Artykuły

Magdalena Schejbal: Prowadzenie własnego biznesu ma wiele wspólnego z aktorstwem

W dawnym zakopiańskim domu kultury, tuż przy Krupówkach, Magdalena Schejbal z partnerem otworzyli miejsce, w którym pod jednym dachem mieści się restauracja, kawiarnia i przestrzeń kulturalna.

Na świecie własną restaurację ma m.in. Robert De Niro, a w Polsce Piotr Adamczyk, Borys Szyc i Sonia Bohosiewicz. Niedawno do tego grona dołączyłaś Ty. Co ciągnie aktorów do świata kulinariów?

- Robert De Niro? Bardzo podoba mi się to towarzystwo, (śmiech). A mówiąc poważnie, prowadzenie własnego biznesu ma wiele wspólnego z aktorstwem - też wymaga ciężkiej pracy, zaangażowania i ogromnego samozaparcia.

Skąd wiedziałaś, jak zabrać się do prowadzenia restauracji?

- Mam szczęście, że jestem związana z rodziną, która od wielu lat para się gastronomią. Jej know-how dało mi poczucie siły i bezpieczeństwa, chociaż sama nie byłam w tej kwestii kompletnie zielona. Wcześniej próbowałam swoich sił, prowadząc w Zakopanem mniejsze bistro, coś a la pizzerioburgerownia. Jakiś czas temu stwierdziliśmy jednak, że chcemy działać na szerszą skalę. Mówię "my", bo Dworzec prowadzę wspólnie z moim partnerem, Sławomirem Ziębą-Drzymalskim. Można powiedzieć, że razem jesteśmy w tym zakopani po uszy. (śmiech)

Dworzec to dość niezwykłe jak na Zakopane miejsce. Znajduje się w historycznym budynku...

- I tak naprawdę jest to combo gastronomiczno-kulturalno-kawiarniane. Otworzyliśmy je w dawnym Dworcu Tatrzańskim, który... nigdy nie był dworcem, ale jest dla zakopiańczyków kultowy. Dawniej pełnił funkcję domu kultury, bywało w nim mnóstwo osobistości, m.in. Helena Modrzejewska i Ignacy Paderewski. Budynek należy dożywotnio do PTTK, znajduje się niedaleko Krupówek i choć ma adres Krupówki 12, nie jest położony w oku cyklonu, (śmiech). Dzięki temu mamy trochę oddechu od zgiełku centrum.

Na czym polega to combo?

- Pod nazwą "Dworzec" kryją się trzy przestrzenie, z których każda ma własną nazwę. Kawiarnia to Cafe Dworcowa, serwujemy w niej przepyszną kawę i ciasta. Piętro z salą koncertowo-klubową to Klub Turysty, a część restauracyjna - Bistro Stacja Mienso. Nazwa tajemnicza, pisana przewrotnie, bo przez "en", ale pozwolisz, że jej znaczenie zostawię dla siebie. Można w niej dostać wszystko, czego tylko człowiek zapragnie po trudach wspinania się w Tatrach.

W recenzjach na portalach społecznościowych Wasi klienci piszą, że jest u Was, jak w domu". Zależało Ci na stworzeniu miejsca z takim swojskim klimatem?

- To niezwykle miłe, że ludzie doceniają tę rodzinną atmosferę, bo staramy się podchodzić do naszych gości właśnie jak do domowników. Przestrzeń jest dość przytulna, choć nie typowo góralska. Sama ją projektowałam, zachowałam oryginalne łuki, cegły i beton, który się tam znajduje. Ale nie chciałam na siłę przerabiać tego miejsca na zakopiańską chatę, bo Dworzec nigdy nią nie był.

A menu jest góralskie?

- Nie, i nigdy nie miało takie być. Najtrafniejszym określeniem Dworca jest "bistro europejskie". Mamy domowe makarony, które nasza szefowa kuchni, Małgosia Kalisz, robi na miejscu, i pyszne ravioli z różnymi nadzieniami. Teraz serwujemy je z gęsiną i z grzybami. W karcie jest też sporo dań wegetariańskich. Najbardziej lubię Naked Burgera, czyli burgera bez bułki podawanego z sosem z warzyw i z jajkiem sadzonym na wierzchu. Gotujemy z tego, co jest dostępne w sezonie, a nasze dania są proste. Nie ma w nich więcej niż pięciu składników. Niczego nie mrozimy ani nie trzymamy w chłodniach. Nie zamykamy się na żadne smaki. Mamy otwartą kuchnię, a nasza szefowa często wychodzi do gości. Można ją poprosić o przygotowanie dowolnej potrawy - jeżeli akurat mamy składniki, na pewno nie odmówi. Jeśli ktoś woli ostrzej, łagodniej, jest uczulony, może o tym głośno powiedzieć. Nie chcemy tworzyć ani wysublimowanej kuchni, ani wymyślnej, ani przaśnej. Zależy nam na tym, żeby goście czuli się przez nas dopieszczeni i zadbani.

Kim jest Wasza szefowa kuchni?

- Gosia jest fantastyczną osobą i kucharzem, ale pewnie wolałaby sama o sobie mówić. Ja mogę zdradzić tylko tyle, że to kosmopolitka z ogromnym doświadczeniem. Była szefową kuchni w restauracjach m.in. we Włoszech i w Maroku.

A Tobie nadal zdarza się gotować? Kiedyś to lubiłaś, ale domyślam się, że odkąd masz Dworzec, nie spędzasz czasu przy garnkach.

- Od czasu do czasu robię moje popisowe danie, lasagne, tyle że nie z obowiązku, ale dla przyjemności. Mam wielkie szczęście, że ekipa Dworca zawsze odgaduje, na co mam ochotę, zanim sama to odkryję. Poza tym wokół mnie jest wiele świetnie gotujących osób. Zawsze więc znajdzie się ktoś, kto mnie nakarmi, (śmiech).

Od kilku lat dzielisz czas między Zakopane a Warszawę. Można Cię spotkać w Dworcu?

- Oczywiście, bardzo często. Żyję na dwa domy, jestem bardzo aktywna zawodowo, ale w Zakopanem lubię być wśród naszych gości. Spędziliśmy z nimi Wigilię i sylwestra. Nie traktuję tego miejsca jako kolejnej pracy. Nie jest też dla mnie biznesem nastawionym tylko na zysk. To miejsce jest drugim domem moim i mojej rodziny.

W Dworcu jest część, w której odbywają się spotkania z artystami. Wystąpisz kiedyś na tej scenie?

- Bardzo bym chciała. Na razie organizujemy tu koncerty, spotkania z autorami filmów, książek, z poetami. Współpracujemy z festiwalem filmowym Nowe Horyzonty. Ta przestrzeń jest idealna do wystawiania spektakli, w przyszłości chcemy uruchomić tu teatr. Tymczasem gram w trzech sztukach w warszawskim Teatrze Ateneum, mam mnóstwo projektów zawodowych, z których nie chcę rezygnować, i trudno mi znaleźć czas na zrealizowanie kolejnych pomysłów. Bardzo bym jednak chciała, żeby Klub Turysty zaistniał na mapie Polski. Wciąż zbyt mało jest miejsc, w których artyści mogą się pokazać.

***

TAGLIATA Z ANTRYKOTU Z GRILLOWANYMI WARZYWAMI

Składniki na 4 osoby

antrykot wołowy sezonowany (2 szt. po 350 g)

8 pomidorków cherry

średnia cukinia

średnia marchewka

ser parmigiano reggiano

oliwa z oliwek

czosnek gałązka rozmarynu

Przyrządzanie

1. Antrykot wcześniej wyjąć z lodówki, posmarować oliwa z oliwek. Marchewkę i cukinie pokroić w plastry i zgrillować na patelni grillowej, odstawić w ciepłe miejsce.

2. Antrykot grillować na gorącej patelni (4 minuty z każdej strony, aby był krwisty, 5 minut - medium, 6 minut - dobrze wysmażony).

3. Mięso pokroić w plastry i wyłożyć na talerz, na nie położyć zgrillowane warzywa, a na wierzch cienkie plastry sera. 4 Całość polać gorąca oliwą z oliwek aromatyzowaną gałązką rozmarynu i ząbkiem czosnku.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji