Artykuły

Filozofia na wesoło

"Kandyd" Leonarda Bernsteina w reż. Anny Wieczur-Bluszcz w Operze Bałtyckiej w Gdańsku. Pisze Aleksandra Andrearczyk w Gazecie Wyborczej - Trójmiasto.

Pomimo głębokiego przesłania przedstawienie zachowuje lekką i bezpretensjonalną narrację. To przede wszystkim zasługa muzyki i zabawnego libretta, opartego na dowcipnych piosenkach, śpiewanych w języku angielskim.

Opera Bałtycka postanowiła wystawić "Kandyda" Leonarda Bernsteina. Ni to musical, ni to operetka - tak w skrócie można podsumować to nietypowe dzieło powstałe w latach 50. XX wieku. Sam Bernstein określił je mianem operetki komicznej, lecz fakt, że jego pierwotnym przeznaczeniem była scena na Broadwayu, wskazuje na wpływy estetyki musicalowej i rewiowej.

Widać to w gdańskiej realizacji przedstawienia. Wokaliści nie tylko śpiewają, ale i recytują swoje kwestie, ważną rolę w spektaklu odgrywają sceny taneczne, zaś bernsteinowskiej muzyce daleko do konserwatywnego stylu operowego - to jedyne w swoim rodzaju połączenie orkiestrowej klasyki, jazzu i rozrywki. Całość ma charakter farsowo-komiczny, suto zaprawiony ciętym dowcipem i ironią.

Satyrycznie o optymizmie

Widzowie śledzą losy Kandyda, młodego i naiwnego prostaczka, który wychowuje się na zamku bogatego barona, gdzie wiedzie dostatnie życie, pobierając nauki u filozofa Panglossa. Kiedy baron dowiaduje się o flircie Kandyda ze swoją córką, Kunegundą, chłopak zostaje wygnany z tego raju. Od tej pory rozpoczyna się jego tułaczka po świecie, pełna nieprawdopodobnych przygód i niebezpieczeństw. Bohater nieomal bez przerwy doświadcza rozmaitych nieszczęść i katastrof, zachowując przy tym niezmiennie optymistyczną postawę. Wierny naukom swego mistrza, Panglossa, uparcie powtarza, że na świecie "wszystko jest dobrze".

Inspiracją dla Bernsteina okazał się "Kandyd" Woltera - XVIII-wieczna powiastka satyryczna stanowiąca odpowiedź na modną w czasach oświecenia "filozofię optymizmu" zakładającą, że żyjemy na "najlepszym z możliwych światów". W tym groteskowym utworze Wolter wyśmiewał nieracjonalny optymizm zaprzeczający istnieniu cierpienia i zła. Postać Kandyda, naiwnie prostodusznego i ślepo ufającego w boski ład, miała być satyrą na optymistyczne poglądy filozofów, do których zaliczał się sam Jean Jacques Rousseau.

Pomimo głębokiego przesłania przedstawienie zachowuje lekką i bezpretensjonalną narrację. To przede wszystkim zasługa muzyki i zabawnego libretta, opartego na dowcipnych piosenkach, śpiewanych w języku angielskim. Choć rzecz dzieje się w XVIII wieku, wykorzystane w spektaklu teksty nawiązują do uniwersalnych problemów - mówią o miłości albo cierpieniu - i podane zostały w przystępnej dla współczesnego widza, żartobliwej formie.

Wierna inscenizacja

Bardzo satysfakcjonująca okazuje się wokalna i taneczna strona spektaklu. Aleksander Kunach w roli Kandyda wypada przekonująco zarówno jako wokalista, jak i jako aktor. To samo można powiedzieć o odgrywającej rolę Kunegundy Joannie Moskowicz. Oboje są w swoich kreacjach aktorskich tyleż wiarygodni, co zabawni. Ciekawie pod względem wokalnym prezentują się również bohaterowie drugoplanowi. W pamięć zapada zwłaszcza piękny bas-baryton Artura Jandy kreującego w spektaklu kilka ról (Pangloss, Marcin, Kokombo), a także mezzosopran Joanny Krasuskiej-Motulewicz jako Staruszki.

Akcję komentuje Wolter (Przemysław Bluszcz), który przechadza się koło sceny i wyjaśnia niektóre zdarzenia i wątki. Wprowadzenie tej postaci przynosi wiele korzyści i pozwala widzom nadążyć za skomplikowaną fabułą, którą autor "Kandyda" naszpikował nieprawdopodobnymi zwrotami akcji i dziesiątkami postaci. Łatwo byłoby się w tym wszystkim pogubić, gdyby nie spokojny głos Przemysława Bluszcza opowiadającego nam o losach Kandyda tak, jak gdyby to była baśń czytana dzieciom na dobranoc.

Orkiestra pod dyrekcją José Marii Florencio gra z werwą, jak przystało na jazzowo-swingującą muzykę Bernsteina, zaś balet Opery Bałtyckiej pokazuje się od swojej najlepszej strony w choreografii Leszka Bzdyla, znanego z Teatru Dada von Bzdülöw. Tancerze występują na scenie grupowo, oddając ruchem ciała poszczególne wydarzenia, miejsca, a nawet emocje bohaterów i z wdziękiem prezentując zwiewne kostiumy w pastelowych barwach, zaprojektowane przez Ewę Gdowiok.

Ten ciągły i bogaty ruch sceniczny to niewątpliwie jeden z najlepszych pomysłów zaproponowanych przez reżyserkę Annę Wieczur-Bluszcz. Jej spektaklu nie można nazwać nużącym, jednak chwilami brakuje w nim rozwiązań reżyserskich, które mogłyby wzbogacić fabułę. Oglądając "Kandyda", ma się czasami wrażenie, że reżyseria jest tu właściwie przezroczysta, a przedstawienie broni się samo, głównie dzięki świetnej muzyce i tekstom piosenek. Być może taki był właśnie zamiar twórczyni spektaklu. Anna Wieczur-Bluszcz niewiele od siebie dodała do bernsteinowskiej wizji "Kandyda", ale i niczego w niej nie zepsuła, co ostatecznie można jej policzyć na plus.

Z humorem i dystansem

"Kandyd" nie jest przedstawieniem subtelnym, bo nie ma taki być. Farsowy, chwilami niewybredny dowcip zaczerpnięty został wprost z oryginału Woltera, zaś nieprawdopodobna, udziwniona fabuła potęguje wrażenie groteski. Filozoficzną ideę optymizmu przedstawiono tu w karykaturalnej formie, zaś rysy poszczególnych postaci zostały zniekształcone jak w krzywym zwierciadle. Dzięki takiemu ironicznemu spojrzeniu bohaterowie stają się jeszcze bardziej zabawni i zapadający w pamięć.

Operetka rządzi się swoimi prawami i powinni o tym pamiętać przede wszystkim ci melomani, którzy przyzwyczaili się oglądać w Operze Bałtyckiej widowiska poważne i wzniosłe. "Kandyd" zdecydowanie do takich nie należy. Każdy, kto wybiera się na spektakl, powinien zaopatrzyć się przedtem w dużą dozę humoru i dystansu do świata. Pamiętajmy też, że wolterowski rubaszny dowcip niekoniecznie nadaje się dla młodszych widzów.

Kolejne spektakle: PIĄTEK, 4 stycznia, godz. 19, SOBOTA, 5 stycznia, godz. 18, NIEDZIELA, 6 stycznia, godz. 17, Gdańsk, Opera Bałtycka, bilety: 55-95 zł

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji