Artykuły

Michał Znicz. Skrzywdzony przez życie

Obdarzony wielkim talentem komicznym i wrażliwością, umiał poruszać czułe struny w sercach widzów. Przedwojenny aktor Michał Znicz był mistrzem drugiego planu.

Jego przyjście na świat i śmierć spowija tajemnica. Naprawdę nazywał się Michał Feiertag i był polskim Żydem. Jako datę jego urodzenia podaje się rok 1888, 1892 lub 1895, a za miejsce Warszawę, Połtawę lub Łódź. - Jestem aktorem jeszcze z czasów" dzieciństwa - mówił w wywiadzie. To jedyne światło, jakie rzucił na ten okres swojego życia, nic więcej o nim nie wiadomo. Pewne jest, że już jako dorosły mężczyzna walczył na frontach I wojny światowej. Gdy na trzy lata trafił do niewoli austriackiej, w obozie jenieckim zorganizował i prowadził teatr dla polskich żołnierzy. Później z sentymentem wspominał wystawiane tam spektakle: - Były to arcyciekawe wieczory, kiedy, mimo prymitywności akcesoriów, osiągało się prawdziwe cuda.

W 1918 lub 1919 roku zaczął karierę w kabarecie. Bawił publiczność w Sfinksie, a potem w Qui Pro Quo. Później przyszła kolej na role w teatrze dramatycznym, a wreszcie w filmie. - Był arcyludzko wzruszający i prosty w rolach małego nieszczęśliwego człowieka, wyrzuconego nie wiadomo za co poza nawias wszystkiego, co ukochał, brutalnie zdeptanego przez życie i złych ludzi - pisał o nim przyjaciel Kazimierz Krukowski. Niezastąpiony w rolach komicznych, zwłaszcza tych, zawierających nutę tragizmu. Mistrz drugiego planu, grał u boku największych aktorów swoich czasów. Chociaż nie wcielał się w główne postaci, zapadał w pamięć widzów. Mimo to pozostał bardzo skromny. Gdy dziennikarz prosił go o rozmowę, zareagował zdziwieniem: "Do mnie, po wywiad? Przecież nie jestem żadnym gwiazdorem filmowym".

Chronił swoją prywatność, chętnie opowiadał jedynie o pracy w teatrze i kinie lub o... czworonożnych pupilach. Na co dzień towarzyszyły mu dwa wilczury i uroczy buldog francuski o imieniu Szweyk. Psy były jego wielką pasją, mógł o nich mówić bez końca. Ale już pytanie o płeć przeciwną, nawet jeśli dotyczyło tylko ideału kobiety, zbywał żartami: - Nigdy o tem nie myślałem, bo nie przypuszczałem, żeby aż doszło do publicznych oświadczyn. Moim ideałem jest: kobieta - siostra, (niech o niej mówią: "Nie przypuszczałem, że Znicz ma tak przystojną siostrę"), maść obojętna, ale jeśli można prosić - nie ruda... Mądrzejsza ode mnie może być, albo niech spróbuje.

Ożenił się z obiecującą aktorką, Janiną Morską. Pisano o niej z uznaniem: "Talent, wytworna aparycja i kultura wzbogacały każdą z jej postaci". Michał był jej drugim mężem i miłością życia. Ich szczęście przerwał wybuch II wojny światowej. Jesienią 1940 roku, zgodnie z nakazem okupanta, Żydzi musieli się przenieść do getta. Para stanęła przed dramatyczną decyzją, czy udać się tam razem, czy zdecydować na rozłąkę. Janina ostatecznie została po aryjskiej stronie, ale nie mogła przestać myśleć o Michale. Za murem nadal był aktorem, występował na scenie teatrzyku estradowego "Na Pięterku" (m.in. miał tam swój program "Znicz na Pięterku"), a później w Nowym Teatrze Kameralnym. Ale życie w piekle, jakim stało się getto dla jego mieszkańców, dziesiątkowanych przez głód i choroby, coraz bardziej go przygnębiało. W końcu, choć zawsze kochał aktorstwo, nie miał sił, by wychodzić na scenę. "Był zanadto wrażliwy jak na te czasy" - pisano potem w pamiętnikach teatralnych "Cudowny człowiek, podszyty ciepłem. Ludzie w getcie nagminnie popadali w chorobliwe depresje, jakieś manie. I jemu też się to przydarzyło. Cały zapadł się w sobie".

Żona aktora robiła wszystko, by go uwolnić. Wyprzedawała cenne rzeczy. Udało się - zdobyła fałszywe dokumenty i opłaciła zorganizowanie ucieczki do bezpiecznej kryjówki. Gdy Michał Znicz się tam znalazł, wydawało się, że wszystko się ułoży. Niestety, dramatyczne przeżycia odcisnęły na nim zbyt bolesne piętno. W 1942 lub 1943 roku prawdopodobnie popełnił samobójstwo. Niektóre źródła podają, że zginął w szpitalu psychiatrycznym "Zofiówka" w Otwocku podczas jego likwidacji przez Niemców. Miał tam przebywać z powodu nasilających się problemów psychicznych. Słynny reżyser Leon Schiller w jednym z listów napisał: "Powiesił się, zbiegłszy z getta - Michał Znicz". Z kolei Hanka Ordonówna wspominała, że: "Skonał w Pruszkowie, kiedy wpędzano go do towarowego wagonu w drodze do gazowej komory". Pewne jest tylko to, że został pochowany w Gąsocinie jako Arnold Szubert.

U boku największych gwiazd.

Zdobył wielkie uznanie jako aktor drugoplanowy i charakterystyczny. Występował z Mieczysławą Ćwiklińską, Ludwikiem Sempoliński ni, Tolą Mankiewiczówną. Zagrał w ponad 20 filmach, m.in. "Kłamstwo Krystyny", "Zapomniana melodia", "Druga młodość", "Skłamałam". "Jadzia", "Niedorajda" i "Pani minister tańczy".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji