Artykuły

Wszyscy stanowimy jedno

Fedoryszyn jest teatralnym fenomenem i patrzę na niego przy każdym spotkaniu z ogromnym podziwem i szacunkiem. Takiego Teatru w Polsce nie ma. O wyraźnie wyklarowanej linii repertuarowej i stylistycznej, inscenizacyjnej, ze wspaniałymi aktorami przechodzącymi perfekcyjnie od psychologicznej interpretacji dialogowej sztuki na deskach sceny swojego Teatru, do tworzenia wizji obrazowych, plastyki w przestrzeni, używania szczudeł i wszelkich akcesoriów widowiska ulicznego - o twórcy lwowskiego Teatru Woskresinnia pisze reżyser Andrzej Maria Marczewski w Nieznanym Świecie.

Jarosław Fedoryszyn - absolwent reżyserii Instytutu Teatralnego w Charkowie i moskiewskiego GITES, stworzył swój Zespół - Teatr "Woskresinnia" we Lwowie w 1990 roku, w wyniku skrzyknięcia się młodych aktorów z różnych miast Ukrainy, którym nie wystarczał państwowy, lekko akademicki, istniejący na Ukrainie Teatr, i którzy pod wodzą doświadczonego już Twórcy postanowili stworzyć własną scenę.

Teatr "Woskresinnia" bardzo szybko podbił serca lwowskiej publiczności prezentując światową dramaturgię, która nie miała szansy zagościć na scenach oficjalnych. Krok po kroku, wypracowywano własną, charakterystyczną formułę sceniczną, łączącą tradycyjne psychologiczne aktorstwo z nowatorską formą plastyczną.

Pracują razem od 28 lat, ale dla Jarka Fedoryszyna każda premiera jest poszukiwaniem od zera, najwłaściwszych środków wyrazowych, i budowaniem formuły Teatru, bliskiego sercu i wyrażającego niepokój czasów w jakich przyszło Mu żyć i tworzyć.

Teatr "Woskresinnia" w ciągu swojego prawie trzydziestoletniego istnienia, prezentował swoje spektakle w Polsce na międzynarodowych Festiwalach we Wrocławiu, Krakowie, Legnicy, Lublinie, Łodzi, Częstochowie, Gdańsku, Szczecinie, Kaliszu, Rzeszowie, Warszawie. Odwiedzili też w międzyczasie Festiwale w Edynburgu, Nowym Sadzie, Ljubljanie, Mariborze, Kairze. Zdobyli mnóstwo nagród, ponieważ ich spektakle mają własny charakter, są efektowne, ale nie efekciarskie, i prezentują wysoki kunszt sztuki aktorskiej.

Aktorzy śpiewają w wielogłosie, kiedy trzeba chodzą na wysokich szczudłach, a przy tym znakomicie interpretują trudną literaturę z najwyższej półki. Grali już "Trzy siostry", "Wiśniowy sad" i "Mewę" Czechowa, "Drogę do Damaszku" Strindberga, "Gigantów z Gór" Pirandella, "Hioba" Wojtyły, "Zwiastowanie" Claudela. Daj Boże normalnemu teatrowi dramatycznemu taki repertuar.

W czasie kolejnej wizyty w Polsce z "Hiobem" Karola Wojtyły, Fedoryszyn na pytanie o ideę swojego teatru odpowiedział: "W naszym teatrze staramy się poruszać sprawy ponadczasowe - uczciwości, miłości, sensu życia. O tym również mówi sztuka Wojtyły. I to zdaje się ogromnie interesować zwłaszcza ludzi młodych, którzy szukają swego miejsca we współczesnym świecie. Z tym, że nasz teatr nie udziela odpowiedzi, a tylko stawia pytania, chcąc sprawić, by o nie postarali się widzowie. Z Rzeszowa jedziemy z "Hiobem" do Krakowa, stamtąd wracamy do Lwowa, skąd wyjeżdżamy do Moskwy i Tomska na Syberii.

Teatr Woskresinnia jest prawie stale w podróży mimo, że ma we Lwowie własną salę i gra na swojej scenie bardzo bogaty, wymienny repertuar. Żeby zmierzyć się z fenomenem tego Teatru i jego niezwykłego twórcy trzeba zatrzymać się w codziennym biegu i znaleźć chwilę na własne przemyślenia i określenie swojego miejsca i roli w życiu. Nie każdy ma na to ochotę, ale ten kto sobie odpuszcza taki teatr dużo traci. Coraz mniej teatrów na świecie stawia swoim widzom podstawowe pytania, a jeszcze mniej oczekuje na budzące się w widzach odpowiedzi. Najłatwiej przeżyć swoje życie nie zagłębiając się w meandry myśli, które pozwalają nam poczuć się współtwórcami świata pozornie wymykającego się z naszych rąk. Ci, którzy wybierają jedynie sztukę lekką, łatwą i przyjemną zubożają znacznie swoje życie nie oczekując od niego żadnych zaskoczeń. A Sztuka traktowana serio pozwala nam dotknąć wymiarów świadomości nieosiągalnych w normalnym trybie ustawionym na życie z dnia na dzień, po jakiejś tam prostej.

Teatr Fedoryszyna burzy tę iluzję prostego, ludzkiego funkcjonowania. Zaskakuje każdą swoją nową premierą. Mogę to uczciwie powiedzieć i napisać, dając swoje świadectwo, bo wiele teatrów na świecie, i w kraju widziałem, wiele też sam tworzyłem w ciągu pięćdziesięciu lat życia z teatrem i w teatrze. Fedoryszyn jest teatralnym fenomenem i patrzę na niego przy każdym spotkaniu z ogromnym podziwem i szacunkiem. Takiego Teatru w Polsce nie ma. O wyraźnie wyklarowanej linii repertuarowej i stylistycznej- inscenizacyjnej, ze wspaniałymi aktorami przechodzącymi perfekcyjnie od psychologicznej interpretacji dialogowej sztuki na deskach sceny swojego Teatru, do tworzenia wizji obrazowych, plastyki w przestrzeni, używania szczudeł i wszelkich akcesoriów widowiska ulicznego.

A to są dwa światy, dwa teatry jak kiedyś określił to nasz nieodżałowany, zapoznany, wybitny dramaturg Jerzy Szaniawski, operujące dwoma technikami działania, interpretowania, przekazywania emocji, odwoływania się do obecności widza. W koncepcji Szaniawskiego istniał - teatr realistyczny, konkretny, mocno związany z ziemią, odwołujący się do rzeczywistości jako takiej, i - teatr wizyjny, oniryczny, duchowy, utkany z mgły emocji, niedopowiedzeń, przeczuć, można powiedzieć pulsujący od serca do serca. Serce Teatru znajdowało bezpośrednią więź z sercem Widza.

Okazuje się więc, że to nasz Szaniawski był prekursorem zarówno mojego Teatru Energii, Ducha i Miłości, jak i formuły Woskresinnia. To przecież niezwykłe, niecodzienne doświadczenie uczestnictwa w czymś, co jest jednorazowe, niepowtarzalne, stwórcze i partnerskie. Partnerami jesteśmy my. To nasza wrażliwość i nasze emocje budują w nas nowy świat odkryć i ledwie przeczuwalnych możliwości.

Nowe Wzorce Sztuki

Sensem Sztuki jest: wspieranie Człowieka w rozwoju, pomaganie mu w zachowaniu równowagi psychicznej i fizycznej, wyrażanie jego tęsknoty do życia sensownego, pozytywnego, radosnego, rozwijanie jego wrażliwości, otwieranie na nowe przestrzenie i możliwości, odkrywanie w nim talentów o których często nic nie wie.

Nowe Wzorce Sztuki, tworzą Ci wszyscy, którzy Myślą i Czują więcej niż inni, Artyści mierzący się z Filozofią, Sensem i Porządkiem Świata, wykorzystujący jako tworzywo różne wymiary Energii i Ducha. Wymiarem uniwersalnym XXI wieku jest Miłość, współuczestnictwo nas wszystkich w twórczym procesie. Wszelkie działania artystyczne badające ten proces należą do Nowych Wzorców Sztuki.

Jarosław tworzy, bada tworzywo, rozwija w nas poczucie współuczestnictwa w kreowaniu Sztuki. A przy tym mierzy się, przy okazji każdej premiery, z odwieczną Filozofią, Sensem i Porządkiem Świata docierając ze swoimi przemyśleniami jak świat długi i szeroki. Myśl - Obraz - Ruch - Przestrzeń mistrzowsko wykorzystane pozwalają każdemu widzowi na odwołanie się do jego własnych przemyśleń, do twórczego potraktowania własnego życia, a więc na dalsze budowanie go w sposób świadomy, mądry, wrażliwy, emocjonalny. Gdzieś na tym styku Dusza spotyka się z Rozumem a Przeczucia z analitycznym Myśleniem. Czy to jest jeszcze Teatr czy już ITEATR odwołujący się do przemyśleń polskiego wizjonera, praktyka i teoretyka teatru Iwo Galla, który w Wilnie w latach 1929-1931 tak określał swoje poszukiwania:

"Nie chcąc po prostu nazywać tego teatru teatrem nowoczesnym, ani teatrem przyszłości, ani żadnym tego rodzaju określeniem - mając w myślach o b e c n y teatr i teatr, o k t ó r y m w t e j c h w i l i m o w a, rozdzieliłem te słowa, teatr i teatr, umieszczając po pierwszym słowie kropkę, zaś spójnik "i" włączyłem do powtórzonego wyrazu "teatr"; zwykły i niewinny sposób powstania nazwy - ITEATR - odróżniającej się dzięki temu od szeregu innych nazw teatru. (...)

Ale przede wszystkim któż to są ci ludzie, aktorowie tego ITEATRU? Są to ludzie posiadający szczery i młody entuzjazm dla pracy, tak jak i wielkie przywiązanie do wszystkiego, co jest sztuką, lecz nie do jej reguł i form już gotowych.

Są to artyści, których wolą, tęsknotą i celem jest zdobycie nieograniczonej swobody w rozmaitości i śmiałości wyrazu teatru, tak jak i świadome dążenie do twórczego zespołu, zdającego sobie jasno sprawę z tego, iż konieczny jest ten teatr, który pobudzi twórczość poety, jak niegdyś epokowe teatry - grecki, hiszpański i szekspirowski, dzięki którym, jak i dla których, urodziła się ta wieczysta, nieśmiertelna Sztuka dramatyczna." Tyle i aż tyle Iwo Gall.

Myślę, że Jarosław Fedoryszyn - wizjoner Teatru przenikających się epok XX i XXI wieku mógłby się podpisać pod manifestem prawie sprzed stu lat swojego poprzednika. Wspominam w tym miejscu Iwo Galla, bo ważne jest uprzytomnienie sobie skąd idziemy i dokąd zmierzamy. W Sztuce i nie tylko w Sztuce. Ważne też jest uprzytomnienie sobie, że nikt z nas nie jest samotną wyspą na oceanie świata tylko, że my wszyscy stanowimy jedno. Choć artystom skupionym na własnym "ja" bardzo trudno to uznać. To, co tworzymy należy do wszystkich, bo taka jest istota wszelkiej twórczości. Kiedy już się z tym oswoimy, wiele spraw nabierze innego wyrazu. Teatr Zmartwychwstania może mieć różne konotacje kiedy próbujemy przeniknąć treść związaną z samą nazwą, ale warto sięgnąć w ich głębię. Mierzył się z tą ideą również nasz wielki, niedoceniany za życia "piąty wieszcz" Stanisław Wyspiański, marzący bezskutecznie : "Teatr mój widzę ogromny, wielkie powietrzne przestrzenie, ludzie je pełnią i cienie, ja jestem grze ich przytomny. (...) Ja słucham, słucham i patrzę - poznaję - znane mi twarze, ich nie ma - myślę i marzę, widzę ich w duszy teatrze!". Do niedawna można by parafrazować tę refleksję stwierdzeniem "My wszyscy z niego". A dziś? Kto jest z kogo?, lub bardziej kto jest przeciw komu? Trzeba jednak wracać do źródeł, żeby zachować liczącą się treść dla następnych pokoleń, które przecież mogą już nie rozumieć słowa "Treść" i tego co w nim ukryte. Dlatego Jarosławie Wielki chapeau bas! Tworzysz z wielkim wyczuciem w naszej "trudnej" epoce dzieła, które wyznaczają drogę, czyli należą do Nowych Wzorców Sztuki.

***

Rozmowa Andrzeja Marii Marczewskiego z Jarosławem Fedoryszynem.

AMM: Czym dla Ciebie Jarku jest Przestrzeń sceniczna?

JF: To jeden z najważniejszych elementów spektaklu. Od najdawniejszych czasów zaczynając, kiedy to teatr funkcjonował jako pewien rytuał, zawsze najpierw wyznaczano obszar przestrzenny, gdzie miał się spełnić.

AMM: Myślisz o takim miejscu modlitewnym przy dawnej świątyni, lub stadionie do turniejów sportowych?

JF: Tak przecież zrodził się teatr antyczny, w którym funkcjonowały różne, precyzyjnie ustalone strony, z chórami... To już była scenografia dla widzów. Potem dopiero pojawiły się teatry-pudełka, w których do tej pory funkcjonujemy.

AMM: No tak, dzisiejszy teatr wykorzystuje różne możliwości sceniczne, używając też różnych technologii, możliwości multimedialnych, projekcji, internetu, telewizji, twórczości komputerowych, kamer wideo. Jak się w tym znajdujesz?

JF: Bohater "Mewy" Czechowa w pewnym miejscu mówi, że aby się rozwijać należy zmieniać istniejące formy, a nowych trzeba ustawicznie poszukiwać. Odwieczne pytania jakie stawia dramaturgia, interpretowane poprzez coraz to nowych aktorów nie zmieniają się, szukamy więc nowej formy aby je wyrazić.

AMM: No tak, mówiąc o teatrze i o przestrzeni scenicznej, która była wykorzystywana na przykład w XVII czy XX wieku i obecnie, to widzimy jak bardzo one się od siebie różnią.

JF: Mógłbym także to odnieść do rozwoju naszej cywilizacji, ponieważ technologie, które istniały w poprzednim stuleciu, tworzyły wtedy określone możliwości do stworzenia określonej przestrzeni scenicznej, a to co jest dzisiaj daje nam inne możliwości.

AMM: Czyli sceniczna przestrzeń dla ciebie - reżysera, jest podstawowym elementem spektaklu, który robisz w swoim "Woskresinniu", czy w jakimkolwiek innym teatrze?.

JF: Tak, poprzez przestrzeń sceniczną razem ze scenografem budujemy atmosferę przyszłego spektaklu i tym samym dajemy aktorowi najlepszą możliwość, aby zbudował swoją wyrazistą postać. W niektórych spektaklach byłem zmuszony budując atmosferę, mając tę a nie inną przestrzeń wyprowadzać aktorów aż na liny, żeby tworzyli w powietrzu. Takie cyrkowe podejścia pomagały zaistnieniu magii scenicznej.

AMM: I aby tę magię uchwycić wyszedłeś z teatrem na ulicę?

JF: Zacząłem w pewnym momencie robić przedstawienia w przestrzeni ulicznej. Ta przestrzeń otwiera nowe możliwość, uruchamia inne myślenie. Masz żywe powietrze, czyli żywioł, w którym można stosować wodę, ogień, gigantyczne dekoracje, ruchome albo statyczne. Wszystko to tworzy swoistą atmosferę i przy okazji jest niezłym widowiskiem dla widza.

AMM: A kim jest aktor w takiej przestrzeni?

JF: Najważniejszym współtwórcą. Buduje postać opierając się na swojej energetyce i swojej biomechanice, oczywiście na swojej osobowości. Jego oddziaływanie na widzów jest pewnym rodzajem promieniowania. Kiedy to połączenie scenografii, aktora, światła, muzyki i koncepcji reżyserskiej spaja się w jednej przestrzeni i czasie, widz przeżywa katharsis.

AMM: Coraz trudniej we współczesnym teatrze dotknąć fenomenu katharsis.

JF: Widziałem na świecie spektakle bez aktorów, gdzie funkcjonują tylko dekoracje i światło. Te elementy też tworzą przestrzeń sceniczną, ale bardziej przynależy to do performensu, czy tak zwanej instalacji, gdzie główną postacią jest tworzący to wydarzenie artysta. Na ogół jest to "obraz w ruchu" tego artysty, a nie teatru. Widziałem bardzo wiele spektakli, gdzie wykorzystywano gigantyczne ekrany, kamery na żywo, gdzie aktor ze swoją bogatą psychiką stawał się drugoplanowym, a nawet jakimś tam pięcioplanowym, ale była to jednak decyzja reżyserska, w której "badał" on różne możliwości współczesnych technologii. Ale przy tych "badaniach" przestrzeń sceniczna traciła swoją magię, swoją tajemniczość, i czułem chłód, a ja twierdzę, że w teatrze najważniejsze jest, aby po spektaklu widz wychodził naładowany jasną, dobrą energetyką.

AMM: Jeżeli możesz powiedz nam o praktykach Teatru "Woskresinnia" w pracy z przestrzenią.

JF: Kiedyś robiłem spektakl według Luiggi Pirandello "Giganci z gór", chciałem oderwać aktorów od ziemi, więc przeniosłem ich na liny. To stworzyło bardzo interesującą atmosferę. Kiedy realizowałem spektakle uliczne, takie jak "Wiśniowy sad" Antoniego Czechowa czy "Spotkać Prospero" według dramatu Williama Szekspira, postawiłem aktorów na szczudłach, nie z powodu tego, że to był teatr uliczny, lub żeby byli widoczni dla większej ilości ludzi, ale było mi to potrzebne dla do uzyskania sytuacji psychologicznej, w której to bohaterowie "Wiśniowego sadu" unoszą się nad wiśniowym sadem i patrzą na niego z góry. W "Spotkać Prospera" duchy wykonują swoje role na szczudłach, żeby być ponad ludźmi. Oczywiście, stwarza to duże możliwości wykorzystania przestrzeni scenicznej do tego, żeby stworzyć obraz atrakcyjny wizualnie dla widza.

AMM: Widzę, że o ważności przestrzeni scenicznej możesz długo opowiadać.

JF: Tak, ponieważ kiedy zaczynam pracę nad kolejnym materiałem, zawsze myślę w pierwszej kolejności o odkryciu nowej przestrzeni scenicznej. Co wybudować, jaką formę wymyślić, aby ta forma pomogła należycie wysłowić temat i ideę tego materiału, który zamieniam na spektakl.

AMM: wiesz, nie obejdziemy się bez twojej odpowiedzi na zupełnie podstawowe i odwieczne pytanie stawiane twórcom: Czym dla ciebie jest sztuka?

JF: Dla mnie, Sztuka jest moim sposobem życia. Sztuka jest tajemnicą która rodzi teatralną wiarę.

AMM: Dziękuje ci i gratuluję otrzymania w pełni zasłużonego Certyfikatu Nowych Wzorców Sztuki.

JF: Dziękuję również, i do spotkania w jakiejś Przestrzeni Teatru.

--

Na zdjęciu: Jarosław Fedoryszyn i Andrzej Maria Marczewski

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji