Artykuły

W przeddzień remontu

Rzecz dzieje się raczej współcześnie, w kraju rządzonym przez króla Edwarda. Tak przynajmniej zarysowuje sytuację w swym balladowym prologu wędrowny szmaciarz Tektura (Jacek Czyż). Dokładniej, miejsce akcji precyzuje nam nazwa ulicy wkomponowana dyskretnie w scenografie Alicji Wirth. Jesteśmy w suterenie sfatygowanego dziesięcioletnią, beztroską eksploatacją, bloku mieszkalnym przy ulicy Wrzaszczyka 3a. Mieści się tutaj coś w rodzaju punktu usługowego tzw. administracji osiedla.

W budynku trwa permanentna zabawa, nie ustające ani na moment "święto bloku". Lokatorzy przebiegają przez scenę mocno trzymając się za ręce. Cała ich uwaga pochłonięta jest zabawą "w węża"; jedni znaleźli się w ogonie, inni w tułowiu, jeszcze inni awansowali już do szyi węża. Każdy marzy oczywiście o głowie. Głowa prowadzi całe to szalone towarzystwo. Najbardziej cierpi oczywiście Ogon, ale i on nie traci nadziei na lepsze miejsce, choćby w szyi.

Naszymi gospodarzami jest dwóch mocno zżytych z lokatorami budynku fachowców (bodaj hydraulików) - tytułowanych bohaterów komedii Stefana Friedmana i Jonasza Kofty, wystawionej przez Jerzego Gruzę w teatrze Olgi Lipińskiej na Żoliborzu. Dobrze znane odzywki: "Nie nerwowo. Tu nie piekarnia. Wiem co robię. Nie krzycz pan. Jak pan taki mądry, to sam pan przepchaj dziurę. Tylko bez chamstwa." - oto "Kodeks honorowy" naszych milusińskich. "fachowców" z kraju króla Edwarda

"Fachowcy czyli po prostu robota" to próba dramatyzacji humoru, absurdalnych pomysłów dialogów i dowcipów w stylu popularnej radiowej audycji satyrycznej "60 minut na godzinę". Pomysł jest trafiony i przedsięwzięcie udane sądzić należy z nastroju widowni. Przedstawienie bawi, dowcipnie zrealizowane przez Gruzę przy znaczącej współpracy choreograficznej Witolda Grucy. Pobłyskują w nim co chwila zabawne anegdoty, kalambury i kawały (niektóre odgrzewane), sporo tu także aktualnej satyry społecznej, czasem politycznej. Przez sejm przetacza się zabawny kabaretowy krąg postaci, ukazując przekrój społeczny budynku, pilnie wymagającego moralnego remontu kapitalnego.

Na czele zespołu aktorskiego pojawia się Janusz Rewiński w roli Majstra - fachowca który "właściwie to nie bardzo umie do tego mu się nie chce". Rewiński doskonale czuje humor Friedmana i Kofty, okazuje się mistrzem kabaretowego stylu, wirtuozem absurdu. Pojętnym uczniem Majstra jest młody Docent - Krzysztofa Stroińskiego. Sympatyczny wykonawca głównej roli w popularnym serialu telewizyjnym "Daleko od szosy" dopisuje w tym przedstawieniu swoisty komentarz do dalszych losów swojej filmowego bohatera. Duet Rewiński-Stroiński jest motorem całego przedstawienia w Teatrze Komedia.

Kolejną "słodką" i przekomiczną rolę dokłada do swej charakterystycznej galerii postaci scenicznych znakomita, jak zawsze Zofia Merle jako sprzątaczka Władziowa. Doskonały jest Cezary Julski w roli politycznego bankruta, dyrektora Mintaja. Tadeusz Kwinta odnajduje w sobie wystarczająco dużo inwencji aktorskiej, by wykreować oryginalną postać drobnego karierowicza Ogona, zaś Bogusławowi Koprowskiemu udaje się zaprezentować niebanalną postać nałogowego alkoholika Framugi. Jest tu jeszcze niemrawy inżynierek (Jerzy Woźniak), zdziwaczały profesor (Bogdan Niewinowski) i piękna rozpustna panna Nina (Hanna Orsztynowicz-Czyż).

Całe to towarzystwo, pomimo że bawi przez cały wieczór, daje w sumie dość przygnębiający obraz społeczności domu z ulicy Wrzaszczyka w przededniu remontu. I ten właśnie satyryczny obraz naszego społeczeństwa sprzed roku jest zasadniczym walorem komedii Friedmana i Kofty.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji