą kładzioną tak, jakby artystka atakowała płótno. Czech pracuje jakby w pośpiechu, nie cyzeluje swoich dzieł, dzięki czemu ich ekspresja jest mocniejsza. Także tematyka nie należy do relaksujących: cierpienie zadawane zwierzętom przez ludzi, toksyczne relacje między ludźmi, seksualność, cielesność, choroba. "Kocham zwierzęta i cenię je bardziej niż ludzi. Ich cierpienie bardziej mnie porusza" - powiedziała w jednym z wywiadów. To obrazy malowane z wielką emocją i z impetem atakujące widza. "Działają jak cios w szczękę; po lekkim zamroczeniu zaczynamy trochę inaczej patrzeć na świat" - pisała szefowa Galerii Bielskiej Agata Smalcerz o obrazach Martyny Czech. I budzą skrajne emocje: od zachwytów po totalne odrzucenie. To jeden z najbardziej wyrazistych debiutów malarskich ostatnich lat.

***

Diana Lelonek

Urodzona w 1988 r. w Biłgoraju, ukończyła Uniwersytet Artystyczny w Poznaniu. Zajmuje się przede wszystkim fotografią, ale oryginalnie łączy ją z innymi mediami. Jest laureatką międzynarodowych konkursów "ShowOff" podczas Miesiąca Fotografii w Krakowie, "ReGeneration3" w Szwajcarii oraz Nagrody Fundacji Vordemberge-Gildewart. Jej prace, zaliczane do krytycznego posthumanizmu, podają w wątpliwość tradycyjne relacje człowiek-natura, są protestem wobec dominacji białego człowieka i jego wizji świata. Ważnym projektem artystki jest Instytut dla Żywych Rzeczy, w ramach którego bada i archiwizuje różne formy bytów organicznych i nieorganicznych. Szczególnie interesują ją śmieciorośliny żyjące na odpadach cywilizacji, które wyszukuje na wysypiskach śmieci, a następnie hoduje w warunkach laboratoryjnych. Jej prace kwalifikowane jako "Art&Science" lub BioArt to na przykład kolonie grzybów i pleśni, które pożerają symboliczne artefakty antropocentrycznej kultury, jak choćby wizerunki filozofów i naukowców będących w historii jej piewcami. Zgłaszająca artystkę do nagrody Sonia Milewska podkreśla "krytyczną refleksję na temat wytworów człowieka i ich wpływu na środowisko naturalne". Z kolei Anna Theiss pisze, że prace Lelonek "podane są z humorem i dużą wrażliwością, a przy okazji bardzo pojemne znaczeniowo. To też po prostu niezwykle piękne obiekty, stworzone ręka w rękę przez artystkę i przez tzw. siły natury". Sama artystka mówi o "rozsadzaniu starego antropocentrycznego systemu kwalifikującego odmienności i zarządzającego hierarchią".

***

Rafał Milach

Urodzony w 1978 r. w Gliwicach, ukończył Akademię Sztuk Pięknych w Katowicach, a następnie Instytut Twórczej Fotografii w Opawie (Czechy). Współzałożyciel kolektywu "Sputnik" (2006 r.) skupiającego fotografów z Europy Środkowo-Wschodniej i powołanego do rejestrowania zmian zachodzących w tych krajach po upadku ZSRR oraz bloku państw socjalistycznych. Pracuje najczęściej cyklami, tworząc fotograficzne socjologiczno-psychologiczne eseje. Najbardziej znane to: "Szare" (2002 r.) o śląskich miastach i ich mieszkańcach, "Znikający cyrk" (2008 r.) o emerytowanych artystach cyrkowych (nagrodzony w konkursie World Press Photo), "Czarne morze betonu" (2009 r.) o destrukcyjnych przemianach na Ukrainie. W projekcie "7 Rooms" (2011 r.) artysta przez sześć lat towarzyszył i dokumentował życie siedmiu Rosjan z klasy średniej. Z kolei "Zwycięzcy" (2014 r.) stanowią przenikliwą analizę białoruskiego systemu propagandy, pokazanego przez pryzmat odbywających się tam różnych konkursów. Jednym z ostatnich jest "Prawie każda róża na barierkach przy Sejmie" - symboliczny zapis fotograficzny strajków w obronie praworządności w Polsce. Joanna Ruszczyk w uzasadnieniu nominacji napisała: "Milach próbuje dotknąć tak złożonych, trudnych tematów, jak ideologia, propaganda, system. Odkrywa społeczno-polityczne mechanizmy, często w sposób przewrotny odnosząc się do rzeczywistości, buduje prace wieloznaczne". Autor ma na swym koncie liczne nagrody polskie i zagraniczne, szereg fotograficznych albumów oraz wystaw. W 2018 r. jako pierwszy Polak w historii dostał nominację na członka legendarnej agencji fotograficznej "Magnum". Jeśli dobrze pójdzie, to za dwa lata może zostać członkiem stowarzyszonym, a za kolejne dwa - pełnoprawnym. Milach zaskakuje odbiorców częstą zmianą stylistyki swych prac, a środki wyrazu rozszerzył ostatnio o instalacje przestrzenne i dźwiękowe.

