Artykuły

Uwięziony w "Halce"

Uznano go mimo jego woli za wieszcza, ale nie doceniano jego muzyki. Tak jest do dziś - to spadek kilku epok. Czy Rok Moniuszki daje szansę na zmianę tego wizerunku? - pyta Dorota Szwarcman w Polityce.

W maju 2019 r. minie 200. rocznica urodzin Stanisława Moniuszki, jednego z najbardziej polskich kompozytorów. Ale, i tu pierwszy paradoks, przyznają się do niego również Białorusini, a na upartego mogliby też Węgrzy i Ormianie, bo właśnie z węgiersko-ormiańskiej rodziny wywodziła się jego matka. Bez wątpienia jednak Moniuszkowie czuli się Polakami.

Dworek w Ubielu koło Mińska, gdzie urodził się Stanisław, od dawna nie istnieje. Są za to ruiny pobliskiego pałacu w Śmiłowiczach, który przez pewien czas należał do rodziny Moniuszków i stał się ponoć inspiracją do "Strasznego dworu" - tam właśnie na wieży był kurant, który trafił z czasem do słynnej arii Stefana. W samym Mińsku młody Stanisław spędził 20 lat. Pierwsze muzyczne kroki stawiał pod okiem matki; gdy miał 8 lat, rodzina przeniosła się do Warszawy, by dać mu właściwe wykształcenie, ale na dłuższy pobyt nie wystarczyło pieniędzy i trzeba było wrócić do Mińska. Na domu, gdzie mieszkali, jest dziś tablica z informacją, a dwa lata temu przed ratuszem odsłonięto pomnik Moniuszki siedzącego na ławce ze swym późniejszym współpracownikiem Wincentym Duninem-Marcinkiewiczem, poetą wywodzącym się z białoruskiej drobnej szlachty. Libretta kilku ich wspólnych dzieł scenicznych - operetek "Żółta szlafmyca", "Woda cudowna", "Walka muzyków" i "Pobór rekruta" - są po polsku. Ale kolejna, "Sielanka", wystawiona w mińskim teatrze w 1852 r., zawierała także białoruskie przysłowia i tańce.

Wilno też może się przyznawać do Moniuszki. Przyjechał tu po trzyletnich studiach w Berlinie u Carla Friedricha Rungenhagena (gdzie zdobył solidne podstawy warsztatowe), tu się ożenił i mieszkał kolejnych 17 lat. Komponował, dyrygował, grał na organach. Tu właśnie, w 1848 r., odbyło się pierwsze koncertowe wykonanie "Halki", a sześć lat później - sceniczne. Moniuszko napisał dwie kantaty nawiązujące do litewskich mitów (opracowanych przez Józefa Ignacego Kraszewskiego) - "Milda" i "Nijoła". Popiersie kompozytora stoi przed kościołem św. Katarzyny.

Wieczny prowincjusz

Był dobrym muzykiem, ale skromnym człowiekiem, nie zrobił więc szybko kariery. Za pierwszym przyjazdem do Warszawy (nie licząc wspomnianego pobytu w dzieciństwie) w 1846 r. przedstawił operetkę "Loteria", bez powodzenia. Pobyt jednak okazał się owocny dzięki kontaktowi z Włodzimierzem Wolskim, późniejszym librecistą "Halki". Opera powstała szybko, a kompozytor zaczął czynić starania o wystawienie jej w Warszawie. Nie udało się. Dopiero w 1858 r., po rozszerzeniu dzieła do czterech aktów i istotnych zmianach (Jontek był początkowo partią barytonową), nastąpiła wreszcie premiera warszawska i wielki sukces, w którego konsekwencji Moniuszko przeprowadził się tam z rodziną i objął stanowisko dyrektora (dyrygenta) opery polskiej. Wspierała go słynna muza Norwida Maria Kalergis; to dzięki niej odbyła się owa premiera, ona też wsparła później jego wizytę w Paryżu, gdzie jednak furory nie zrobił.

Z Petersburgiem było z początku równie trudno: w 1842 r. ubiegał się tam bezskutecznie o posadę. Za to udało mu się wydać tam "Śpiewnik domowy". Kilka lat później, z żoną i przyjacielem z Wilna, włoskim barytonem Achillesem Bonoldim (pierwszym Jontkiem i autorem włoskiego tłumaczenia libretta "Halki"), zamieszkali tam na kilka miesięcy. Pobyt zaowocował paroma koncertami i przyjaznymi kontaktami z miejscowymi muzykami. Moniuszko odwiedził Petersburg jeszcze parę razy, miał tam koncerty kompozytorskie.

Ogólnie na Wschodzie było mu łatwiej coś wskórać niż na Zachodzie: za jego życia "Halkę" wystawiono w Pradze, Moskwie i Petersburgu, nie wzbudziła jednak wielkiego entuzjazmu, zwłaszcza że odbyło się to z dużym opóźnieniem, gdy słuchano już całkiem innej muzyki. Cóż, rację miał krytyk Aleksander Sierow, który jeszcze w 1856 r., czyli dwa lata przed warszawskim sukcesem Moniuszki, w artykule pozytywnie oceniającym "Śpiewniki domowe" napisał: "co się dzieje w sztuce w świecie prowincjonalnym, niekiedy w ogóle do stolic nie dochodzi i niemal ginie w zapomnieniu".

Zakładnik polskości

Legenda, którą obrosła po warszawskiej premierze "Halka", a którą ugruntował "Straszny dwór", mówiąc językiem Gombrowicza, upupiła twórcę. Ten o roli wieszcza nie myślał. Chciał tylko tworzyć muzykę, która będzie się podobać. Temat polski też miał temu służyć. Jednak w tych czasach mity były Polakom niezbędne do przetrwania.

"Uwieszczenie" Moniuszki sprawiło, że źle widziano jego odejścia od narodowego tematu. "Hrabina", "Flis" - w porządku, ale czemu jakiś "Paria"? Rzecz była opowieścią o hinduskim wodzu, który zostaje zabity przez arcykapłana, ponieważ okazuje się pariasem. Moniuszko próbował tu zastosować zdobycze muzyczne Richarda Wagnera ("Ale to jest muzyk, ten Wagner, niech go kule biją" - pisał po usłyszeniu uwertury do "Tannhäusera"), ale w Warszawie tego nie doceniono (przewidywał to zresztą: "Gdyby u nas ktoś napisał coś podobnego, toby go raczej wyśmiano za pomysły harmoniczne, tak nowe i świeże, nam obce, za potęgę brzmienia"). Kiedy wrócił do uprawianego wcześniej gatunku operetki i napisał "Beatę", były pretensje, że rozmienia się na drobne. Nie zdążył się "poprawić", bo zaraz potem zmarł.

Po odzyskaniu niepodległości doceniano jego zasługi, ale pogardzano warsztatem kompozytorskim, uznając go za wtórny i zachowawczy, jakby nie minęło kilkadziesiąt lat. Właśnie w okresie międzywojennym, a później w czasach socrealizmu przerabiano jego dzieła, rozpisując mu instrumentację na orkiestry dwa razy większe niż ta, którą dysponował w Warszawie. Przerabiali go Grzegorz Fitelberg, Kazimierz Sikorski, Stanisław Wiechowicz czy Kazimierz Wiłkomirski.

W PRL mit Moniuszki wieszcza miał się jak najlepiej, ale tym razem w dziedzinie społecznej. Ten mit zresztą też powstał wcześniej: już pierwszy biograf Moniuszki Aleksander Walicki pisał, że "Halka" powstała w reakcji na rabację galicyjską z 1846 r. Tej hipotezy, lansowanej po wojnie przez Witolda Rudzińskiego, nie da się obronić: poemat Wolskiego, w pierwszej wersji nawet bardziej jeszcze drastyczny, powstał dwa lata wcześniej. Choć kwestie społeczne rzeczywiście musiały być kompozytorowi bliskie, zważywszy też późniejszy wybór tematu "Parii", ale mogło to wynikać z tradycji rodzinnej: jego stryj Dominik na początku XIX w. zasłynął eksperymentem uwłaszczenia swoich poddanych i wprowadzenia dla ich dzieci obowiązku szkolnego (pomysł został niezbyt dobrze przyjęty przez otoczenie, w tym jego brata, a ojca kompozytora).

