Artykuły

Erwin Schrott uwiódł słuchaczy swoim śpiewem

Występuje na najbardziej prestiżowych scenach operowych, a jego kreacje w dziełach Mozarta budzą zachwyt publiczności na całym świecie. W poniedziałkowy wieczór urugwajski bas/baryton Erwin Schrott wystąpił w Filharmonii Bałtyckiej w ramach kolejnej odsłony cyklu "Muzyka Czyni Cuda", kradnąc serca słuchaczy i wręcz uwodząc ich brawurowymi interpretacjami operowych arii i argentyńskich tang - pisze Ewa Palińska w portalu Trójmiasto.pl.

Muzyka Czyni Cuda to inicjatywa gdańskiego Stowarzyszenia Pomocy Dzieciom Chirurgicznie Chorym, które wspiera swoją działalnością Klinikę Chirurgii i Urologii Dzieci i Młodzieży Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego. Pomysłodawca cyklu - prof. Piotr Czauderna - postanowił sięgnąć do portfeli darczyńców poprzez muzykę najwyższych lotów, zapraszając do Gdańska gwiazdy scen operowych światowego formatu.

Dotychczas zebrano 150 tys. zł, które przeznaczono m.in. na zakup specjalnych głowic do USG, za pomocą których - po podłączeniu ich do smartfona bądź tabletu - można wykonać badanie ultrasonograficzne w dowolnym miejscu, nawet na sali operacyjnej czy przy łóżku pacjenta. Pieniądze ze sprzedaży biletów na poniedziałkowy koncert umożliwiły natomiast zakup sprzętu do wizualizacji żył. Dzięki niemu można szybko i bez zbędnego kłucia zlokalizować naczynia krwionośne nawet u małych dzieci.

Gwiazdą tegorocznej, piątej już edycji cyklu Muzyka Czyni Cuda, był urugwajski bas/baryton Erwin Schrott, uznawany za jednego z najlepszych współczesnych odtwórców głównych ról w operach Mozarta "Don Giovanni" i "Wesele Figara". Artyście, znanemu nie tylko ze swojego południowoamerykańskiego, gorącego temperamentu, ale też zaangażowania w działalność dobroczynną, na scenie towarzyszyli sopranistka Magdalena Chmielecka oraz Orkiestra Polskiej Filharmonii Bałtyckiej pod dyr. Lorenca Coladonato.

Pierwszą część koncertu wypełniły arie z oper Verdiego (I Vespri siciliani, Attila), Donizettiego (La fille du regiment, L'elisir d'amore) oraz "La ci darem la mano" i słynna aria katalogowa z opery Don Giovanni Wolfganga Amadeusza Mozarta. Erwin Schrott został niedawno zapytany przez jednego z fanów, w którą z ról we wspomnianej operze - Leporella czy Don Giovanniego (bo obie ma w swoim repertuarze) wciela się chętniej. Odpowiedział, że najchętniej grałby obie. W tym samym czasie! Podczas poniedziałkowego koncertu miał tego namiastkę, a publiczność mogła zobaczyć go zarówno w roli niepoprawnego uwodziciela, jak i jego gapowatego sługi. W obu wypadł fenomenalnie.

Erwin Schrott uwiódł słuchaczy od razu. Swoją grę rozpoczął wraz z pierwszym krokiem postawionym na scenie. Prywata? Na scenie nie ma na to miejsca, dlatego Schrott grał cały czas i w każdym możliwym kierunku - jednakową uwagę poświęcał słuchaczom siedzącym z lewej i prawej strony oraz tym siedzącym na wprost, znajdując w tym wszystkim czas na zapozowanie fotoreporterom czy puszczenie oka do kamery. A to wszystko zostało zgrabnie wplecione w brawurowe interpretacje arii i piosenek.

Czy da się od pierwszej do ostatniej chwili utrzymać kontakt wzrokowy z każdym z tysiąca słuchaczy? Erwin Schrott nie miał z tym najmniejszego problemu. Skupiał na sobie uwagę każdego, bo każdy miał świadomość tego, że artysta niespodziewanie może zrobić coś nietuzinkowego. Schrott wchodził w interakcję ze słuchaczami, flirtował z nimi, czarował, wciągnął do gry, którą zręcznie reżyserował.

W kręgach zainteresowań Erwina Schrotta znajduje się nie tylko opera, ale też muzyka rozrywkowa, szczególnie o południowoamerykańskim rodowodzie - i to właśnie ona zdominowała program części drugiej koncertu. Urugwajski baryton uwodził słuchaczy m.in. nastrojowym "Besame mucho" czy płomiennym "Rojotango", kończąc swój występ duetem z "Wesołej wdówki" Lehara, w którym partnerowała mu sopranistka Magdalena Chmielecka - wyraźnie onieśmielona otwartością scenicznego partnera, jednak zachwycająca techniczną i intonacyjną precyzją.

Erwin Schrott zachęcił słuchaczy do wspólnego śpiewania, a po koncercie to publiczność, za radą prowadzącego imprezę Jerzego Snakowskiego, odśpiewała urugwajskiemu artyście urodzinowe "Sto lat". Schrott wydawał się tym aktem sympatii bardzo wzruszony i z pewnością nie były to emocje udawane.

Zresztą potwierdził to chwilę później - powiedział mi, że tak ciepłego przyjęcia się nie spodziewał i choć zdarza mu się koncertować na najbardziej prestiżowych scenach koncertowych świata, serdeczne owacje, jakie zgotowała mu trójmiejska publiczność, na długo zapadną mu w pamięć.

W przerwie koncertu odbyła się aukcja, podczas której melomani mieli okazję wziąć udział w licytacji podarowanych przez sympatyków akcji przedmiotów. Zgodnie z tradycją muzyka uczyniła cuda, a pieniądze oferowane przez darczyńców zasiliły konto Stowarzyszenia Pomocy Dzieciom Chirurgicznie Chorym.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji