Najsłynniejszy oskarżony w literaturze. Pod lupą Papahemy
Pewnego dnia Józef K. zostaje oskarżony. Teatr Papahema bada, jak do tego doszło i stawia zaskakującą diagnozę: w "Procesie" Kafki Józef K. zmaga się nie z systemem, a z samym sobą, zaś jego wina jest urojona. Teatralne śledztwo to punkt wyjścia najnowszego spektaklu niezależnego teatru - "Proces. Rekonstrukcja". Premiera - w piątek (14 grudnia), o godz. 19, w Teatrze Dramatycznym, kolejne spektakle w weekend.
Papahema wywraca na nice dotychczasową ogólnie przyjętą wizję, iż słynny bohater Kafki jest ofiarą bezdusznego systemu, a proces przeciw niemu jest całkowicie bezpodstawny.
Urojona wina
- Według nas zawiłe korytarze w powieści tak naprawdę dzieją się w głowie głównego bohatera i symbolizują raczej wejście w głąb samego siebie. W naszej interpretacji Józef K. pozostaje w stanie urojonej winy, ale jego największą winą jest bierność. I w efekcie sam sobie robi to, co robi. A powinien wziąć życie za fraki, powinien o nie sam zawalczyć. W każdej chwili mógł przerwać proces, odwrócić się do tytuł i odejść - tłumaczy teatralną interpretację Mateusz Trzmiel, aktor, współtwórca Papahemy.
Spektakl w reż. Tomasza Kaczorowskiego ma być rodzajem rekonstrukcji wydarzeń - aktorzy sprawdzają jak to możliwe, że zwykły obywatel pewnego dnia zostaje postawiony w stan oskarżenia. I rozpisują jego historię na kilka różnych perspektyw: męskich i kobiecych. O Józefie mówią jego gospodyni, kochanka, malarz, mecenas.
- W powieście nikt o nim nic nie mówi, my jednak próbujemy to wyłuskać. Staramy się w niknąć w jego myśli z różnych perspektyw. Doprowadzamy do konfrontacji z tymi postaciami. Żadna z nich nie traktuje go poważnie, sposób, w jaki o nim opowiadają, to rodzaj zeznania - mówi Trzmiel.
Przestrzeń rekonstrukcji
Przestrzeń, w której Teatr Papahema doprowadza do rekonstrukcji, jest nieduża i ciasna (mała scena Teatru Dramatycznego). Na podłodze czarny trawiasty dywan i kołdry. Z jednej strony - kamera, z drugiej - bezpośredni rzut nagrywanych obrazów na ścianę.
- Staraliśmy się stworzyć przestrzeń mroczną. Część scen rzeczywiście może się kojarzyć z miejscem zbrodni, i na swój sposób rzeczywiście znajdujemy się w przestrzeni rekonstrukcji. Dlatego multimedia to zabieg świadomy, kamera tworzy klimat opresyjności. Balansujemy jednocześnie między przestrzenią osadzoną w realiach kafkowskich a przestrzenią dystansu - mówi Mateusz Trzmiel.
O rekonstrukcyjnym tropie, jakiego twórcy używają w spektaklu, mówi już sam plakat do spektaklu: uciekająca postać złożona jest z kilku części. I takich też "kawałków" - czarnych części rozczłonkowanego manekina/lalki używają też w trakcie spektaklu aktorzy. Jak zapowiadają - każda ze scen operuje inną konwencją - są tu lalki, teatr oniryczny, warsztatowy, teatr absurdu.
Szukanie winy
- Powieść Kafki kryje w sobie tajemnicę. Myśli przenikają się w niedokończonych rozdziałach, w intuicyjnych składach kolejnych wydawców, w przekładach. Niezmiennie jednak kwestia winy Józefa K. pozostaje zagadką. Tworząc nasz spektakl chcielibyśmy podkreślić nielinearność fabuły powieści, dlatego kładziemy nacisk na poszukiwanie winy, którą bohater przypłacił życiem - mówi aktorka Helena Radzikowska.
Spektakl zostanie zaprezentowany w Teatrze Dramatycznym w ramach Sceny PracOFFnia Teatru Dramatycznego. Towarzyszy mu projekt edukacyjny skierowany do nauczycieli języka polskiego oraz wiedzy o kulturze i uczniów liceów.
***
Twórcy:
Reżyseria: Tomasz Kaczorowski
Scenografia - Agnieszka Wielewska
Muzyka - Natasza Topor
Ruch sceniczny - Anna Sawicka-Hodun
Reżyser światła - Maciej Iwańczyk.
Grają: Paulina Moś, Helena Radzikowska, Paweł Rutkowski, Mateusz Trzmiel oraz gościnnie Łukasz Borkowski.
Najbliższe spektakle: 14 grudnia, godz. 19 (premiera), 15 i 16 grudnia, godz. 20 oraz w lutym 2019 roku (2-3 lutego, 5-8 lutego)
**
Teatr Papahema
Papahema to niezależna grupa wywodząca się z absolwentów białostockiej Akademii Teatralnej. Gra brawurowo, ma pomysł na siebie i swój repertuar, a każdy kolejny spektakl to niespodzianka. Aktorzy konsekwentnie sięgają po sztuki już, nieco niesłusznie, zapomniane: wyciągnęli m.in. z lamusa "Moliera z urojenia" według Bułhakowa, pokazali adaptację sztuki "Ich czworo" Gabrieli Zapolskiej, dramat czołowego przedstawiciela teatru absurdu Eugene Ionesco "Macbett" z 1972 roku, a w końcu - "Poskromienie złośnicy" Szekspira, w której tytułową bohaterkę roztroili.
I podbijali serca publiczności, gdziekolwiek się pojawiali. Za ten akurat spektakl otrzymali nagrodę widzów i redakcji festiwalowej na Festiwalu Szekspirowskim w Gdańsku. Jak dotąd zrealizowali 9 spektakli, w tym kilka nagrodzonych na polskich festiwalach.
W ubiegłym roku aktorzy Papahemy zostali laureatami akcji "Gazety Wyborczej" "Przystanek Młodzi" doceniającej kreatywnych twórców.