Krytycy nominujący

Jakub Banasiak - magazyn SZUM, Rafał Kamecki - Artinfo.pl, Paweł Łubowski - Artluk, Sonia Milewska - Polski Portal Kultury O.pl, Piotr Policht - Culture.pl, Joanna Ruszczyk - Newsweek, Karol Sienkiewicz - Gazeta Wyborcza, Karolina Staszak - Arteon, Anna Theiss - krytyk niezależny, Iwo Zmyślony - krytyk niezależny,

Artyści zgłoszeni do nagrody

Ewa Axelrad, Alex Baczyński-Jenkins, Alicja Bielawska, Dorota Buczkowska, Bolesław Chromry, Tomasz Górnicki, Grzegorz Gwiazda, Jacek Hajnos, Dominika Kowynia, Magdalena Lazar, Iwona Mysera, Paulina Ołowska, Joanna Pawlik, Agnieszka Polska, Katarzyna Przezwańska, Irmina Rusicka, Jana Shostak, Michał Smandek, Mikołaj Sobczak, Jakub Julian Ziółkowski, grupy Artystyczne Potencja i Nomadic State oraz festiwal "Warszawa w Budowie"

MUZYKA POWAŻNA

Aleksander Nowak

"To twórca osobny, niewpisujący się w żadne modne kierunki. W swoich dyskretnych, czasem dowcipnych, czasem melancholijnych kompozycjach oryginalnie przetwarza rzeczywistość: strzęp rozmowy czy cytat, scenkę z ulicy, widok z okna" - przedstawia go Jan Topolski. Jacek Hawryluk zaś chwali: "Ustrzelił klasycznego hat tricka: na jesiennych festiwalach muzyki nowej przedstawił trzy premiery - na Sacrum Profanum, Warszawskiej Jesieni i Auksodrone (Tychy). Trzy różne utwory, w których przewodnikiem jest ludzki głos". Kompozytor urodził się w 1979 r. w Gliwicach; w 2006 r. ukończył z wyróżnieniem studia w katowickiej Akademii Muzycznej u Aleksandra Lasonia, a w dwa lata później - studia podyplomowe (jako laureat Moritz von Bomhard Fellowship) u Steve'a Rouse'a w University of Louisville w Stanach Zjednoczonych, uzyskując stopień Master of Arts i nagrodę rektora. Jest również laureatem Nagrody Prezydenta miasta Gliwice, Nagrody Marszałka Województwa Śląskiego oraz nagrody TVP Kultura "Gwarancje Kultury 2010", był stypendystą programu Młoda Polska. Od 2008 r. zatrudniony w macierzystej uczelni; ma stopień doktora habilitowanego. Od 2011 r. jest prezesem katowickiego oddziału Związku Kompozytorów Polskich. Koordynuje Śląskie Dni Muzyki Współczesnej, Śląskie Trybuny Kompozytorów oraz Brand-New Music. Jego utwory grano m.in. na Warszawskiej Jesieni, Festiwalu Muzyki Polskiej w Krakowie, Aksamitnej Kurtynie we Lwowie, New Music Festival w Louisville oraz Festiwalu Prawykonań w Katowicach. W 2010 r. w Operze Narodowej odbyła się premiera opery "Sudden Rain" w reżyserii Mai Kleczewskiej, a w 2015 r. w poznańskim Teatrze Wielkim wystawiono jego kolejne dzieło sceniczne "Space Opera" w reżyserii Eweliny Pietrowiak. We wrześniu br. w Krakowie odbyło się prawykonanie najnowszej jego opery "ahat il - siostra bogów" do libretta Olgi Tokarczuk; Dorota Kozińska określa ją jako "operę prawdziwą, doskonale skomponowaną i świetnie rozplanowaną dramaturgicznie, która uwodzi tyleż subtelnym, co nieoczywistym pięknem, popartym niepospolitą wyobraźnią brzmieniową".

***

Jakub Józef Orliński

"Czy komuś, kto jest popularniejszy we Francji niż w Polsce, potrzebny jest paszport? Tak, ale nie po to, aby zapewnić mu start na tzw. obczyźnie, lecz w uznaniu dla siły przebicia i wiary w swój talent" - tłumaczy swoją nominację Anna S. Dębowska. Młody kontratenor urodził się w 1990 r. w Warszawie i początkowo uczęszczał do liceum plastycznego. Przygodę ze śpiewem rozpoczął w Zespole Męskim "Gregorianum"; Warszawski Uniwersytet Muzyczny im. Fryderyka Chopina (klasa śpiewu Anny Radziejewskiej) był jego pierwszą szkołą muzyczną. Od 2012 r. uczęszczał do Akademii Operowej przy Operze Narodowej, a w latach 2015-17 odbył studia podyplomowe w nowojorskiej Juilliard School of Music. W 2012 r. zdobył I nagrodę na Międzynarodowym Konkursie im. Rudolfa Petraka w Žilinie na Słowacji oraz nagrodę specjalną na VI Europejskim Konkursie Śpiewu Operowego DEBIUT 2012 w Weikersheim w Niemczech. W 2015 r. wygrał Międzynarodowy Konkurs Wokalny im. Marcelli Sembrich-Kochańskiej w Nowym Jorku, a w 2016 r. otrzymał II nagrodę na IX Konkursie Moniuszkowskim w Warszawie i wygrał Metropolitan Opera National Council Auditions. Występował m.in. w Carnegie Hall i w Alice Tully Hall w Lincoln Center. Latem 2017 r. radio France Musique umieściło na YouTube jego klip z wykonaną na festiwalu w Aix-en-Provence arią Vivaldiego "Vedr con mio diletto", który obejrzało ponad 2 mln internautów. W Lille śpiewał w "Rodelindzie" Haendla, a we Frankfurcie - rolę tytułową w "Rinaldzie"; latem czeka go debiut na festiwalu w Glyndebourne. Ukazała się ostatnio nakładem firmy Erato (Warner) jego pierwsza płyta "Anima sacra" z zespołem Il Pomo d'Oro. Jacek Marczyński chwali go "za nieprzeciętny talent, umiejętnie i konsekwentnie rozwijany, za wyjątkowy głos, osobowość i wyrazistość artystyczną", a Adam Suprynowicz - "za niepospolitą umiejętność poruszania emocji w interpretacjach muzyki dawnej, piękny głos, charyzmę estradową i pokorę wobec muzyki". Młody artysta ma również szczególną pasję: breakdance, przy którym, jak mówi, znakomicie się relaksuje.

***

Tomasz Ritter

We wrześniu wygrał bezapelacyjnie I Międzynarodowy Konkurs Chopinowski na Instrumentach Historycznych, mając zaledwie 23 lata - dlatego zaskakiwała, jak pisze Jacek Marczyński, "jego wrażliwość muzyczna i zadziwiająca dojrzałość". Urodził się w 1995 r. w Lublinie; tam stawiał pierwsze kroki muzyczne, następnie trafił do Zespołu Państwowych Szkół Muzycznych im. Karola Szymanowskiego w Warszawie do klasy Iriny Rumiancewej. Dzięki niej skierował swe dalsze kroki nietypowo - na wschód; od 2014 jest studentem Konserwatorium Moskiewskiego w klasach Michaiła Woskriesienskiego (fortepian), Aleksieja Lubimowa (fortepian historyczny), Marii Uspienskiej i Aleksieja Szewczenki (klawesyn). Wcześniej miał błyskotliwą serię zwycięstw na konkursach: w Koninie (2006 r.), Gorzowie Wielkopolskim (2006 r.), San Sebastian (2008 r.), Enschede (2010 r.), Pradze na konkursie "Mladý Klavír" tamtejszego Konserwatorium Muzycznego (2010 r., tytuł "Talent Mladeho Klaviru"), Kielcach na IV Międzynarodowym Konkursie Pianistycznym im. M. Moszkowskiego (2011 r., Grand Prix i nagroda za wykonanie utworu Moszkowskiego), Warszawie na III Ogólnopolskim Konkursie Pianistycznym "Szymanowski in memoriam" (2011 r.), Bydgoszczy na Międzynarodowym Konkursie Młodych Pianistów "Artur Rubinstein in memoriam" (2011 r.) oraz na Ogólnopolskich Przesłuchaniach Centrum Edukacji Artystycznej (2012 r., Grand Prix). W 2009 r. był finalistą konkursu TVP Kultura Młody Muzyk Roku. We wrześniu 2012 r. otrzymał tytuł Laureata Estrady Młodych 46. Festiwalu Pianistyki Polskiej w Słupsku. Był stypendystą Krajowego Funduszu na Rzecz Dzieci, Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego (kilkakrotnie) i Fundacji Sinfonia Varsovia. Uczestniczył w kursach mistrzowskich m.in. Wiktora Mierżanowa, Tatiany Szebanowej, Iana Hobsona i Pawła Giliłowa, a w dziedzinie instrumentów historycznych - Johannesa Sonnleitnera, Aleksieja Lubimowa, Andreasa Staiera i Tobiasa Kocha, współpracuje też z budowniczym fortepianów Petrem Šeflem. Adam Rozlach w swym uzasadnieniu nominacji podkreśla jego "klawiszową wszechstronność".

Krytycy nominujący

Anna S. Dębowska - Gazeta Wyborcza, Beethoven Magazine, Jacek Hawryluk - Polskie Radio Dwójka, Dorota Kozińska - publicystka niezależna, Jacek Marczyński - Rzeczpospolita, Jakub Puchalski - publicysta niezależny, Adam Rozlach - Polskie Radio Jedynka, Adam Suprynowicz - Polskie Radio Dwójka, Jan Topolski - Glissando, Marlena Wieczorek - meakultura.pl, Kinga A. Wojciechowska - Presto,

Artyści zgłoszeni do nagrody

Tymoteusz Bies (pianista), Wojciech Blecharz (kompozytor), Adriana Ferfecka (sopranistka), Szymon Komasa (baryton), Krzysztof Komendarek-Tymendorf (altowiolista), Łukasz Konieczny (bas), Lilianna Krych (dyrygentka), Krzysztof Książek (pianista), Krystian Lada (reżyser), Szymon Nehring (pianista), Kamila Nowak (sopranistka), Martyna Pastuszka (skrzypaczka barokowa), Jacek Sotomski (kompozytor), Agnieszka Stulgińska (kompozytorka), Andrzej Szadejko (organista), Ewa Tracz (sopranistka), Sebastian Wypych (kontrabasista), Spółdzielnia Muzyczna (zespół muzyki współczesnej)

MUZYKA POPULARNA

Jan Emil Młynarski

Kompozytor, wokalista, multiinstrumentalista - ze szczególnym uwzględnieniem gry na perkusji - urodzony w 1979 r. w Warszawie. W czasach podstawówki grał punk rocka, zaś profesjonalną karierę rozpoczął jako sideman w zespole Kayah. W 2000 r. z klawiszowcem Michałem "Foxem" Królem stworzył jazzowo-elektroniczny 15 Minut Projekt, z którym nagrał dwa albumy. W tym samym czasie dołączył do zespołu Baaba. Studiował w katowickiej Akademii Muzycznej im. Karola Szymanowskiego oraz w Drummers Collective w Nowym Jorku, jednej z najlepszych, ale też najbardziej wymagających szkół perkusyjnych na świecie. W wywiadach powtarza, że uczenie się w tej szkole przypominało bardzo męki bohatera filmu "Whiplash" w reż. Damiena Chazella - morderczy trening, upokorzenia i silna rywalizacja, ale też zdobycie świadomości, że wreszcie się wie, o co w tym wszystkim chodzi. Po powrocie do Polski grał we wrocławskim zespole Őszibarack, zaś od 2009 r. w Warszawskim Combo Tanecznym, z którym nagrał m.in. świetną płytę z piosenkami Stanisława Grzesiuka. Równolegle powstaje projekt Młynarski Plays Młynarski (z udziałem m.in. Gaby Kulki), będący efektem rozmów radiowych, jakie Jan Młynarski prowadził ze swoim ojcem Wojciechem. Przewodnią ideą artystyczną tego przedsięwzięcia był powrót do bliskich Młynarskiemu seniorowi klimatów muzycznych z lat 60. i 70.

Wspólnie z Marcinem Maseckim założył Jazz Band Młynarski-Masecki. Ten zespół inspiruje się brzmieniem jazzowej, dancingowo-kabaretowej przedwojennej Warszawy i jej przebojami, co słychać na wydanej pod koniec 2017 r. płycie "Noc w wielkim mieście". W kolejnym roku ukazał się album ansamblu Młynarski-Masecki Jazz Camerata Varsoviensis "Fogg - pieśniarz Warszawy" z 14 piosenkami śpiewanymi kiedyś przez Mieczysława Fogga. "Przez lata grał na perkusji prawie tak perfekcyjnie jak w filmie Whiplash, za to teraz potrafi również pięknie śpiewać głosem Mieczysława Fogga, Adama Astona i Stanisława Grzesiuka" - napisał w uzasadnieniu nominacji Jacek Skolimowski. Rzeczywiście, wypracowana na przedwojenną modłę croonerska maniera wokalu Młynarskiego jest godna podziwu, ale nominowany bynajmniej nie przestał być perkusistą i w tym charakterze występował w mijającym roku na swoich niezwykłych solowych koncertach.

***

Dawid Podsiadło

Jeśli napiszemy, że to małomiasteczkowy wokalista, kompozytor i autor tekstów, wszyscy będą wiedzieli, o kogo chodzi. W dodatku pochodzący z Dąbrowy Górniczej bohater raczej się na nas o to nie obrazi. W końcu jest autorem jednego z przebojów roku i całej płyty osnutej wokół tematu małomiasteczkowości. Jeśli napiszemy, że ma 25 lat, pojawią się pewnie głosy zdziwienia - tak mało? W końcu zdążył w tym czasie wygrać talent show w telewizji ("X Factor" w TVN), wydać trzy świetnie przyjęte albumy solowe, album nagrany z grupą Curly Heads i jeszcze przez rok odpoczywać od intensywnej i szybkiej kariery. A rok 2018 kończył owacyjnie przyjętą trasą z czterema finałowymi koncertami na warszawskim Torwarze, dzień po dniu.

Podsiadło był już nominowany do Paszportu w roku 2013 - jako płytowy debiutant na scenie pop, z którym wiązaliśmy wielkie nadzieje. Przegrał wtedy rywalizację z Marcinem Maseckim. W tym roku nominację otrzymuje za stworzony z pomocą producenta Bartosza Dziedzica album "Małomiasteczkowy". "Płytę nagraną ponoć w efekcie rozmyślań, czy nagrywać muzykę, którą Dawid wprosi się na Off Festival, czy jednak pójść w radiowe piosenki - jak pisał nominujący go Tomasz Doksa. - I dobrze, że z tej burzy mózgów wybrał opcję drugą i z której narodził się krążek bardzo rozrywkowy, popowy, podbity tanecznym i hiphopowym nawet bitem". Podsiadło z dystansem odnosi się na tej płycie do własnej popularności i pokoleniowego zaufania, którym obdarzyli go młodzi słuchacze. W rozmowie z Kubą Wojewódzkim w POLITYCE diagnozował swój przypadek: "Brakowało kogoś o pluszowym wizerunku. Kogoś, komu można by zaufać po prostu. I wtedy ludzie zdecydowali, że to mogę być ja". Kolejny z jurorów, Jarek Szubrycht, apelował: "Proszę mu czym prędzej wręczyć Paszport, niech leci w świat! Bo jak tak dalej będzie blokował sale koncertowe - cztery Torwary z rzędu! - to inni rodzimi artyści nie będą mieli gdzie grać". Równie dobrze moglibyśmy przyznać mu nagrodę warunkowo, prosząc, by nigdzie nie wyjeżdżał. Bo taki przykład w mainstreamie zdarza się rzadko i jest potrzebny na miejscu, choćby jako wskazówka dla innych.

***

Krzysztof Zalewski

Kompozytor, autor tekstów, wokalista i gitarzysta ur. w 1984 r. w Lublinie. Przygodę z muzyką zaczynał jako uczeń podstawowej szkoły muzycznej w klasie fortepianu i perkusji, lecz jako nastolatek najchętniej grał na gitarze, więc przez kilka lat występował w roli gitarzysty w lubelskim zespole rockowym Loch Ness. W 2002 r. postanowił wziąć udział w castingu do telewizyjnego talent show "Idol". Przeszedł eliminacje, znalazł się w finale i ostatecznie zwyciężył, zdobywając 51 proc. głosów telewidzów. Zaprezentował się w repertuarze głównie rockowym i hardrockowym (wyjątkiem była piosenka Eugeniusza Bodo), a w finale brawurowo wykonał piosenkę Pearl Jam "Jeremy". Po tym sukcesie wydał (pod pseudonimem Zalef) album "Pistolet", który jednak nie okazał się sukcesem - ani rynkowym, ani artystycznym.

Potem przez blisko dekadę o Zalewskim było cicho, poza tym, że w 2009 r. wystąpił w tytułowej roli "żołnierza wyklętego" Mieczysława "Roja" Dziemieszkiewicza w filmie "Historia Roja, czyli w ziemi lepiej słychać". W 2013 r. ukazał się drugi studyjny album Zalewskiego "Zelig", tym razem ciepło przyjęty przez krytykę. Recenzenci zwracali uwagę na inspiracje twórczością Davida Bowiego i Franka Zappy, ważne jednak, że nie było na tej płycie rockowej sztampy i braku dystansu do konwencji. I pewnie wtedy narodził się Zalewski jako twórca i wykonawca samoświadomy, gotowy na oryginalne dokonania. Potem było już tylko lepiej: udana, trzecia z kolei płyta "Złoto", nieco wcześniej udział w przeboju Męskiego Grania "Armaty", no i wreszcie to, co teraz. Rok 2018, jak napisał w swoich nominacjach do Paszportów Jędrzej Słodkowski, "należał do Zalewskiego - nie tylko był współautorem jednego z przebojów lata (wraz z Kortezem i Dawidem Podsiadłą), nie tylko zabierał głos w ważnych dla kraju sprawach, ale artystycznie dokonał czegoś niemożliwego - nagrał własne wersje piosenek Czesława Niemena. Ten, kto bierze się za bary akurat z tak charakterystycznym repertuarem, musi być albo głupcem, albo brawurowym straceńcem, albo nosić w sobie Bożą iskrę. Kapitalna płyta Zalewski śpiewa Niemena udowadnia, że Zalef to ewidentnie ten trzeci przypadek".

Krytycy nominujący

Jacek Cieślak - Rzeczpospolita, Tomasz Doksa - Red Bull Muzyka, Gazeta Magnetofonowa, Marcin Flint - Red Bull Music, Interia.pl, Gazeta Magnetofonowa, Tomasz Gregorczyk i Janusz Jabłoński - Polskie Radio Dwójka, typują wspólnie, Rafał Księżyk - Dwutygodnik.com, Jacek Skolimowski - Newsweek, Jędrzej Słodkowski - Gazeta Wyborcza, Jarek Szubrycht - Gazeta Magnetofonowa, Gazeta Wyborcza, Agnieszka Szydłowska - Polskie Radio Trójka, Hirek Wrona - TVP, Polskie Radio Trójka,

Artyści zgłoszeni do nagrody

Bownik, Gedz, Piotr Kaliński (Hatti Vatti), Maja Kleszcz i Wojtek Krzak, Kuba Knap, Błażej Król, Kortez, Moo Latte, Maciej Obara, Bracia Oleś, Pokusa, Pro8l3m, Quebonafide, Karolina Rec, Siksa, Syny, Tęskno, Barbara Wrońska

KULTURA CYFROWA

Grzegorz Miechowski, Michał Drozdowski, Przemysław Marszał (11 bit studios)

Warszawski producent 11 bit studios tworzy i wydaje gry wideo od 2009 r. Już pierwszy tytuł, "Anomaly: Warzone Earth" (2011 r.), okazał się sukcesem, a przy tym wyrobił Polakom markę twórców kreatywnych i oryginalnych, odważnie przecierających własne ścieżki. W "Anomaly: Warzone Earth" projektanci z 11 bit studios ze znakomitym efektem przenicowali strategiczne założenia gatunku tower defense. Aktem odwagi i wiary w słuszność podążania za własną wizją był tytuł przełomowy nie tylko dla 11 bit studios, ale i dla całej polskiej sceny gier zaangażowanych. "This War of Mine", opowieść o tragicznym losie mieszkańców miejskich ruin walczących o przetrwanie w czasie wojny, spotkała się z uznaniem zarówno odbiorców, jak i najbardziej wpływowych mediów. O polskiej grze pisały w superlatywach m.in. "The Guardian" i "The Washington Post", a POLITYKA uznała "This War of Mine" za jedną z najlepszych produkcji roku. Dodatek do gry, "The Little Ones", przyniósł 11 bit studios dwa lata temu pierwszą nominację do Paszportu POLITYKI. To właśnie dzięki tej poruszającej opowieści, przedstawiającej wojnę z perspektywy odmiennej niż dominująca w interaktywnym medium, ambitne gry wideo, których celem jest coś więcej niż rozrywka, zaistniały w świadomości Polaków.

Wydana w bieżącym roku gra "Frostpunk", również życzliwie przyjęta przez krytyków, okazała się największym jak dotąd sukcesem komercyjnym studia. To opowieść z alternatywnej odnogi historii. Nastanie ery lodowcowej w XIX w. przyniosło kres ludzkości, niedobitki próbują przetrwać walkę z mrozem w ostatnim mieście na Ziemi.

Tak jak w "This War of Mine", odbiorca musi podejmować niełatwe emocjonalnie decyzje, jednak akcent stawiany jest przede wszystkim na rozgrywkę. 11 bit studios we "Frostpunku" łączy zgrabnie w spójną całość dwa bardzo lubiane przez graczy gatunki: city builder (budowanie miast i troska o ich harmonijny rozwój, z doraźnym rozwiązywaniem kryzysów) oraz survival (ciągła walka o przetrwanie w trudnych warunkach, przy niedoborze surowców).

***

Jakub Jabłoński, Łukasz Janczuk i Mikołaj Pawłowski (Juggler Games)

Juggler Games to kilkuosobowe warszawskie studio założone przez Mikołaja Pawłowskiego, wcześniej pracującego między innymi przy produkcji gier "Art of Murder", "Chronicles of Mystery" i serii "Sniper: Ghost Warrior". Niedawny debiut Juggler Games, "My Memory of Us", opowiada o przyjaźni dwojga dzieci walczących o przetrwanie w alegorycznym baśniowym świecie, dla którego pierwowzorem było warszawskie getto. Jako źródła inspiracji autorzy wskazują filmy "Labirynt fauna" Guillermo del Toro, "Życie jest piękne" Roberto Benigniego oraz komiks "Maus" Arta Spiegelmana. Jednym z największych atutów "My Memory of Us" jest wysmakowana grafika rysunkowa autorstwa Joanny Skiby, bliska założeniom sztuki naiwnej. To również nawiązanie. Źródłem inspiracji w tym przypadku była "Lista Schindlera" Stevena Spielberga. Tak jak w słynnej scenie z dziewczynką w czerwonym płaszczyku, tu również świat jest przedstawiony w odcieniach szarości, na tle której czerwone elementy - w tym płaszczyk protagonistki - szczególnie przykuwają uwagę. Przy tworzeniu gry wykorzystano zdjęcia z Warszawy z czasów wojny i z okresu tuż przed jej wybuchem, mieszkańcy miasta rozpoznają w scenach z gry charakterystyczne budowle i miejsca. Niektórych bohaterów "My Memory of Us" wzorowano na postaciach historycznych, takich jak Janusz Korczak, Irena Sendlerowa czy Władysław Szpilman.

Celem gry, w której armia Hitlera została przedstawiona jako zastępy bezdusznych, morderczych robotów, jest, jak deklarują twórcy, opowiedzenie historii zwykłych dzieci w trudnych czasach i pokazanie piękna łączącej ich przyjaźni. "Wystylizowana historia nazistowskiej okupacji, która najgorsze skrywa pod fantastycznymi metaforami (zgodnie z tradycją Akademii pana Kleksa), jednocześnie nie uciekając od nawiązań do realnych wydarzeń" - opisywał nominujący tę grę Michał R. Wiśniewski.

***

PanGenerator

Warszawski kolektyw artystyczny tworzony przez Piotra Barszczewskiego, Krzysztofa Cybulskiego, Krzysztofa Golińskiego i Jakuba Koźniewskiego. Misję określa zwięźle hasło: beats, bits, atoms - uderzenia, bity, atomy. Czyli łączenie różnych światów: zmysłowego, analogowego i cyfrowego w jedną całość za pomocą kreatywnego wykorzystania najnowszych rozwiązań technicznych. PanGenerator działa z powodzeniem na polu sztuki nowych mediów, ale nie stroni od zleceń komercyjnych, a członkowie kolektywu pytani o ryzyko utraty tożsamości odpowiadają: "Dzięki temu, że się nie definiujemy, mamy możliwość działania w wielu miejscach naraz. Jesteśmy w uprzywilejowanej sytuacji. Ciężko nas zaszufladkować".

Nominujący panGeneratora podkreślali konsekwencję grupy w łączeniu "świata kodu i programu oraz świata sztuki współczesnej" czy "cyfrowości z materialnością". Doskonałym wyrazem tej umiejętności jest APPARATUM - "prawdziwie wysublimowana retrofuturystyczna fantazja, która nawiązuje do twórczości Studia Eksperymentalnego Polskiego Radia i muzycznych kompozycji Bogusława Schaeffera z lat 60. XX w.". Drugą pracą, za którą nasi jurorzy nominowali kolektyw, jest SPIRALALALA zaprezentowana jesienią 2018 r. w Filharmonii Szczecińskiej i zainspirowana charakterystycznymi kręconymi schodami w hallu głównym budynku. Połączenie (znowu) wyobraźni, twórczej inwencji i techniki umożliwiła przekształcenie statycznego fragmentu architektury w instrument służący do transformacji głosu.

Rozwiązania panGeneratora zobaczyć można na festiwalach muzycznych, w ramach ekspozycji sztuki współczesnej, w muzeach. "Miara pokoju. Quantum of Peace" przygotowana dla Muzeum Powstania Warszawskiego została nagrodzona prestiżowymi Cannes Lions w 2016 r. w kategorii Design. Z kolei Mikifon, interaktywna, audiowizualna, kinetyczna rzeźba w kształcie głowy Myszki Miki, powstał na zamówienie Disneya.

Świat cyfrowy, analogowy, zmysłowy dla wielu mieszkańców współczesności to ciągle odrębne rzeczywistości - kolektyw panGeneratora zszywa je w całość, wysyłając przy okazji jasny komunikat: stare podziały nie mają już sensu.

Krytycy nominujący

Marek Czerniak - Fundacja Indie Games Polska, Anna Desponds - podkast ODBIORNIK, Fundacja Pełne Zanurzenie, Marzena Falkowska - Altergranie, Mirosław Filiciak - Uniwersytet SWPS, Pixel, Maria B. Garda - University of Turku, Polskie Towarzystwo Badania Gier, Adam Mazur - blokmagazine.com, Uniwersytet Artystyczny w Poznaniu, Bartłomiej Nagórski - Gram.pl, Polygamia.pl, Paweł Schreiber - Uniwersytet Kazimierza Wielkiego, Pixel, Jerzy Z. Szeja - Polskie Towarzystwo Badania Gier, Uniwersytet Warszawski, Michał Radomił Wiśniewski - Pixel, Dwutygodnik.com,

Artyści zgłoszeni do nagrody

Artifex Mundi, Digital Cultures (organizatorzy konferencji), Dream Adoption Society (m.in. Krzysztof Garbaczewski, Marta Nawrot, Jagoda Wójtowicz), Identity Problem Group (Bogumił Misała, Jakub Lech, Piotr Choromański), Klocuch, Piotr i Viola Krajewscy (Wro Art Center), Zofia Krawiec, Jakub Marszałkowski (Game Industry Conference), Agata Nawrot (Holy Pangolin), Kajetan Obarski, Punch Punk Games, Adam Robaszyński-Janiec (The House of Fables), Andrzej Sapkowski, Jakub Szamałek (CD Projekt RED), Ignacy Trzewiczek (Portal)

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji