Artykuły

Spektakl nie tylko ku przestrodze

"Noc Helvera" Ingmara Villqista w reż. Bogajewskiej w Teatrze im. Jaracza w Łodzi. Pisze Izabella Adamczewska w Gazecie Wyborczej - Łódź.

Oprawa graficzna flagi, którą wymachuje Helver, kojarzy się z logotypem nacjonalistów z ONR-u. Dziś, kiedy przestrzeń społeczna radykalizuje się w tempie światła, jest doskonały moment na wystawienie tekstu Ingmara Villqista.

Tego samego dnia w Polsce zorganizowano dwie premiery "Nocy Helvera" - w Łodzi i w Gdyni (ale z udziałem aktorów łódzkiego Teatru Nowego). Trójmiejskiego nie widziałam, a realizację łódzką polecam - nie tylko ku przestrodze. Nie wiem, czy taka była intencja, ale Małgorzata Bogajewska zrobiła spektakl zaskakująco feministyczny.

Złapać "ścierwusa"!

Villqist (pod skandynawsko brzmiącym pseudonimem kryje się Jarosław Świerszcz) kilkakrotnie w swoich tekstach robił aluzje do nazizmu.

W "Helmuciku" - do wymierzonej w niepełnosprawnych akcji T4, w "Entartete Kunst" - do wystawy "Sztuki zwyrodniałej", którą otwarto w 1937 roku w Monachium.

Inspiracją do napisania "Nocy Helvera" była tzw. noc kryształowa, czyli pogrom Żydów. Ale to tylko historyczny kontekst. To, co dzieje się pomiędzy Helverem a Karlą, mogłoby wydarzać się w różnych miejscach i w różnym czasie. Na przykład w Polsce w 2019 roku. "Ścierwusa" zawsze się znajdzie. "Dla brata bratem, dla frajera katem" - taką inskrypcję zamieścił w programie Mariusz Grzegorzek, autor jego koncepcji plastycznej.

Bogajewska zdecydowała się na znaczące przesunięcie. W jej interpretacji Helver (Mariusz Słupiński) nie jest ograniczonym umysłowo dzieckiem, którym opiekuje się Karla, lecz jej mężem. Ta ingerencja nie pozostaje oczywiście bez echa.

W spektaklu Bogajewskiej ołowianymi żołnierzykami bawi się rosły, brodaty mężczyzna. Infantylizm wojennej retoryki zostaje podkreślony, a na pierwszy plan wysuwa się starcie światów męskiego i kobiecego.

Karla (w tej roli znakomita Milena Lisiecka) krząta się. Przygotowuje posiłki, zmywa, sprząta, obsługuje. Smaruje maścią spuchnięte kolana. A Helver? Maszeruje i wymachuje szturmówką, pada i powstaje. Codzienny wysiłek zderzony zostaje z systemową abstrakcją. "Ma być czysto!" - krzyczy Dziarski Chłopiec, zrzucając przedmioty z półek. Ordnung muss sein!

W wojennej dioramie

W uniwersalne rejony kieruje oparta na symbolice żywiołów scenografia Joanny Jaśko-Sroki. Biedne, zapuszczone mieszkanko Karli i Helvera dryfuje na wodzie jak wyspa zadżumionych. Kapiące głośno krople odmierzają nieuchronny upływ czasu - kropla drąży skałę, a żaba gotuje się powoli. Karla robi wszystko, żeby nie poddać się erozji i upływowi. Bieda, meblościanka, paprotka i wyleniały fotel przykryte są folią.

W świecie zewnętrznym, tam, gdzie się krzyczy i maszeruje, płoną sklepy.

Podsumowaniem męskich fantazji batalistycznych jest osadzenie bohaterów w wojennej dioramie. Helver, który pasjami gromadzi ołowiane żołnierzyki, tworzy też modelarskie makietki pól walki (uważny widz znajdzie różne aluzje dzięki zdjęciom powieszonym na ścianach).

W finałowej scenie nastąpi zaskakująca zmiana perspektywy. Po wyjściu z Teatru Jaracza pomyślałam o baśni Andersena o ołowianym żołnierzyku pozbawionym jednej nogi. Wraz z papierową tancerką giną w piecu Decyzja Karli skojarzyła mi się z "Myszami i ludźmi" Steinbecka.

Kupuję wszystkie pomysły Bogajewskiej, ale sukces spektaklu to w równym stopniu zasługa jej i aktorów. Słupiński w roli Helvera jest świetny, ale to Karla - kobieta na skraju załamania nerwowego - kradnie uwagę widza. Lisiecka potrafi jednym grymasem, skurczem mięśnia, gestem pokazać, że wszystko się w niej gotuje. Od pierwszej sceny czekamy tylko na kroplę, która przepełni czarę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji