Artykuły

Spektakl jakiego w Opolu jeszcze nie było

Data 19 listopada 2016 roku przejdzie do historii obu opolskich teatrów publicznych. Tego dnia połączą one swoje siły i po raz pierwszy w dziejach wystawią wspólną premierę.

W autorskim przedstawieniu Agaty Dudy-Gracz "Śmierć przyjeżdża w środę" wykorzystany zostanie przede wszystkim ich potencjał twórczy i aktorski, a także przestrzeń. Do tego integralnym elementem całości będzie przejście aktorów i widzów z budynku "Lalek" do "Kochanowskiego".

Widowisko rozpoczyna się bowiem w tym pierwszym, a następnie publiczność wraz z aktorami, którzy są niejako opiekunami tego konduktu, przejdzie na widownię dużej sceny TJK. - Pomysł zrodził się z kilku propozycji reżyserki, niemniej jednak przecież cały czas szukamy nietypowych rozwiązań i unikalnych pomysłów, bo dążymy do tego, by nasz repertuar był na tyle różnorodny, żeby przykuł widza nie tylko samą treścią - tłumaczy Norbert Rakowski, dyrektor "Kochanowskiego" i nie kryje optymizmu co do samej realizacji.

W podobnym tonie wypowiada się pełniący tę samą funkcję w "Lalkach" Krystian Kobyłka. - Wspólna realizacja wydaje się świetną decyzją.

Wcześniej znaliśmy się, odwiedzaliśmy, ale nie mieliśmy okazji razem pracować. Cieszę się też dlatego, że nasi widzowie zobaczą nową formę funkcjonowania obu teatrów. A to, czego będą świadkami wynika z założeń artystycznych reżyserki - zaznacza

Zachwytów nad taką formą współpracy nie kryje Agata Duda-Gracz, która napisał tekst a zajmuje się również reżyserią, scenografią i kostiumami. - Utwierdziłam się w przekonaniu, że oba teatry są niezwykle ważnymi punktami na kulturalnej mapie Polski. To dwa wspaniałe zespoły, które pracowały jak jedność. Ci aktorzy potrafią zagrać wszystko, a nie szukają przy tym poklasku, choć już dużo potrafią - mówi chwaląc nawet zaplecze techniczne.

Szczególnie zachwycona była współpracą z Ewą Wyszomirską, nazywając ją "Jerzym Trelą Opola", a ta również nie pozostawała dłużna. - Przeżyłam największą przygodę swojego artystycznego życia. Choć działam już 50 lat to było dla mnie coś nowego. To była praca pełna miłości człowieka do człowieka. My podczas prób nawet zaczęliśmy inaczej się zachowywać, niż przy innych realizacjach. Atmosfera twórcza była wspaniała, każdy chłonął swoje zadania - obrazuje sytuację Wyszomirska.

Nikt jednak nie ma zamiaru zbytnio zdradzać o czym jest samo widowisko. - Sztuka polega m.in. na zadawaniu pytań, a widz sam sobie na nie odpowiada. Na pewno próbowaliśmy zrobić spektakl o miłości na wszystkie możliwe sposoby. To przedstawienie jest o tym, że nigdy nie przestajemy być dziećmi, tylko skala bajek trochę nam się zmienia. A żeby opowiedzieć tę historię, musi być trochę śmiesznie i trochę strasznie, bo właśnie z tego się składamy - mówi reżyserka, dodając, iż to, co widz zobaczy, to subiektywny świat, który dzieje się w głowie jednej kobiety, choć akurat płeć nie ma tu znaczenia, a ona jest Hamletem, który "swoje być albo nie być" mówi w listopadzie 2016 w Polsce. - To na pewno nie będzie moralitet, bo my nie chcemy prawić morałów - wyjaśnia Duda-Gracz.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji