Czarno-biały "Hamlet"
Po powrocie z podróży do Anglii Hamlet zakłada romantyczny kołnierzyk a la Julo Słowacki - i tak już będzie do końca, do śmierci. Inaczej Laertes, który skumał się z prominentami na tronie: ten znów ma modny kołnierzyk stojący i lubieżnie uśmiecha się na myśl, że podstępem zabije Hamleta.
Kiedy mówimy o "Hamlecie" w reż. Jana Englerta potrzebna jest mała dawka ironii: spektakl jest bowiem charakterystycznie spłaszczony, przeciwstawia niewinną, "czystą" młodość Hamleta i Ofelii niezwykle "brudnemu" dworowi i jest podporządkowany takiej filozofii uproszczonego podziału świata, która nie przystaje ani do Szekspira, ani do naszego rozumienia ludzkiej rzeczywistości.
Ale nie tylko z ironią wypada o -nim mówić, także z uznaniem. Bo choć nie ustrzegł, się reżyser miejscami rozwlekłości narracyjnej, to jednak przekonał w sumie, że "Hamlet" może być widowiskiem zajmującym i że młodzi aktorzy (Jan Frycz - Hamlet i Ewa Domańska - Ofelia) zdolni są przyjąć trudne zadania i pięknie je wykonać. W przedstawieniu było kilka miejsc zachwycających (np. obie sceny szaleństwa Ofelii. scena z książką, rozmowy grabarzy), a także kilka doskonałych ról. Zgodnie z wolą reżysera Hamlet nie przeżywa zbyt wielu męczących rozterek, ale Frycz inteligentnie i przekonywająco mówi tekst, ma ujmujący głos i prezencję. dobrą dykcję, stać go na wysokie loty Poloniusz znalazł się z woli reżysera - kosztem obcięcia pewnych partii roli - w obozie jednoznacznie ponurych i zbrodniczych prominentów, co jest wielkim uproszczeniem, ale zagrany został wybornie (Mieczysław Voit). Wymienię jeszcze Tadeusza Huka - Króla, Piotra Machalicę - którego Fortynbras uzupełnił galerię demonów. Gustawa Lutkiewicza - Grabarza l Adama Ferency'ego - Horacy. Całkowicie natomiast zawiodło reżysera wyczucie w obsadzie roli Gertrudy, a szkoda, bo to postać ważna. Wartościami przedstawienia były - muzyka Jerzego Satanowskiego i scenografia Jana Banuchy.
Naiwnie romantyczny, naznaczony dziecięcym widzeniem świata "Hamlet" nie stwarza jeszcze przełomu w trapionym zapaścią Teatrze TV, ale - być może - jest zapowiedzią nieco lepszego jutra.