Moniuszko na nowo?

Rok Moniuszkowski dopiero się rozpoczyna, ale przygotowania trwają już od paru lat. "Halka" i "Straszny dwór" są zresztą stale w kraju grywane. Tu teatry operowe podejmują się dyskusyjnych inicjatyw; jedna z nich to zatrudnianie do reżyserii gwiazd aktorskich. Krystyna Janda zajmie się Moniuszką drugi raz: po zachowawczej inscenizacji "Strasznego dworu" w łódzkim Teatrze Wielkim Opera Bałtycka powierzy jej w maju "Hrabinę". Natomiast Grażynę Szapołowską Opera Wrocławska zaprosiła do wyreżyserowania "Halki", mimo że aktorka znała wcześniej to dzieło, jak powiedziała, tylko z internetu. Szczury (w tych rolach balet Opery Wrocławskiej) i żywy pies na scenie w jej spektaklu to i tak nic w porównaniu z tym, co zrobił z "Halką" w poznańskim Teatrze Wielkim Paweł Passini, który zmienił pół obsady w zwierzęta. Często przerabia się finał - Halka już nawet kiedyś podpalała kościół, w którym brał ślub jej ukochany, a u Szapołowskiej rodzi na scenie.

Nie to jednak jest największym problemem, tylko fakt, że dzieła te nadal grane są w wersji zniekształconej. Polskie Wydawnictwo Muzyczne zaczęło wreszcie wydawanie dzieł wszystkich w kształcie autorskim. Autentyku trzymają się realizatorzy, przypominający Moniuszkowe operetki na kolejnych festiwalach w Kudowie-Zdroju. Wystawiono tam już dwie: "Nowy Don Kiszot" według Fredry oraz "Karmaniol albo Francuzi lubią żartować"; trzecią, "Szwajcarską chatkę" napisaną po niemiecku na studiach w Berlinie, pokazano w Warszawskiej Operze Kameralnej. Muzykolog Grzegorz Zieziula odkrył ją w bibliotece Warszawskiego Towarzystwa Muzycznego, gdzie znajduje się spuścizna muzyczna Moniuszki, w dużym stopniu zapomniana. Stamtąd właśnie realizatorzy - reżyser Roberto Skolmowski i dyrygent Stanisław Rybarczyk przy pomocy Zieziuli - brali owe dzieła; instrumentacji "Chatki", która zachowała się w wyciągu fortepianowym, dokonał Maciej Prochaska. Bibelocikom tym jest bliżej do oper Rossiniego niż do dzieł narodowych. I to też przecież Moniuszko. Mało znana jest jego muzyka instrumentalna i kantaty (grywane są głównie "Widma" do "Dziadów" Mickiewicza).

Wersję oryginalną "Halki" wykonał i nagrał Fabio Biondi z solistami i swoim zespołem Europa Galante na ostatnim festiwalu Chopin i Jego Europa - po raz pierwszy po włosku i na instrumentach z epoki. Korzystał z faksymilowego wydania pierwodruku opery i z tłumaczenia Bonoldiego. "Stanisław Moniuszko to bardzo, bardzo dobry kompozytor" - oznajmił po polsku oklaskującej go warszawskiej publiczności.

Marc Minkowski, który siedem lat temu poprowadził premierę "Halki" w Operze Narodowej, choć też uważa ją za "absolutnie uroczą" i ma do niej sentyment związany ze swoją historią rodzinną (Minkowscy mieszkali niegdyś w kamienicy przy ul. Niecałej, dwa kroki od Teatru Wielkiego, i byli jego bywalcami), mówi nieco inaczej: "Moniuszko nie był wybitnym kompozytorem, żaden z niego Bach czy Mozart. Ale z pewnością jego nazwisko zapisało się na stałe w historii muzyki".

Ciekawsza jednak jest jego relacja z prób: "Zauważyłem, że wśród muzyków jest niechęć, nawet lekkie zdegustowanie tą partyturą. Nie mogli pojąć, po co ja się tym zajmuję, po co w ogóle po to sięgam, ale szybko się połapałem, że Halka jest dla nich ważna i bardzo bliska. To jakaś dziwna mieszanka miłości i nienawiści".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji