Artykuły

Z Teatru

(TEATR NARODOWY: "Krysia" - komedja w 3.ch aktach Jerzego Szaniawskiego - reżyserja Aleksandra Zelwerowicza - dekoracje St. Jarockiego.)

Czy historja nie powie kiedyś o naszych czasach, że była to epoka nasilonej interesowności materjalnej a jednocześnie epoka tak żądna wdarcia się w zagadkę światów duchowych, jak żadna może przedtem inna?

Zdaje mi się, że ta znamienna dwutorowość naszych czasów uderzyła wyobraźnię Szaniawskiego i formułowała mu treść najnowszej jego komedlji: "Krysia", którą teraz wystawia teatr Narodowy.

Pan prezes Parwitz. Finansista tak integralny, że gdy nawet o piękności skarbie mówi się w jego towarzystwie, to on temu słowu: "skarb" nie umie dać innego znaczenia, jak tylko walutowe. Ten oto aferzysta i geszefciarz dowiaduje się pewnego dnia, że jego rodzona bratanica, dziesięcioletnia Krysia w jakimś stanie somnambulicznym przewidziała i zapowiedziała, że na gruncie Małokłosów, nędznej wioszczyny, należącej do pana prezesa, znajdują się źródła wody leczniczej.

Wiadomość w pierwszej chwili dla Parwitza raczej kłopotliwa: gazety rozpiszą się o jego krewniaczce, jako o jakiemś medjum czy czerni w tym rodzaju! Medjum, czwarty wymiar, siły metapsychiczne w rodzinie finansisty, to nie najlepsza reputacja dla stryja, "pozytywisty".

Ale jednocześnie nadchodzą inne wieści: oto głębokie już między ludźmi wywołał wrażenie ów wypadek małej Krysi, któremu starają się nadać charakter cudu. Do Małokłosów zaczynają się już schodzić pielgrzymki. Chcą obejrzeć to niezwykłe miejsce. Powstają już sklepiki na potrzebę pątników. Zaczyna się budzić handel na odludziu, dotychczas deskami zabitem od świata. A gdy za sprawą owego "widzenia" Krysi powstają już w Małokłosach obroty, widzenie to, w rozumowaniu finansisty, staje się czemś realnem i nawet szacownem.

Tu następuje scena, ta świetna w komedji scena, w której człowiek typu Parwitza zaczyna nagwałt dorabiać siebie samego do gatunku interesu, jaki przed nim stanął. Ponieważ przedmiotem zbytu ma się stać pierwiastek pozafizyczny, więc i on: Parwitz musi nagwalt dorosnąć do tej karegorji rzeczy, - musi natych miast odszukać w sobie kult metapsychiki i metafizyki. Po kilku minutach, kto wie, czy nawet w to nie wierzy, że i on sam oddawna żył w jakichś nadprzyrodzonych światach. I na zawołanie ma też teraz rodzaj wieszczego widzenia: defic towe dlań dotychczas Malokłosy przeobrażą się rychło w rentowne uzdrowisko, a nieużytki tamtejszej gleby będzie można sprzedawać za drogie pieniądze na łokcie...

Do roboty! I on i jego przyszła synowa Irena ujmują wszystko w imprezę, a mocno wydają się niezadowoleni, że proboszcz miejscowy do całej tej akcji ręki przykładać nie chce. Na miejscu, wskazanem przez Krysine widzenie, wierci studnię artezyjską dla wydobycia owej wody leczniczej, a tymczasem podtrzymuje i organizuje pęd zbiorowy pielgrzymek. Na eksploatację puszcza ją nawet i to dziecko, małą Krysię: jakiejś młodej dziewczynie, dotkniętej histerycznym paraliżem wystarczyło, że spojrzała na Krysię, a uzdrowiała. To protokularnie da się stwierdzić: co za reklama dla przyszłego uzdrowiska! Wszystko na najlepszej drodze.

Tylko tej wody leczniczej ani rusz dowiercić się nie można... Oczywiście, że w przenośnem już tu znaczeniu należy brać sprawę owej wody. Nie dotrzecie do niej - mówi synowej Parwitza jedna z postaci sztuki: - bo od samego początku przystępowaliście do rzeczy bez wiary w nią. Uzdrowiała paralityczka na sam widok Krysi, bo wierzyła w nadprzyrodzone władze dziecka. Wyście z tej wiary chcieli zrobić interes. Organizacja, przedsiębiorstwo, spekulacja na wierze w jakąś ideę może chwilowo przynieść zyski materjalne czy moralne, ale tylko chwilowo. Później nieuniknione fiasco. Przegraną kończy się też Parwitzowa impreza.

Rozprowadźmy sobie w analogjach konkietną historję Parwitza, podsuńmy pod tę formułę sprawy polityki, poczynań społecznych czy wychowawczych - wszystkie te dziedziny, gdzie tak często ludzie wiarę, przekonanie lub ideę chcą zastąpić kalkulacją, a będziemy mieli i dalsze perspektywy, automatycznie wynurzające się z komedji Szaniawskiego.

Konstrukcji sztuki możnaby conieco zarzucić. W akcie drugim brak centralnej sceny, któraby przygotowywała efektowny zresztą i scenicznie wymowny finał. W akcie ostatnim chętnie widzielibyśmy sens utworu, rozegrany jakimś konfliktem, a nie tak, jakby z katedry wypowiedziany, jak to się dzieje w "Krysi". Wreszcie: podjęty temat zabiera po drodze zadnio po bocznych dopływów treści - są one niespornie interesujące, to prawda, ale tembardziej odwracają naszą uwagę od głównego biegu sztuki.

Ale ten debet w minimalnej tylko części po mniejsza moralny i artystyczny kapitał "Krysi". Do dorobku komedjopisarskiego polskiego przybyła pozycja dużej wartości.

Przedewszystkiem jest to komedja wypełniona dowcipem i to dowcipem tak ostrym w ironicznych spojrzeniach a tak cienkim, tak subtelnym, że przywodzi na myśl tę najbardziej majsterską technikę "pointę sche": rysownictwa. Wśród figur głównych sztuki jedna: Parwitz postawiona z doskonałą celnością charakterystyki, zwłaszcza w akcie pierwszym. Postacie epizodyczne niemal jedna w drugą nakreślone z poczuciem bystrego podpatrzenia typu - i każda komedjowo świeża. Cały zaś dech sztuki, jej poziom, dotknięcia artystyczne w szczegółach, gatunek spostrzeżeń i miara myśli - wszystko to stawia przed nami utwór głęboki a wykwintny.

Akcja prawie po brzegi wypełniona obrazem szalbierstw ludzkich a duch utworu wysoce szlachetny. I nie przez jakieś doczepione do sztuki oburzenie autorskie, lecz przez to, że na te gałgaństwa patrzy oko, umieszczone na wysokich piętrach obserwacyjnych, dokąd nie dochodzą miazmaty ze ścieków życiowych. Nic na tem nie traci siła uderzenia moralnego w zło, raczej przeciwnie, bo im bardziej z wysoka coś spada, tern w wadze swej większe.

Parwitza grał p. Zelwerowicz. Naprawdę jedna z najlepszych jego kreacji, jakie w trzydziestopięcioleciu swojej pracy aktorskiej stworzył. Interesował i przykuwał uwagę nawet w tych momentach, kiedy w tekście sztuki Parwitz nieco słabnie. Tak wyraziście każdy moment swej roli wycyzelował p. Zelwerowicz. Słowa uznania należą mu się też za wyreżyserowanie sztuki bardzo baczne. W postaciach drugoplanowych zachwyt znowu budził p. Znicz, jako organista z Małokłosów. Jak niewielu innych aktorów zna on sekrety podania dowcipu najdyskretniejszymi sposobami.

Pp.: Gella, jak zawsze pełna uroku i dowcipu w grze, - Wasiutyńska, - Tatarkiewicz-Woskowska, dobrze trzymająca ton roli, wreszcie pani Łaska, która ta umie rozcieplać komizm,- po męskiej stronie: Hajduga (znowu pokazał, jaki tęgi w nim siedzi materjał na nieprzeciętnego aktora), Fabisiak, - Pawłowski, w miły sposób traktujący głuptasa: Parwitza-junjora, Bogusiński, Zygm. Chmielewski, dobrze się zmagający z trudnościami roli wiertacza, Dereń - kompletowali obsadę.

Dekoracje p. Jarockiego udatne.

Tegoroczny sezon warszawski nie przeładowywał repertuaru sztukami polskiemi, nawet nie ...doładowywał należnej proporcji jaka przystoi twórczości polskiej w stolicy Polski. Tem też większa radość, że w spisie utworów rodzimych zjawiła się rzecz tak dużego kalibru artystycznego, udokumentowanie, że z twórczością naszą nie jest tak źle, jakby pozornie się wydawało. Jest tylko jakiś mankament w organizacji naszej propagandy sztuki, że gdy u nas z taką skwapliwością wystawia się dzieła obce, nawet słabe, to utwory polskie, nawet tak wysokiej klasy, jak "Krysia", nie mogą się doczekać wystawienia na scenach zagranicznych. Gdybyśmy tak i w działalności teatralnej zastosowali obowiązującą dziś w międzynarodowej gospodarce zasadę "wywozu rekompensacyjnego"? Tyle artystycznego importu np. z Anglji, ile naszego eksportu do Anglji... I tak po kolei z repertuarem każdego kraju. Czy mamy się bać ewentualnych niepowodzeń sztuki polskiej na scenach zagranicznych? Pokażmy im los ich rozmaitych Igraszek muzycznych i innych igraszek - na scenach polskich...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji